Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka/I. Iran i Irańczycy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Paweł Hulka-Laskowski
Tytuł Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka
Rozdział I. Iran i Irańczycy
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1912
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I. Iran i Irańczycy.

Trudno sobie wyobrazić jaskrawszą różnicę w organizacji duchowej dwóch spokrewnionych z sobą jak najbliżej ludów, niż ta, która w perspektywie historycznej przedstawia się oku badacza przy porównywaniu Indusów i Irańczyków. Badania nad zamierzchłą przeszłością obu tych, tak do siebie niepodobnych ludów wykazywały, że niegdyś zamieszkiwały one ten sam kraj, mówiły wspólnym językiem i wyznawały tę samą religję. Z biegiem czasu wszakże nastąpiło między niemi rozdwojenie tak zasadnicze, że dzisiaj wydaje nam się wprost niepodobieństwem, aby te dwa odnoża ludzkości mogły były wyrosnąć z tego samego pnia.
W biegunowo przeciwnych kierunkach potoczyły się fale ich dziejów i gdy historja Irańczyków przedstawia się nam jako olbrzymi tysiącletni dramat, życie Indusów grzęźnie w jakiejś rozpacznej bezdziejowości. Indus dość wcześnie grążyć się zaczął w rozmyślania nad istotą i celem bytu, oddał się jałowej spekulacji i rychło doszedł do wniosków pesymistycznych. Życie wydało mu się pasmem mąk i cierpień, rodzących się bezustannie z pragnień i pożądań człowieczych, postanowił więc nie pragnąć i nie pożądać, stargać wszystkie nici, wiążące jaźń ze światem zewnętrznym, i w kontemplacji samotnej znaleźć drogę wybawienia z błędnego koliska męczeńskiego istnienia. Pesymizm i asceza Buddy były ostatecznemi wnioskami z tych założeń zaprzecznych.
Inaczej myśleli i czuli Irańczycy. Ich pojawienie się na widowni dziejowej to szereg wiekopomnych czynów męstwa, odwagi i optymizmu. Jeśli Indus odwracał się od życia, dlatego że ono jest ciężkie i nieznośne, to Irańczyk właśnie w trudnościach istnienia znajdował bodziec do wysiłków, wierząc, że zło pokona i dopomoże dobru do zwycięstwa ostatecznego. Nietylko więc nie unikał przeszkód, nie schodził z drogi trudnościom, ale je rozmyślnie wyszukiwał, aby im stawić harde czoło. Stanąwszy twardo na nieurodzajnej i ubogiej ziemi Iranu, potrafili Irańczycy w przeciągu paru pokoleń rozszerzyć swoje panowanie na wszystkie stare państwa Azji zachodniej, wybiegając poza jej granice do Europy i Afryki. Ale zwycięstwami swemi nie upajali się nadmiernie i, panując nad licznemi ludami, nie przestawali panować nad sobą. Zostali wiernymi swojej twardej kolebce i nie wymienili jej na kraj żyzny i łagodny, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie ciężkie warunki bytu wychowały ich na władców świata.
Ciekawym i charakterystycznym dowodem tej ich świadomości jest ustęp końcowy IX-ej księgi Historji Herodota. Gdy Artembares uczynił zwycięskim Persom propozycję przeniesienia się z ich nieurodzajnej i ubogiej ojczyzny do kraju bogatego i piękniejszego, Persowie propozycję tę przyjęli i powtórzyli ją Cyrusowi, prawiąc: „Oto Zeus odjął Astjagesowi władzę zwierzchniczą i dał ją Persom, a przed wielu innymi mężami tobie, o Cyrusie. Gdy więc ziemia nasza mała jest i twarda, opuśćmy ją i osiądźmy na lepszej. Wszak dosyć jest krajów żyznych daleko i blizko. Jeśli zajmiemy jeden z nich, podniesiemy powagę swą wobec świata. Słuszna to zresztą, aby naród panujący tak uczynił. Bo kiedyż znajdziemy lepszą po temu sposobność, jeśli nie teraz, gdy nad tylu ludami i nad całą Azją władamy.”
„Słysząc to, nie zdziwił się Cyrus tej ich propozycji i rzekł, że mogą uczynić wedle swej woli, jednakże radzi im przygotować się na to, że z panów staną się niewolnikami, bo kraje łagodne rodzą zniewieściałych mężów. Ten sam kraj nie wydaje jednocześnie owoców wspaniałych i wojowników dzielnych. Wtedy poznali Persowie, że Cyrus miał słuszność i zarzucili swój zamiar. Woleli raczej zostać panami na ziemi nieurodzajnej, niż na najżyźniejszej równinie stać się niewolnikami.”
