W kościele (Bałucki, 1874)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | W kościele |
Pochodzenie | Poezje Michała Bałuckiego |
Wydawca | Wydawnictwo „Kraju” |
Data wyd. | 1874 |
Druk | Drukarnia „Kraju” |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
W cichym, prawie bezludnym kościele
Ksiądz mszę czyta za tych, co śpią w grobie; —
Ja, com lat się nie modlił tak wiele,
Do pacierzam złożył ręce obie.
Za umarłą łzy mi płyną skrycie,
Któréj anim widział, ani znałem,
Ach, bo ta nieznana dała życie
Téj, co dla mnie była życiem całém. —
Więc jak matkę ukochałem własną,
I w snach nieraz męczących, w noc ciemną
Widywałem ją łagodną, jasną,
Jako brzozę schyloną nademną. —
A ja ręce jéj całując białe
Skarżyłem się na tę, co jak skała,
Zdruzgotawszy serce moje całe,
W zamian nawet litości nie dała. —
I pytałem się umarłéj cienia,
Czemu, dając światu taką cudną,
Stworzyła ją, jak posąg z kamienia,
W którym serca się dopatrzeć trudno. —
Wtedy ona palec mi na usta
Kładąc z cicha do ucha szeleszcze:
„Bluźnisz dziecku memu — pierś nie pusta,
Jest w niéj serce; lecz serce — śpi jeszcze“.
O szczęśliwy, dla którego z ludzi
To serduszko ze snu się obudzi,
Komu usta te dziś drwiące w śmiechu
Kiedyś „kocham“ wyszepną po cichu.
Jeżeli wtedy z bólu serce moje
Pękać będzie, jak ziemia w upały. —
To przyjdź do mnie zmarłéj duchu biały,
Złóż na mokrych oczach dłonie swoje,
I zamknij je na sen — na ten wieczny,
W którym człowiek od cierpień bezpieczny.
1871.