Tomko Prawdzic/XVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tomko Prawdzic |
Podtytuł | Wierutna bajka |
Wydawca | Karol Wild |
Data wyd. | 1866 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
XVI.
Nazajutrz Tomko siedział zadumany i zniechęcony, gdy Baron German, pochwycił go za rękaw sukni, wstrząsnął i odezwał się.
— Takiż przecie, musisz pójść posłuchać, co mówią in Alma Academia o twojej kochance?
— Odpadła mnie ochota.
— Ale pójdziesz; posłyszymy na jednym korytarzu dwie przynajmniej odmienne definicje prawdy, a obie równie fałszywe, toć przecie warto kilka kroków — U S. Jana bije właśnie druga, chodźmy, chodźmy!
— A! idźmy kiedy chcesz.
— Idziesz! cudo! admiruję twą męczeńską stałość i zapoznaną cnotę! Dowiesz się w nagrodę jednej a jedynej na świecie prawdy najpewniejszej; mianowicie: że prawdy u nas całkiem niema.
Drzwi do sali w której czytano kurs filozofji były właśnie otwarte i nasi ciekawi przybysze weszli niepostrzeżeni między uczniów, którzy słuchając prelekcji jedni czytali Idziego Blasa z Santyllany, drudzy pisali listy do rodziców, inni rozpowiadali sobie cicho swoje przygody na bulwarach. Nauczyciel którego obowiązkiem było mówić, nie być słuchanym, impavidus stał w katederce i pędził poczęty kurs, ad perfectam saturationem uczniów.
— Cała filozofja mówił, dzieliła się dawniej na Dialektykę, Fizykę i Ethykę.
— Podział, dorzucił Baron German, który ma tę największą zaletę, że jest troisty, chociaż niedorzeczny; niemniej jednak Troistość jest rzeczą prześliczną: (dodał po grecku) wskróś bowiem w świecie świeci trójca
a ciszej: zawsze od jedności się zaczyna.
— Dialektyka była razem Logiką, Loika u późniejszych stoi także na czele nauk filozoficznych jako wstęp do Methafizyki, Antropologji i Esthetyki. W właściwej Methafizyce mieszczono to, co dziś powoli przeszło do Logiki. W praktycznej filozofji zawierała się moralność, prawo natury, polityka i pedagogika. Psychologją dochodzącą władz człowieka (później krytykę czystego rozumu).
— Dowodzącą że go niemamy — mruczał nieznośny Baron.
— Uważano za Propedeutykę do wszelkiej umiejętności methafizycznej. Logikę zwano także filozofią formalną. W rozpoznaniu władz człowieka, zgadzano się na wiedzę (conscientia), zmysłowość i umysł.
— Plaudite! krzyknął German — ale poczekajcie, będzie tego i więcej!
— Wiedza była najniższym stopniem poznania. Zdolność odbierania wrażeń wewnątrz nazwano: zmysłem wewnętrznym. Rozdzielano poznanie rzeczy, na poczucie, postrzeżenie, władze niższe, na uwagę umysłową, imaginacją i pamięć. W samej imaginacji były jeszcze różne szufladki z pomniejszemi ingrediencjami, jako to: zachowywanie wyobrażeń, odwzorowywanie, przypominanie, odosobnianie i władza tworzenia, zmyślania.
— Bardzo obfita w człowieku — dodawał German.
— Związkiem idei czyli wyobrażeń tłumaczono wewnęrzne ich snucie się w pewnym porządku, choć Campanella dawno był postrzegł że logika natury rzeczy niemogła nawet silić się dochodzić i wyrzekł że była prostą nauką formy; niemniej zachciwało jej się czasem i istoty samej.
— Była zupełnie jak staruszek któremu się czasem dziwnych rzeczy zachciwa, poty, póki mu ich niedadzą.
— Prawo stowarzyszenia się myśli (associatio dearum) opierano na ich współtrwaniu (coexistentia), pokrewieństwie (affinitas), zawisłości (causalitas). — Niedopuszczano jeszcze wcale idei obok siebie sprzecznych, które przez to samo że są sprzeczne wzajem się wywołują.
— Ale gdzież prawda na którą czekamy? spytał Tomko Barona.
— Patientia et labor improbus, słuchaj naprzód nauczającej historji fałszów, a dopiero dowiesz się prawdy.
— Wyobreżenia rzeczy dzieliły się na poznawanie (cognitio) pojęcie, sąd i wniosek. Na tych to trzech terminach zbudowano, całą Logikę; do nich odniesiono władze człowieka, których musiało być naturalnie, ni mniej ni więcej tylko trzy.
— Wszędzie bowiem — począł Baron po grecku, ale nieskończył.
— A zatem, powstały: Pojętność (Intellectus), Rozsądek (facultas abjudicandi) i Rozum (ratio). Intellectus służył tylko jak łyżka do przyjmowania (pojmowania), facultas abjudicandi jak zęby i gęba do osądzenia, co to za strawę łyżka podała, a ratio, ultima ratio, jak żołądek do spożytkowania ze strawy. Wniosek — zwierzętom przyznawano łaskawie (bo coś im przecie dać także potrzeba) niższe tylko władze, nie określając ich ściśle; rozum i wniosek zostawiano na wyłączną własność człowieka.
Długo mówił professor, długo szydził Baron, ruszał ramiony Tomko, aż nareszcie przyszli do prawdy. —
— Taki był wstęp do Logiki właściwej, za cel jej naznaczono wskazanie prawideł dochodzenia prawdy a unikania błędu. Tu mieściła się definicja prawdy i jej poznawania, definicja criterium czyli znamienia. Prawda mówiono, jest to zgodność poznania z przedmiotem.!
— A że przedmiot o tyle jest dla nas, o ile go poznajemy, określenie więc to redukuje się najściślej do — zgodności poznania z poznaniem, czyli
O = O
Tomko dosłyszawszy tych słów porwał się oburzony i chciał uciekać, Baron dogonił go w progu.
— Co tobie?
— Czyż jeszcze dalej mam słuchać?
— Przecież to historja twojej kochanki.
— Tak! dzieje jej nieszczęść. Na cóż serce sobie kaleczyć; chodźmy, nic się tu niedowiemy. Pomimo usilnych Barona nalegań, który za nos wziął był biednego filozofa, Tomko nie dał się zawrócić i wybiegł na ulicę, ulicą w rynek, z rynku na przedmieście jak szalony — Baron German pędził za nim.