Uparty chłopiec/19
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uparty chłopiec |
Podtytuł | Życie Ludwika Pasteura |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa — Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Pasteur urządził sobie pracownię na strychu.
Ciasno tu i gorąco w lecie. Mróz w zimie.
Jest sam. Nie ma nawet chłopca do pomocy. Sam musi sprzątać, sam pilnuje pieca i zmywa butelki.
Ale to nic. Polubił swój strych. Spokojnie tu, choć niewygodnie.
Kiedy był młodym chłopakiem, tak bardzo chciał mieć swój pokój, żeby mu nikt nie przeszkadzał.
— Będziemy razem pracowali — prosił go stary Biot.
Ale Pasteur układa nowe plany.
— Kryształy są ciekawe i ważne. Ale są inne ważne tajemnice.
— Wiem, chcesz badać fermenty — mówi niechętnie Biot.
— Tak. Fermenty. Ale nie tylko to. Muszę wiedzieć, skąd biorą się te maleńkie żyjątka w wodzie, w mleku, w mięsie, w moczu, we krwi. Chcę badać ich życie.
— Zostaw — prosił Biot. — Rób spokojnie dalej to, co robiłeś z początku.
Nie. Wielki człowiek nie chce spokoju.
Nie zna wielki człowiek spokoju.
Życie Pasteura uczy nas, jak trudno znaleźć nową prawdę.
Ale znaleźć prawdę, to mało. Trzeba, żeby prawdę ludzie zobaczyli, żeby uwierzyli, żeby wszyscy wiedzieli, że tak jest, żeby nikt nie śmiał powiedzieć inaczej.
Głosić nowe prawdy, to tępić stare błędy. Głosić nowe prawdy, to zabijać przesądy.
Nowa prawda ma wrogów.
Jeden jest wrogiem, bo niechce myśleć: niech będzie tak, jak było. Drugi wróg jest zarozumiały: powiedział inaczej i nie chce przyznać się do błędu, bo się wstydzi. Trzeci jest zazdrosny, bo nie jemu się udało. Czwarty udaje, że wie, i krzyczy głośno, żeby ludzie myśleli, że i on jest uczony.
Wróg nowej prawdy krzyczy głośno i kłóci się, albo cicho w kącie gada. Tu i tam, od tego do tamtego, tak i inaczej. Czasem nawet udaje przyjaciela. Udaje, że pomaga. W oczy mówi co innego, a za oczy inaczej.
Nie każdy walczy uczciwie i jawnie.
Pasteur nie lubi się kłócić, ale walczyć musi.
Raz bardzo mu już dokuczyli. Rozgniewał się.
Jeśli nie widzą tego, co małe, pokaże im duże. Jeśli nie chcą szukać pod mikroskopem, zobaczą gołym okiem.
Przyda mu się teraz znajomość ze stolarzem.
Kazał zrobić z drzewa dwa ogromne modele kryształu, dwa wielkie drewniane kloce.
Zaniósł na posiedzenie uczonych. Postawił.
— Czy widzicie teraz? — zapytał z gniewem. Jeżeli rozumiecie, o co chodzi, gdzie jest wasze sumienie? Jeżeli nie rozumiecie, po co się wtrącacie?
A jego uczeń, młody przyjaciel Duclaux (Diklo) powiedział potem:
— Trzeba im było te drewniane lalki rzucić na głowy.
Roześmiał się Pasteur!
Dlaczego nie ma książki pod tytułem: Wielcy kłamcy i fałszerze wiedzy?