Szczęśliwa stokroć i błogosławiona,
Gdy to, co kochasz, tak siebie masz blizkiem,
Że dość ci tylko wyciągnąć ramiona, By świat swój objąć uściskiem!
Niepokój ducha, tęsknota paląca
Nie woła ciebie w te mgliste otchłanie,
Gdzie, nim obaczysz dni przyszłych wschód słońca, I życia — i łez nie stanie!
Wierz mi, rzecz smutna kochać się w błękicie,
W dalekich świtach i w gwiazdach i w burzy;
Bo, jak męczarnia, miłość taka nuży I z piersi wykrada życie.
Nie zazdrość nigdy tym, co w ducha męce
U drzwi przyszłości krwawią sobie ręce.
By odejść od nich, gdy zabraknie siły, Do zapomnianej mogiły.
Ty, dziecię, kochaj twój dom, twoich braci,
Dzieje i pieśni i kwiaty twej ziemi;
Ta ci się miłość stokrotnie opłaci Skarbami szczęścia żywemi!