<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Tak toczy się światek...
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom pierwszy
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
V.

Podczas gdy Babuk tonął w tych żałosnych myślach, zjawił się u drzwi poważny człowiek, w czarnym płaszczu, i zażądał pokornie rozmowy z młodym dygnitarzem. Ten, nie wstając, nie patrząc nań, z wyniosłą i z roztargnioną twarzą, wręczył mu jakieś papiery i odprawił go. Babuk spytał kto był ów człowiek. Pani domu rzekła pocichu: „To jeden z najlepszych adwokatów w mieście; będzie już pięćdziesiąt lat jak studyuje prawo. Ten pan, który ma lat ledwie dwadzieścia pięć i jest satrapą prawa[1] od dwóch dni, polecił mu sporządzić wyciąg z procesu, który ma sądzić jutro, a którego jeszcze nie rozpatrzył. — Ów młody trzpiot roztropnie sobie poczyna, rzekł Babuk, iż zasięga rady poważniejszych; ale, dlaczegóż samego starca raczej nie uczyniono sędzią? — Żartuje pan! odpowiedziała dama; nigdy ludzie, którzy posiwieli na pracowitych i podrzędnych stanowiskach, nie dochodzą do dygnitarstw. Ten młody człowiek posiadł wysoki urząd, ponieważ ma odpowiednio bogatego ojca; prawo wymierzania sprawiedliwości kupuje się tu jak folwark. — O obyczaje! o nieszczęśliwe miasto! wykrzyknął Babuk; to już szczyt nadużycia. Niewątpliwie ci, którzy nabyli prawo sądzenia, sprzedają swoje wyroki: wszędzie widzę tu jeno otchłań nieprawości“.
Gdy tak dawał wyraz swej boleści i zdumieniu, młody wojownik, który wrócił tegoż samego dnia z pola; rzekł: „Dlaczego pan jesteś przeciwny, aby kupowano urzędy sędziowskie? toć ja, tak samo, kupiłem prawo narażania się na śmierć na czele dwóch tysięcy ludzi którymi dowodzę. Kosztowało mnie, w tym roku, czterdzieści tysięcy złotych daryków, iż mogłem, przez trzydzieści nocy z rzędu, spać na ziemi w czerwonym kubraku, i że, następnie, dostałem dwa tęgie postrzały z łuku, które czuję jeszcze. Jeżeli ja się rujnuję, aby służyć cesarzowi perskiemu, którego nigdy nie widziałem na oczy, satrapa sędziowskiego stolca może coś zapłacić za tę przyjemność, aby przyjmować na posłuchaniu panów procesowiczów“. Babuk, oburzony, nie mógł się wstrzymać, aby w duszy nie potępić kraju gdzie puszcza się na handel godności władców pokoju i wojny; wyciągnął pospieszny wniosek, że ludzie muszą tu nie mieć pojęcia o wojnie i o prawach, i że, gdyby nawet Ituriel nie wytępił tych ludów, zginęłyby one same, a to wskutek opłakanych rządów.
Babuk utwierdził się jeszcze w swem mniemaniu na widok nowoprzybyłego grubasa, który, pozdrowiwszy poufale całe zgromadzenie, zbliżył się do młodego oficera i rzekł: „Nie mogę panu pożyczyć więcej niż pięćdziesiąt tysięcy daryków; na honor, wszystkie cła cesarstwa przyniosły mi w tym roku ledwie trzysta tysięcy“. Babuk zapytał, kto jest ów człowiek który się skarży na tak mały zarobek; dowiedział się, iż istnieje w Persepolis czterdziestu takich plebejskich królów, którzy dzierżawią całe państwo perskie i oddają zeń cośniecoś monarsze“.




  1. T. zn. rajcą parlamentu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.