Uszy hrabiego Chesterfield i kapelan Gudman/Rozdział trzeci
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uszy hrabiego Chesterfield i kapelan Gudman |
Pochodzenie | Powiastki filozoficzne / Tom drugi |
Wydawca | Krakowska Spółka Wydawnicza |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia »Czasu« w Krakowie |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W jakiś czas po tych rozmowach biednego księżyny Gudmana z wybornym anatomem Sidrakiem, chirurg ów spotkał go w parku Saint-James, zamyślonego, zadumanego, z miną bardziej zakłopotaną niż mina matematyka kiedy mu się trafi omyłka w rachunku. „Co panu? spytał Sidrac; pęcherz czy kiszka stolcowa? — Nie, rzekł Gudman; pęcherz, ale żółciowy. Właśnie przejeżdżał w wygodnej karocy biskup Glocester[1], zarozumiały pedant i gaduła; on jechał, ja szedłem piechotą, i to mnie podrażniło. Pomyślałem, że, gdybym chciał uzyskać biskupstwo w tym kraju, można się założyć dziesięć tysięcy przeciw jednemu żebym go nie dostał, zważywszy że jest nas dziesięć tysięcy księży w Anglii. Zostałem bez żadnego oparcia od śmierci milorda Chesterfielda, który był głuchy. Przypuśćmy, że każdy z dziesięciu tysięcy anglikańskich księży ma po dwóch protektorów: można, w takim razie, trzymać dwadzieścia tysięcy przeciw jednemu, że nie doczekam się biskupstwa. To przykre, kiedy się o tem pomyśli.
„Przypomniałem sobie, że mnie niegdyś namawiano, abym się puścił do Indyj jako majtek, i upewniano mnie, że zrobię tam wielki los ale nie byłem snadź powołany aby kiedyś zostać admirałem. Przepatrzywszy wszystkie zawody, i nie czując się zdolny do niczego, zostałem księdzem.
— Nie bądź pan już księdzem, rzekł Sidrac, i zostań filozofem. To zawód, który nie wymaga ani nie daje bogactw. Ile masz dochodu?
— Tylko trzydzieści gwinei renty; po śmierci zaś starej ciotki, będę miał pięćdziesiąt.
— Ba, mój drogi Gudmanie, to dość aby żyć swobodnie i myśleć. Trzydzieści gwinei, to sześćset trzydzieści szylingów: prawie dwa szylingi dziennie. Filips[2] żądał tylko jednego. Mając ten dochód zapewniony, można powiedzieć wszystko co się myśli o Kompanii Indyjskiej, o parlamencie, o naszych koloniach, o królu, o bycie w ogólności, o człowieku, o Bogu, co jest nielada zabawa. Chodź ze mną na obiad, to ci oszczędzi wydatku; pogadamy: twoja zdolność myślenia będzie miała przyjemność przestawania z moją zapomocą słowa; cudowna rzecz, której ludzie nie podziwiają dostatecznie“.