<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Włamanie na dnie morza
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 23.12.1937
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Kradzież pięciu milionów

W poniedziałek w południe wielkie ożywienie zapanowało w porcie. Lotem błyskawicy rozeszła się wieść, że nurkowie odkryli skarb w szczątkach Tasmanii i że w czasie odpływu wydobyto go na brzeg. Opowiadano sobie na ten temat najdziwaczniejsze historie: że kilku nurków miało znaleźć śmierć przy tej akcji, że znaleziono miliony, należące do bogatego australijczyka, że wreszcie złoto skradziono po drodze, a w skrzyniach pozostały tylko bezwartościowe rzeczy.
Mister Edmonds zawiadomił Fergusona, że rankiem nurek Cassati odnalazł miejsce ukrycia skarbu i że dalsze czynności zostaną dokonane tego samego dnia pod jego kierownictwem. Mister Ferguson natychmiast zatelefonował o tym do Londynu. Oczekiwano przybycia wysoko postawionych osobistości. Policja pod wodzą samego Baxtera miała strzec transportu milionów. Policja portowa w łodziach motorowych usuwała ciekawych.
W ciągu popołudnia ruszono na morze. Na pokładzie okrętu ratowniczego znajdował się mister Ferguson, trzej urzędnicy Banku, dwaj dyrektorzy, skarbnik, komisarz policji Baxter, detektyw Marholm i dwaj policjanci. Zdecydowano, że mister Edmonds spuści się na dno wraz z trzema nurkami. Cassati miał im pokazać miejsce ukrycia skarbu. Mister Edmonds i dwaj jego koledzy byli w jaknajlepszych humorach, ponieważ każdy z nich miał dostać 1/4 część obiecanej premii, w wypadku gdyby udało im się wydobyć zatopione skarby.
Cassati, czyli lord Lister, nie stracił swej zwykłej wesołości, jakkolwiek starannie unikał wszelkiego osobistego zetknięcia się ze swym przyjacielem Baxterem.
Na pokładzie okrętu z niecierpliwością oczekiwano powrotu nurków. Po dwudziestu minutach które wydawały się trwać wieki, wrócił pierwszy nurek, dwaj inni zaś pojawili się wkrótce po nim.
Pierwszym był mister Edmonds. Oświadczył, że nurkowie znaleźli skarb, i że bez trudu będzie można go wydobyć na powierzchnię, gdy tylko okręt ratunkowy umieści się dokładnie tuż nad miejscem zatonięcia Tasmanii. Kapitan umieścił okręt we wskazanym miejscu. Spuszczono łańcuchy, z pomocą których miano wydobyć na powierzchnię ciężki ładunek złota.
Tymczasem na pokładzie zaczęto układać wydobyte z głębi morskiej trupy ludzkie. Na widok ofiar, pochłoniętych przez morze, wzruszenie ogarnęło obecnych.
Nikt nie był bardziej wzruszony od lorda Listera, obrońcy uciśnionych, przyjaciela nędzarzy i wroga bogaczy. Odczuwał on głęboką radość na myśl o tym, że Bank Anglii nie wejdzie w posiadanie milionów przysłanych mu z Australii.
Prace posuwały się szybko naprzód. Dał się słyszeć szczęk żelaznych łańcuchów. Z głębi morza wynurzyła się pierwsza skrzynia. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów leżało tuż przed nimi na pokładzie okrętu. Bank Anglii posiadał podwójne klucze do skrzyń. Przywieźli je z sobą dyrektorzy. Skrzynię otwarto natychmiast: cenny metal leżał w niej nienaruszony. Pełen radości dyrektor zbliżył się do Cassatiego, który wypoczywał w fotelu przed nowym nurkowaniem.
— Wyrażam panu serdeczne podziękowanie za odnalezienie skrzyń. Czy zechce pan przyjąć tysiąc funtów tytułem nagrody? Bank nie zapomni nigdy przysługi, którą nam pan oddał.
Cassati podniósł się, mruknął parę niezrozumiałych słów podziękowania i obojętnie wsunął banknoty do kieszeni swej marynarki.
Pracowano bez przerwy aż do wieczora.
Gdy siódma skrzynia znalazła się na pokładzie, nurkowie oświadczyli, że rola ich jest już skończona. Dyrektorzy spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Aż do tej chwili nikt nie wspominał o ilości skrzyń. Wszyscy jednak wiedzieli dokładnie, że osiem skrzyń załadowano w Sidney.
— Mister Edmonds! — rzekł pierwszy z dyrektorów — Był pan osobiście na dnie morskim. Czy liczył pan skrzynie?
— Oczywiście! Ostatnim razem, gdy liczyłem było ich cztery, dwie zaś były już poprzednio wydobyte. Razem na pokładzie winno ich być siedem.
— Zgadza się. Powinno ich być jednak osiem. Gdzież jest ósma?
— Skądże ja mam o tym wiedzieć? — odparł Edmonds zdumiony. — Ja i moi ludzie możemy przysiąc, że znaleźliśmy tylko siedem w skrytce.
— Wobec tego w innej części statku musi się znajdować ósma.
— Zadziwiające — mruknął dyrektor, spoglądając na swych kolegów. — Drogi panie Edmonds, — rzekł zwracając się do kapitana drużyny nurków — proszę zachować w tajemnicy to o czymśmy mówili. Trzeba będzie jeszcze raz przeszukać w sekrecie cały okręt. Ósma skrzynia musi się znajdować gdzieś w pobliżu tamtych. Rozumiem, że żaden z pańskich nurków nie mógł ukryć ciężaru stukilowego w kieszeni. Mimo to dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów, to nie bagatela!
— Będę musiał raz jeszcze spuścić się na dno wraz z Cassatim — rzekł Edmonds w zamyśleniu — To mój najlepszy nurek! Sprawa musi się wyjaśnić...
Po upływie pół godziny szef sekcji nurków wrócił z powrotem i oświadczył, że ósmej skrzyni nie odnaleziono. Zdaniem jego, skrzynia ta zginęła w czasie katastrofy Tasmanii. W schowku, w którym znaleziono skarb, stwierdził obecnie istnienie olbrzymiej dziury, przez którą skrzynia ta musiała niezawodnie wypaść do morza.
Wyjaśnienie to zasługiwało na wiarę. Baxter żywił pewne wątpliwości, lecz wezwany przez Edmondsa, aby przekonał się na miejscu o tym, odmówił grzecznie.
Urzędnicy zadowoleni z odnalezienia siedmiu skrzyń ruszyli z powrotem do Plymouth.
Po drodze detektyw Marholm nie mógł powstrzymać się od złośliwej uwagi:
— Gdyby okręt nie znajdował się na głębokości stu metrów, przysiągłbym, że to robota Rafflesa.
— Nie mów mi o tym człowieku! — żachnął się Baxter.
— Raffles oddał nam ostatnio wielkie usługi przez zadenuncjowanie policji pasera Foxa i handlarza żywym towarem Cassteliego...
— Może proponujesz wyznaczyć mu za to nagrodę? A może wezwiemy go, aby wskazał nam miejsce ukrycia ósmej skrzyni? — rzucił Baxter ironicznie.
— Nie byłoby w tym nic niezwykłego — odparł Marholm.
Gdy przybili do portu, Baxter otrzymał list, który odczytał głośno dyrektorowi Banku.

