Tajemniczy opiekun/List XLVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemniczy opiekun |
Wydawca | Bibljoteka Groszowa |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Polska Drukarnia w Białymstoku Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Róża Centnerszwerowa |
Tytuł orygin. | Daddy-Long-Legs |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Drogi Panie Smith.
Dostałam przed chwilą list od pańskiego sekretarza, który mi oznajmia, że pan nie życzy sobie abym przyjmowała zaproszenie pani McBridowej i woli, abym to lato spędziła, podobnie jak poprzednie, w Wierzbinkach.
Dla czego, Ojczulku? dla czego? dla czego?
Nie zdaje pan sobie dokładnie sprawy z całej rzeczy. Pani McBridowa naprawdę chce mnie mieć, szczerze i serdecznie. Ani trochę nie przeszkodzę im. Żadnego nie sprawię kłopotu. Przeciwnie, będę pomocna. Nie zabierają z sobą licznej służby, a Sally i ja umiemy robić mnóstwo pożytecznych rzeczy. Świetna to dla mnie okazja wyuczenia się gospodarstwa. Każda kobieta powinna znać się na domowem gospodarstwie, a ja znam się tylko na ochroniarskiem.
Niema na letnisku dziewcząt w naszym wieku, Pani McBridowa chciałaby więc mieć mnie jako towarzyszkę dla Sallie. Projektujemy czytać wspólnie mnóstwo książek. Przeczytamy wszystkie dzieła potrzebne w przyszłym roku do nauki angielskiego i socjologji. Profesorka powiedziała, że przydałoby się nam przeczytanie tego wszystkiego w lecie, a o ileż łatwiej jest zapamiętać, jeśli czytało się to i rozpatrywało wspólnie!
Samo już przebywanie pod jednym dachem z matką Sallie jest kształcące. To najbardziej zajmująca, najciekawsza, najbardziej towarzyska i czarująca kobieta na świecie. Wie i umie wszystko.
Niech pan pomyśli, ile letnich ferji spędziłam w towarzystwie pani Lippett i jak bardzo potrafię ocenić ten kontrast. Niema powodu do obawy, że zajmę im niepotrzebnie miejsce, bo dom ich jest zrobiony z gumy, taki rozciągliwy. Jak mają dużo gości, rozstawiają po prostu namioty w lesie i umieszczają w nich chłopców na noc.
Tyle będziemy używali miłych, zdrowych rozrywek na świeżem powietrzu! Jimmie McBride nauczy mnie jeździć konno, wiosłować, strzelać... mnóstwa rzeczy, które powinnam umieć. Będzie to miłe, rozkoszne, beztroskie spędzenie czasu, jakiego nigdy nie zaznałam, a przecież każda młoda dziewczyna powinna chociaż raz w życiu zaznać go. Powiedz pan sam, czy nie?
Rozumie się, że zastosuję się ściśle do pańskich życzeń, ale proszę, bardzo pana proszę, Ojczulku, pozwól mi przyjąć zaproszenie.
To nie Aga Abbott, wielka autorka in spe, prosi pana.