— Kto tam w moje ciche noce,
Jak ptak w pętach, się trzepoce
I skrzydłami mdłemi trąca
O mojego sierp miesiąca?
Kto źrenice pałające
Wbija w globy moje drżące?
Kto mi gwiazdy budzi moje,
Gdy ja na nie dłoń położę?
Kto uciszyć się nie może
I zrywa się i znów pada,
Jak mdlejących wód kaskada?
Czyje to tam niepokoje
Płoszą moich światów sny? — To my!
Kto tęsknotą swego ducha
Czepia się mych gwiazd łańcucha
I o jutrznię moją pyta?
Kto tam woła: »Wstań!« na zorzę,
Nim nad ziemię i nad morze
Dzień mój w blaskach swych zaświta?
Czyja to tam skarga drżąca
Wzywa nocą mego słońca,
Zanim orły pióra strzęsą
Z sinych zmierzchów niecierpliwe,
Nim królewską strząsną grzywę
I zabłysną złotą rzęsą
Przebudzone ludy — lwy! —To my!
Kto śmie ciszę mej zadumy
Porywami swymi kłócić?
Czyich to tam lasów szumy
Wiosnę moją chcą zasmucić?
Kto to uczy echa moje
Tęsknych westchnień, cichej mowy?..
Kto w poranek mój majowy
Uczy szemrać jasne zdroje?
Czyje skargi rzeki niosą
Aż do głębi oceanów?
Kto tam płacze z ranną rosą
U tych mogił i kurhanów,
Pojąc ziemię swemi łzy? — To my!
Kto tam nosi się z wichrami,
Jak opadłe liście z drzewa,
I chmur kiry westchnieniami
Po błękitach mych przewiewa?
Kto błyskawic ducha łuny
Na dnia mego rzuca białość?
Kto to sięgać po pioruny
Burzy mojej ma zuchwałość?
Od czyjego cieniów czoła
Tęczy mojej gasną wstęgi?
Kto tam gromów moich woła
I na jasne widnokręgi
Smutków swoich rzuca mgły? — To my!
Kto tam z próżnych słów wybuchem
Wstrząsa nędzy swej łańcuchem?
Kto tam nie wie, że w ludzkości
Uróść trzeba całą głową
Ponad dolę swą dziejową,
By dosięgnąć do przyszłości?
Kto nie pomni, że nie skarga
Ludów moich więzy targa,
Ale krople krwi i znoju
Przy wieczystym duchów boju
Kruszą pęta jadem rdzy? — To my!