Tako rzecze Zaratustra/Pieśń po nocy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pieśń po nocy |
Pochodzenie | Tako rzecze Zaratustra |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „Ignis” S. A. |
Wydanie | nowe |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Toruń, Warszawa, Siedlce |
Tłumacz | Wacław Berent |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część druga Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ PO NOCY
Nastała noc: zagadały głośniej wszystkie źródła bijące. I dusza moja jest źródłem bijącem.
Nastała noc: ocknęły się wszystkie pieśni kochających. I dusza moja jest pieśnią kochającego.
Coś nieukojonego, ukoić się nie dającego jest we mnie; i oto głosić się pragnie. Pożądanie miłości jest we mnie; one to przemawia mową miłości.
Jam światłem jest: och, gdybymż był nocą! Lecz tem jest samotność moja, żem światłem w krąg opasan.
O, bodajżebym był raczej ciemnym a ponocnym! Jakżebym ja ssał u piersi światła!
I was błogosławił nawet roziskrzone gwiazd mrowia i łuki świetlne na podniebiu! — błogosławiąc, uszczęśliwiał ducha waszemi dary świetlnemi.
Lecz we własnem jeno świetle żyję, spijam z powrotem te płomienie, co ze mnie buchają.
Nie znam szczęścia biorących; i nie raz marzy mi się, iż kradzenie bodaj że bardziej uszczęśliwiać winno, niźli branie.
Tem jest nie ubóstwo, że ma dłoń od obdarzania nigdy nie wypoczywa; tem jest ma zawiść, że wyczekujące widzę oczy i rozjaśnione noce tęsknoty.
O, niedolo wszystkich obdarzających! O, przyćmienie słońca mego! O, pragnienie pożądania! O, głodzie trawiący w sytości!
Biorą wprawdzie ode mnie: lecz czy poruszam ja też ich dusze? Rozłam jest miedzy dawaniem a braniem, a najmniejszy rozłam przekroczyć bywa najtrudniej.
Głód wyrasta z niego piękna: ból radbym sprawiać tym, komu świecę, obrabować pragnąłbym swoich obdarzonych: — takiej łaknę złośliwości.
Radbym cofał rękę w chwili, gdy się ku niej cudza dłoń już wyciąga; ociągając się jako w dół lecąca kaskada, co się w spadzie swoim wciąż jeszcze ociąga: — takiej łaknę złośliwości.
Taką zemstę wydumała ma pełnia: taka przebiegłość wyłania się z mej samotności.
Me szczęście obdarzania zamarło w obdarowywaniu, umęczyła się sobą ma cnota nadmiarem własnym!
Kto zawsze obdarza, niebezpieczeństwo mu grozi, iż wstyd zatraci; kto zawsze rozdaje, tego dłoń i serce mają twarde odciski od ustawicznego rozdawania.
Nie zwilża się już nie oko wobec wstydu proszących; ręka moja stała się zbyt twarda na drżenie wypełnionych dłoni.
Skądże ta łza na mem oku i to serca zmiękczenie nagłe? O, samotności wszystkich obdarzających! O, niemowna skrytości wszystkich świecących!
Wiele słońc krąży w pustej przestrzeni: do wszystkiego, co ciemne, przemawiają one swem światłem, — mnie nic one nie mówią.
O, taka jest wróżda światła względem wszystkiego, co świeci: bezlitośnie krąży ono swemi drogi.
Niesprawiedliwe w głębi serca względem wszystkiego, co świeci, zimne dla słońc innych, — tak oto krąży każde słońce.
Jak nawałnica, ponoszą się słońca drogi swemi, i tem jest ich krążenie. Nieubłaganej woli swej ulegają one, i tem jest ich chłód.
O, wy to wszak, ciemni i ponocni, wytwarzacie dopiero ciepło ze wszystkiego, co świeci! O, wy to wszak spijacie dopiero mleko i błogie nektary z wymion światła!
Och, lód jest naokół mnie, dłoń moją lodowate parzą dotknięcia! Och, pragnienie mi dolega, a łaknie ono waszego pragnienia!
Nastała noc: och, że też światłem ja być muszę! I pragnieniem pragnień ponocnych! I samotnością!
Nastała noc: i oto wytryskiem krynicy zrywa się we mnie pożądanie nie, — przemawiać pragnę.
Nastała noc: zagadały głośniej wszystkie źródła bijące. I dusza moja jest źródłem bijącem.
Nastała noc: ocknęły się wszystkie pieśni kochanków. I dusza moja jest pieśnią kochanka. —
Tako rzecze Zaratustra.