Tajemniczy opiekun/List LXXIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemniczy opiekun |
Wydawca | Bibljoteka Groszowa |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Polska Drukarnia w Białymstoku Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Róża Centnerszwerowa |
Tytuł orygin. | Daddy-Long-Legs |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Drogi Ojczulku.
Bardzo gorący czas — zakończenie roku szkolnego za dziesięć dni; egzaminy — jutro; moc roboty z powtarzaniem kursu, z pakowaniem się, a świat taki piękny, że boli po prostu konieczność zamykania się w murach.
Ale jakoś to będzie — nadchodzą przecież wakacje. Julja wyjeżdża tego lata zagranicę, — po raz czwarty. Tak, niema co, Ojczulku, dary nieba nie są rozdzielone równomiernie. Sallie, jak zwykle, spędzi lato w Adirondack. A jak pan myśli, dokąd ja jadę?
Możliwe są tylko trzy odpowiedzi. Niech więc pan zgaduje. Do Wierzbinek? — nie. Do Adirondack z Sallie? — Nie. Nigdy już nie będę probowała o to prosić — zniechęcił mnie zeszły rok. Nie może pan wpaść na nic innego? Niebardzo pan pomysłowy. Powiem panu, Ojczulku, jeżeli mi pan przyrzeknie nie stawiać miljona trudności. Z góry uprzedzam pańskiego sekretarza, że moje postanowienie jest nieodwołalne. Klamka zapadła.
Spędzę lato nad morzem, u niejakiej pani Patersonowej, jako korepetytorka jej córki, która ma wstąpić do kolegjum na jesieni. Zapoznałam się z nią u państwa McBridów. Jest to czarująca kobieta. Mam także uczyć angielskiego i łaciny młodszą jej córkę, będę miała jednak trochę czasu dla siebie, a przedewszystkiem będę zarabiała pięćdziesiąt dolarów miesięcznie!
I cóż pan powie na taką nieprawdopodobnie wielką sumę? Ona sama tyle zaofiarowała; nie przeszłoby mi przez gardło zażądać więcej, niż dwadzieścia pięć.
Zajęcie moje w Magnoljach (tak się nazywa willa pani Petersonowej nad morzem) będą trwały do pierwszego września; pozostałe trzy tygodnie ferji spędzę prawdopodobnie u państwa Semplów. Pragnęłabym zobaczyć znów Wierzbinki, oboje poczciwych staruszków i wszystkie kochane zwierzęta domowe.
Jak się panu podoba mój program, Ojczulku? Jestem na drodze do zdobycia zupełnej niezależności. Postawił mnie pan na nogi i zdaje mi się, że będę już mogła utrzymać się i chodzić o własnych siłach.
Zakończenie roku szkolnego w Princeton i nasze egzaminy przypadają równocześnie — okrutny to cios! Tak pragnęłyśmy obie z Sallie uwolnić się, aby zdążyć tam na czas, ale, rozumie się, jest to absolutnie niemożliwe.
Bywaj zdrów, Ojczulku. Życzę panu, aby pan dobrze spędził lato i powrócił na jesień wypoczęty, z świeżemi siłami do nowego roku pracy. (Właściwie pan mnie powienby to napisać). Nie mam pojęcia, co pan robi z latem, gdzie i jak je pan spędzi. Nie mogę uzmysłowić sobie pańskiego środowiska. Czy pan grywa w golfa? poluje? jeździ konno? czy też tylko wygrzewa się na słońcu i rozmyśla?
Cokolwiek jednak pan robi i w jakikolwiek sposób pan spędza czas, życzę, aby pan dobrze się bawił i nie zapominał o mnie.