Trójlistek (Kraszewski, 1887a)/Tom II/IX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Trójlistek
Wydawca Edward Leo
Data wyd. 1887
Druk Józef Sikorski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I na tem się ma skończyć powieść? Niestety! Życie nie daje zakończeń, a dorabiane podobne są do tupetów na łysej głowie, którą zawsze kunszt zdradza.
Hofrat wkrótce pojechał do Wiednia, gdzie i miejsce w istocie pozyskał, i wkrótce potem zaślubił bardzo majętną i piękną córkę doktora. Piotr mówił szydersko:
— Było w jego przeznaczeniu mieć do czynienia z Eskulapem, nie mógł wziąć aptekarzówny, sięgnął wyżej.
W losie Piotra nie zaszła żadna zmiana, oprócz że pobożniejszym się stał, ale ociężał i w domu, w kapliczce własnej nabożeństwa odprawiał.
Starał się on jeszcze z pomocą tych listów, które mu wskazał Atanazy, nawrócić ku niemu p. Balbinę. Przeczytała je chciwie wszystkie, znalazła w nich ten, który miał być antydotum przeciw pierwszemu, ale, gdy ją potem Piotr spytał:
— A cóż?
Odpowiedziała mu:
— Przekonałam się, że w istocie może nietak jestem niegodną sakramentu małżeństwa, jak w początku wnosił pan Atanazy, — ale... przekonanie to przyszło za późno. Życie moje ułożyło się tak dobrze, iż mi nic w niem nie braknie. Na cóżbym miała byt szczęśliwy i spokojny mieniać na los niepewny? Pozostanę panu Atanazemu przyjaciołką życzliwą, ale żoną jego nie będę — i niczyją...
Piotr nie starał się jej odwieść od tego stałego postanowienia. Otworzyła dom, — zajęła się dziełami miłosierdzia, pracą nad sobą, i w lat kilka rumianą, świeżą, trochę pulchniejszą, niż była, spotkał znowu p. Atanazy. — Wspomnienie owego wieczora, jedynego w życiu, przebiegło mu przez głowę błyskawicą, — gdyby mógł płakać, zapłakałby może.
Zaproszony na obiad, świetnie wypowiadał gospodyni nowe teorye ekonomiczne i finansowe, których wykładu nie dokończył, bo go pilne sprawy powoływały do domu.
Ożenił się, — i mówią, że małżeństwo jest bardzo szczęśliwe.
Wdowa po baronie Meyerze daje wieczory w Wiedniu, na które, jak powiada hofrat, dziś już rzeczywisty radca tajny, uczęszczają najwyższe sfery.

KONIEC.
San-Remo. Schinznach. Montreux.
1886.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.