Wazowie (Niewiadomska)/Deus mirabilis, fortuna mutabilis

<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Niewiadomska
Tytuł Wazowie
Pochodzenie Legendy, podania i obrazki historyczne
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1921
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Deus mirabilis, fortuna mutabilis.
(Bóg cudowny, los zmienny).
(1655).

Potop nieszczęść kraj zalał. Zwróciły się przeciw niemu wszystkie potęgi sąsiednie, zdawało się, że wybiła ostatnia godzina.
Rozdwoiła się kozaczyzna i część została przy Polsce, ale reszta z Chmielnickim rozpoczęła wojnę na nowo, mając zapewnioną teraz pomoc Moskwy.
Wkroczyły i moskiewskie wojska, a nie znajdując oporu, zagarnęły Wilno i Kijów, posuwały się coraz dalej.
Na domiar złego zdrajca Radziejowski, oburzony na króla, iż śmiał sądzić go za samowolę, uciekł do Szwecji i, aby się zemścić na Janie Kazimierzu, podmówił szwedzkiego króla Karola Gustawa do najechania Rzeczypospolitej.
Opowiadał, że kraj czeka wyzwolenia z pod rządów niedołężnego monarchy, że nikt Szwedom w Polsce nie stawi oporu.
I spadła od północy nowa nawałnica na kraj nieprzygotowany do obrony, już wyczerpany wojną z Kozakami, zakłócony niezgodą, zatruty zdradą własnych synów.
Można było mniemać, iż spełniły się proroctwa Skargi: w pętach i poniżeniu opłakiwać będą Polacy winy swoje.
Nadziei znikąd: książę pruski, hołdownik Polski, zdradził pierwszy, łącząc się ze Szwedami za obiecane korzyści. A potem Opaliński poddał Wielkopolskę, Polak, senator, wysoki urzędnik. Janusz Radziwiłł, hetman wielki litewski — Litwę. Rzeczywiście nikt się nie bronił. Warszawa stawiła opór, ale słaby, i została zdobyta. Król uciekł. Potop szwedzki zalał kraj cały, podpłynął aż pod Kraków.
Tutaj Stefan Czarniecki mężnie stawił mu czoło, lecz utrzymać się nie mógł: trzeba było opuścić ostatnią stolicę.
Zajął ją Szwed zwycięzca, dumny i tryumfujący pan całej Polski, którą zdobył tak małym kosztem, że pogardę czuł tylko dla narodu, przekładającego zdradę i jarzmo niewoli nad poświęcenie życia w obronie ojczyzny.
Dygnitarze krakowscy opuścili miasto: wstyd im było nowemu panu spojrzeć w oczy, i niebezpiecznie: kraj zdobyty orężem — słuchać musi.
Wszedł Karol Gustaw z pychą na wawelski zamek, nowe dziedzictwo swoje. Chce zwiedzić groby królów — poznać poprzedników.
Oprowadzać go musiał Szymon Starowolski, kanonik, zacny Polak, pisarz i poeta, który w utworach swoich na wzór Skargi opłakiwał nieszczęścia kraju. Na niego przypadł ciężki obowiązek.
Wiedzie zdobywcę w posępnem milczeniu, wskazuje mu nagrobki, wymienia imiona, czasem krótko odpowie na pytanie.
— To Łokietek — objaśnia, gdy stanęli przy grobowcu dzielnego Piasta, i dodaje z dumą po chwili namysłu: — Trzy razy wygnany z kraju, trzy razy na tron powrócił, od obcego pana naród swój uwolnił, w koronie umarł.
— Wasz Jan Kazimierz raz wypędzony, nie powróci — zaśmiał się Szwed szyderczo.
Deus mirabilis, fortuna mutabilis — odpowiedział mu odważnie Starowolski.
Było to pierwsze złowrogie dla Szweda proroctwo.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Niewiadomska.