[144]WANDA.
(ELEGIJA.)
Dziesięć już wieków jak na ziemi Lecha,
Gdzie Dłubnia tonie w Wiślanéj krynicy,
Wznosi się kurhan — mogiła dziewicy.
Czy wiosna w młodéj róży się uśmiécha,
Czy pora chłodu idąc po jesieni
Białe zasłony rozwiesi po brzegu,
Najświéższą trawą kurhan się zieleni,
Najczystsza białość na dziewiczym śniegu.
Jak blask na srebrném skrzydle archanioła,
Albo jak promień gdy s księżyca czoła
Wynikły, spłynie na łabędzie pióra.
Kiedyż się u nas zjawi Wanda wtóra?
I któż jest owa tajemna istota,
Rajskiego blasku ta jutrzenka złota
Co się w tumanach oddalenia chowa
O świcie naszych dziejów? Kto jest owa
Dla której zrazu szczęk mieczów i walka
Milsza od ponęt młodości i tronu,
Potem ofiara uczuć, zabobonu,
Ta rycerz, dziecko, kobiéta, westalka?
Na błysk jéj miecza, na widok jéj twarzy,
Rażeni trwogą najmężniejsi bledli.
Niémasz już polskich Bardów i Guślarzy,
Co z Druidami sąsiadów spor wiedli
Kto lepiéj swoich do boju zachęci,
Kto lepiéj swoich przy uczcie zabawi;
Ich pieśni znikły we wnuków
[145]
Ich arfę niemą zapomnienie rdzawi,
Lub wiatr kołysze na jodłowym sęku —
Gdzie zawieszona długie łata drzémie,
Aż ją wieszcz który zwiesi i nastroi,
Aż znów odetchnie w poetyckiém ręku,
I znów nas głosu nektarem napoi,
Sławiąc poety szczęśliwego imie. —
Ich arfa milczy; lecz echo jéj pieśni,
Jéj ulubionej pieśni o przygodach
Wandy, jéj wdziękach, sławie, o jéj zgonie,
Nie utonęło w niepamięci wodach;
Lecz, jak kwiat jakiś wykwitły z ich pleśni,
Wznosi się po nad lat i wieków tonie
By słuch i serce potomka ucieszyć,
By wskrzesić dawne znikłych dni książęta
Pieśni to tylko wolno jest pośpieszyć
Za krańce śmierci, gdzie człek nie dosięże.
O! hołd ci ziemio, gdzie tak dzielni męże,
Tak słodkie pieśni,, tak piękne dziewczęta.
r. 1825.