Uparty chłopiec/20
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uparty chłopiec |
Podtytuł | Życie Ludwika Pasteura |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa — Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Czytałem starą książkę o tym, jak za czasów Pasteura karmili małe dzieci w szpitalach.
Jeżeli dziecko płakało, wyjmowała niania z kieszeni kawałek chleba, gryzła chleb i śliniła, potem zawijała w kawałek gałgana, moczyła w wodzie z cukrem, uklepała brudną ręką i dawała małemu do ssania.
Dzieci chorowały i umierały. A doktorzy nie wiedzieli, co robić.
Dawali różne lekarstwa. Każdy inaczej radził.
Uczeni radzili i gadali. Doktorzy dziwili się i radzili. A dzieci umierały.
Dopiero Pasteur powie, jak gotować mleko. Jego sposób, jego mądry sposób gotowania mleka nazywa się — pasteryzacja.
Pasteryzacja, bo Pasteur tak kazał robić.
Czytałem starą książkę o tym, jak wtedy leczono chorych. Było w niej wydrukowane, że nie wolno myć chorego, nie wolno choremu zmieniać brudnej koszuli, nie wolno otwierać okna. I nie wolno było choremu dawać wody do picia.
A w szpitalu na ciemnej i brudnej sali leżeli razem chorzy na wszystkie choroby.
Umierał silny młody chłopiec, umierała kobieta, matka i dziecko. Umierali na tyfus, na cholerę, umierali od ran. Umierał żołnierz od nieważnej rany.
Będzie wojna. Zobaczy Pasteur, jak na biegunkę umierają całe oddziały żołnierzy.
Są drukowane błędy, głupstwa i kłamstwa.
Ktoś napisze: nie wiem i nie umiem.
Ktoś inny napisze: jeszcze nie wiem, ale badam i probuję. Trzeci napisze: tak mi się zdaje, ale nie wiem napewno.
Jednego można przekonać i przyzna się do błędu, nawet podziękuje. A drugi zarozumiały, za nic nie powie, że się pomylił.
Tak często bywa.
Stary Biot powiedział: nie wierzę. Ale młody Pasteur pokazał pod mikroskopem to, co udało mu się odkryć.
Biot nie był zazdrosny, nie był zarozumiały. Powiedział: „będziesz moim przyjacielem, będę ci pomagał“.
I pomagał, chociaż Pasteur co innego już robił i z innymi pracował nad tym, żeby w uczonych książkach pisali prawdę.
Jest wydrukowana taka stara recepta:
— Włóż do garnka brudną koszulę i kawał sera, a urodzą się myszy.
To jest błąd. Myszy przychodzą do sera i zakładają w nim gniazdo. Z sera nie zrodzi się mysz. Nie z brudnego mieszkania rodzą się robaki i muchy i wszy. Ale w brudnym mieszkaniu mnożą się myszy. Muchy złożą jajka, jeśli nie zasłonić przed nimi mięsa albo sera. A na brudnej głowie jedna wesz wystarczy, żeby urodzić dziesięć albo sto.
I robak nie z gruszki się rodzi, nie z jabłka, nie ze śliwki, tylko z zarodka, który złożył taki sam robak, jak on.
A w powietrzu fruwają tysiące jajeczek, zarodników, żyjątek, których gołe oko nie widzi. Miliardy żyjątek.
Pasteur wie już o tym, ale jeszcze 17 lat będzie walczył.
Bo tak długo trwała wielka wojna uczonych o to, czy jest samorództwo, czy życie samo się rodzi.