Zawiadamiam uprzejmie Inspektora policji Baxtera, że ósma skrzynia znajduje się w miejscu odległym o pół godziny od molo w małej zatoce otoczonej skałami.
Wyrazy prawdziwego szacunku przesyła

John C. Raffles.

— Spełniła się pańska przepowiednia, — inspektorze — zaśmiał się Marholm — Idzie tu prawdopodobnie o niemądry żart — rzekł jeden z dyrektorów. — Tem niemniej musimy sprawdzić tę informację.
Kapitan Brown oświadczył, że zatoka ta istnieje w rzeczywistości i że z łatwością będzie mógł wszystkich tam zaprowadzić. Postanowiono udać się na miejsce jeszcze tej samej nocy.
Lord Lister uzyskawszy uprzednio urlop od Edmondsa opuścił okręt, przebrał się w cywilne ubranie i wraz z Brandem oraz cennym skarbem jeszcze przed zmrokiem, znalazł się w pociągu zdążającym w kierunku Ramsgate.
Kapitan Brown sam kierował poszukiwaniami. Był odpływ i w całej zatoczce pozostał tylko grząski muł. Ósma skrzynia spoczywała spokojnie na nadbrzeżnych skałach. Nie było najmniejszej wątpliwości, że stanowiła ona część cennej przesyłki. Dyrektor banku otworzył ją. Okrzyk zdumienia wyrwał się z wszystkich ust: skrzynia była pusta. Do wieka jej przymocowano kartkę papieru:

Z prawdziwą przyjemnością przekazuję tę skrzynię Bankowi Anglii. Mam nadzieję, że dzięki jej zawartości przyczynię się do otarcia wielu łez. Moim trzem kolegom pozostawiam przypadającą mi nagrodę za odnalezienie skarbu. Nie jest mi ona więcej potrzebna.
Łączę serdeczne pozdrowienia dla mego przyjaciela Baxtera

John C. Raffles, ex nurek Cassati.

Gdy wszyscy ochłonęli z pierwszego wrażenia, Marholm wybuchnął głośnym śmiechem:
— Spodziewałem się tego! — rzekł do zmartwionego Baxtera.

Koniec.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.