Z tych słów Herodota widać, że sami Persowie oceniali trafnie wpływ dodatni właściwości swego ubogiego kraju, z jego ostrym a zmiennym klimatem, na ich charakter.
Ciężkie warunki istnienia były dla Irańczyków niezrównaną szkołą dzielności fizycznej i hartu ducha. Ziemię, zamieszkaną przez nich, słusznie nazwano krajem ostrych przeciwieństw. Śnieżyste szczyty górskich olbrzymów spoglądają tam na gorejące piachy rozległych pustyń, wśród których rozściełają się oazami obszary ziemi rodzajnej. Po upalnem, suchem lecie, w ciągu którego nie brak ostrych zmian atmosferycznych, przychodzi ciężka, mroźna zima. Lud, który dobrowolnie zamieszkiwał taką niegościnną ziemię, musiał być i był rzeczywiście nad zwykłą miarę dzielny, odważnie, mężnie stawiał czoło wszelkim przypadłościom życia. Był to lud jakby stworzony i wychowany na władcę licznych ludów i pana olbrzymiego państwa, które uległo dopiero potędze Aleksandra Macedońskiego. Zwycięski Macedończyk uczynił r. 330 przed naszą erą koniec świetnemu panowaniu dynastji Achemenidów (od 630 do 330 prz. Chr.). Ale Persowie przetrwali tę klęskę. Państwo ich, okrojone przez najeźdźcę greckiego, zyskało na spoistości i umocnieniu wewnętrznem tyleż, ile straciło na rozległości terytorjalnej. Pod kilkudziesięcioletniem panowaniem Seleucydów zyskała Persja bardzo wiele dzięki wpływom kultury greckiej i nie przestała się snadź rozwijać pod późniejszem panowaniem partyjskich Arsacydów (od 250 przed Chr. do 226 po Chr.), bo, gdy zwycięscy Sasanidzi (226—651 po Chr.) zajęli ich miejsce, byli w możności zgotować Persom wspaniałe odrodzenie narodowe w państwie Nowoperskiem. W ciągu czterech przeszło stuleci istniało to państwo, rozwijając się kulturalnie, aż wreszcie w połowie VII-go stulecia uległo ostatecznie najeźdźczym Arabom muzułmańskim.
Potężny dramat tego wielkiego narodu aryjskiego skończył się wtedy pod względem politycznym, ale kultura perska, nauka i poezja żyły dalej pod obcemi formami, zapładniając ducha zwycięskich wyznawców Proroka.
Dzieje zewnętrzne Persów świadczą wymownie o ich charakterze, stateczności, męstwie, rozwadze i trzeźwym a praktycznym zmyśle. Nie byli oni narodem marzycieli, których życie upływałoby na jałowych spekulacjach, jak się to działo w sąsiednich Indjach. Zamiast indyjskiego pesymizmu i zniechęcenia do życia, widzimy tu nie tylko teoretyczny, lecz przede wszystkiem czynny optymizm, wiarę w owocność czynu i ukochanie pracy życiotwórczej. Te strony dodatnie ducha perskiego jaśnieją nietylko na kartach ich własnego piśmiennictwa, lecz znajdują potwierdzenie dobitne w pełnych zachwytu opisach pisarzy starożytnych. Odpowiednio do wysokiego wzrostu i mocnej budowy ciała, posiadali Persowie wielką dzielność fizyczną, rozwijaną bezustannie w walkach z przeciwnościami losu, energiczną wolę i wytrwałość godną podziwu. Gdy Indus czuł się ofiarą i biernym uczniem ciężkiego życia, Irańczyk wychował się na pana i mistrza tego życia.
W niczem może nie zaznaczyły się te przymioty tak wyraziście, jak w ich religji, która dzisiaj liczy zaledwie około 90,000 wyznawców, mieszkających przeważnie w Indjach zachodnich, w Bombaju, a w naszych czasach zaczyna budzić coraz większe zainteresowanie i zasłużony podziw. Jak z życiem i religją Indusów kojarzy się nierozerwalnie imię wielkiego ascety i pesymisty, Buddy, tak z życiem i religją Persów wiąże się imię wielkiego optymisty i miłośnika pracy życiotwórczej, Zaratustry.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paweł Hulka-Laskowski.