Tako rzecze Zaratustra/O kazalnicach cnoty
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O kazalnicach cnoty |
Pochodzenie | Tako rzecze Zaratustra |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „Ignis” S. A. |
Wydanie | nowe |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Toruń, Warszawa, Siedlce |
Tłumacz | Wacław Berent |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Całe Mowy... Cały tekst |
Indeks stron |
O KAZALNICACH CNOTY
Wysławiano przed Zaratustry mędrca, który dobrze o śnie i o cnotach mówić potrafił. Szanowano go powszechnie i nagradzano obficie; wszystka młodzież zasiadła przed jego kazalnicą. Do niego poszedł Zaratustra i zasiadł wśród młodzieży. A mędrzec tak pouczał:
Cześć dla snu i wstyd przed nim! To jest rzecz główna! Pozatem schodzić z drogi wszystkim, którzy źle sypiają i po nocach czuwają!
Wstydliwy jest złodziej wobec snu: cicho zakrada się wśród nocy. Bezwstydny jest jednak stróż nocny, bezwstydnie niesie on róg swój.
Niemała to sztuka spać: nielada mozół oczekiwać na sen wśród całodziennej jawy.
Dziesięć razy na dzień samego siebie przemóc musisz: to darzy dobroczynnem zmęczeniem i jest makiem dla duszy.
Dziesięć razy z sobą pogodzić się musisz; gdyż samopokonanie jest goryczą; a źle sypia niepogodzony ze sobą.
Dziesięć prawd za dnia posiąść musisz: inaczej prawdy po nocach szukać będziesz i dusza twa głodną pozostanie.
Dziesięć razy na dzień śmiać się musisz i weselić. Jeśli tego nie uczynisz, będzie ci po nocy dokuczał żołądek, ten ojciec przygnębienia.
Niewielu wie o tem: trzeba jednak wszystkie cnoty posiadać, by dobrze spać. Będęż ja dawał fałszywe świadectwo? Będęż cudzołożył?
Będę pożądał służebnicy bliźniego mego? Wszystko to dobry sen zmącićby mi mogło.
Nawet gdy się posiada wszystkie cnoty, jeszcze jedną zdobyć trzeba koniecznie: — wszystkie swe cnoty we właściwym czasie do snu układać.
Aby się między sobą nie kłóciły te miłe kobietki! I to o ciebie, nieszczęsny!
Zgoda z Bogiem i z sąsiadem: tego wymaga dobry sen. Zgoda również z djabłem sąsiada! Inaczej po nocy straszyć cię będzie.
Zwierzchności cześć i posłuszeństwo. Nawet krętej zwierzchności! Dobry sen tego wymaga. I cóż ja na to poradzę, że władza chętnie krzywo kroczy?
Ten wie się u mnie najlepszym pasterzem, kto owce swoje na najzieleńsze wyprowadza błonia: to zgadza się z dobrym snem.
Wielkich honorów nie żądam, ani wielkich skarbów: to zapala wątrobę. Źle sypia się jednak bez dobrego imienia i bez skarbu drobnego.
Małe towarzystwo jest mi milsze od wielkiego. Musi ono jednak przychodzić i odchodzić we właściwym czasie. Tego wymaga dobry sen.
Upodobałem sobie ubogich duchem: oni sen przyśpieszają. Błodzy to ludzie, zwłaszcza gdy się im zawsze słuszność przyznaje.
Tak ubiega dzień cnotliwemu. I oto noc się zbliża. Jednak wystrzegam się przyzywać snu! Niewołanym pragnie być ów władca dusz cnotliwych!
Leżę tedy i rozważam, com za dnia czynił i myślał. Przeżuwając cierpliwie jak krowa, pytam się w duchu: jakież to były dziś twe dziesięć pokonań?
Jakież były twe dziesięć pogodzeń się ze sobą! twe dziesięć prawd, dziesięć uśmiechów, którymi zbudowało się twe serce?
Gdy tak oto rozważam, ukołysany czterdziestoma myślami, opada mnie nagle sen, sen niewołany, cnót władca.
Sen uderzył w powieki moje: opadają ciężko. Sen dotknął ust moich: rozchylają się wargi.
Zaprawdę, na miękkich podeszwach zbliża się do mnie ten najukochańszy ze złodziei i kradnie mi myśli moje. I oto głupi stoję przed wami, jak ta kazalnica.
Niedługo jednak tak stoję: oto leżę już. —
Gdy Zaratustra te słowa usłyszał, zaśmiał się w duchu, gdyż nowe światło mu wzeszło. I rzekł do swego serca:
Błaznem jest mędrzec ten wraz ze swemi czterdziestoma myślami. Sadzę jednak, iż na spaniu zna się znakomicie.
Szczęśliwy, kto mieszka w bliskości takiego mędrca! Taki sen od niego bije, iż przez ścianę grubą zarazić może.
Urok ten udziela się nawet jego kazalnicy. I niedarmo siedziała młodzież przed tym kaznodzieją cnoty!
Mądrością jego: czuwać, by móc dobrze sypiać. I zaprawdę, gdyby życie żadnego sensu nie miało, a miałbym wśród bezmyślności wybierać, — ta bezmyślność byłaby najbardziej godna wyboru.
Teraz pojmuję jasno, czego szukano, szukając nauczycieli cnoty. Szukano snu dobrego wraz z makowemi cnotami!
Całą wiedzą tych sławionych mędrców z kazalnicy moralności był sen bez śnień: lepszego celu w życiu nie znali.
I dziś jeszcze znajdzie się niejeden taki prorok cnoty, aczkolwiek nie zawsze tak uczciwie szczery. Lecz czas ich mija. I niedługo stać będą: oto leżą już.
Błogosławieni są ci senni: albowiem oni zdrzemną się niezadługo. —
Tako rzecze Zaratustra.