<<< Dane tekstu >>>
Autor Franciszek Krupiński
Tytuł Wczasy warszawskie
Data wyd. 1872
Druk Drukarnia S. Orgelbranda Synów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII.


HYPOTEZY
(PRZYPUSZCZENIA NAUKOWE).



Jako rzecz dowiedzioną należy uważać zdanie, że jedyném źródłem ludzkiéj wiedzy jest doświadczenie. Jest ono prawdziwe dla niezmiernéj większości ludzi myślących, lubo nie brak i takich, co są innego w téj mierze zdania. A jako jedyném źródłem wiedzy jest doświadczenie, tak również winno być razem i sprawdzianem téj wiedzy.
Doświadczenie jednak bierze się w dość rozległem znaczeniu, dla tego trzeba przytoczyć główniejsze z tych znaczeń. I tak, mówimy: ten człowiek długo żył, wiele doświadczył. Innemi słowy, mnóztwo wypadków widział, wiele wrażeń przechodził. Następnie nazywamy doświadczeniem postrzeganie, porównywanie faktów lub zjawisk. We właściwém jednak znaczeniu używamy wyrazu „doświadczenie”, gdy mówimy, że doświadczenie chemiczne potwierdziło, iż taki a taki jest skład wody. Z tego widać, że nie do wszystkich zjawisk można zastosować doświadczenie właściwe, albowiem naprzykład, nie można zrobić próby czyli doświadczenia ze zjawiskami astronomicznemi, nie można ich poddać doświadczeniu w retorcie. Także nie można zrobić doświadczenia, ażeby zbić lub potwierdzić to zdanie, iż społeczność polityczna czyli państwo powstało na mocy umowy pewnéj ilości ludzi. Dla tego też odnośnie do tych zjawisk fizycznych lub społecznych, do których nie można zastosować właściwego doświadczenia, poprzestajemy na dostrzeganiu, porównywaniu, sprawdzaniu i rachunku.
W szeregu nauk zaliczanych do ścisłych i doświadczalnych nie ma żadnéj oprócz matematyki, któraby od razu stanęła na dzisiejszém stanowisku i obeszła się bez hypotez czyli przypuszczeń naukowych. W matematyce także jest mowa o przypuszczeniach, ale są one innéj natury niż te, o których mówimy, a które tymczasowo objaśniają jakąś gruppę zjawisk fizycznych. Z pomiędzy nauk za najstarożytniejszą uważają astronomię i fizykę. Inaczéj być nie mogło. Gdy bowiem zjawiska niebieskie i ziemskie same narzucały się, że tak powiem, zmysłom człowieka, musiał on je w taki lub inszy sposób tłómaczyć i objaśniać. Dla tego też astronomia i fizyka najwcześniéj doścignęły względnéj doskonałości, ale też największa może liczą hypotez liczbę. Jeżeli sobie przypomnimy naukę filozofów jońskich o świecie i czterech żywiołach; jeżeli rozważymy naukę Ptolemeusza o układzie świata i przypuszczenia mające godzić ją ze zjawiskami niebieskiemi; jeżeli nareszcie dodamy naukę Kopernika o układzie świata planetarnego: spostrzeżemy, jak umysł ludzki zawsze nie mogąc od razu wykryć tych zjawisk, które innym służą za przyczyny i powiązać jednych z drugiemi za pomocą formuły czyli prawa, uciekał się do przypuszczenia. I przypuszczenie Kopernika dopóty było nieuzasadnione, póki Keppler i Newton nie wyszukali zasady, dla któréj wyobrażenie o układzie świata podane przez naszego ziomka stało się już nie tymczasowém, lecz trwałém i stanowczém. I dzisiaj jeszcze są w astronomii pytania, na które uczeni odpowiadają za pomocą przypuszczeń. Jak np. wyobrażać sobie pierwotną kosmiczną materyę? czém jest eter? jaka natura słońca i innych planet oprócz ziemi? Czy rzeczywiście mgławice są zarodkami przyszłych planet i światów? i wiele innych.
Przechodząc do fizyki ziemskiéj, i tu umysł ludzki, począwszy od uczonych greckich do dziś dnia, najrozmaiciéj tłómaczył sobie zjawiska i bardzo długo rozumował za pomocą fałszywych przypuszczeń, nim trafił na prawdziwe, t. j. zgodne z tém co się dzieje. Jakaż to jest fizyka i mechanika Arystotelesa oraz jego objaśniaczy? Objaśnienia są wyrażane za pomocą odróżniania rzeczy in potentia (możebność) i in actu (rzeczywistość), za pomocą czterech rodzajów przyczyn, słowem za pomocą wyrazów[1]. Kładą się wyrazy przeczące jak: gorący i zimny, suchy i wilgotny, prosty i krzywy, nizko i wysoko i t. p., i nad tém się filozof zastanawia. Ale po co przytaczać Arystotelesa? Wszakże jeszcze niedawno uczyliśmy się o ciałach nieważkich jak ciepło, światło, elektryczność — a tu po kilkunastu latach powiadają nam, że ciepło to jest ruch. Stanie się to pewnie i z innemi nieważkiemi ciałami. Sąż tedy wszystkie tak zwane siły fizyczne jedną? Tak przypuszczają, ale pokąd nie dowiodą, będzie te przypuszczenie tylko.
Czy jest samorodztwo czy nie? Jedni mówią tak, drudzy nic. Czy zdolności umysłowe i uczucia są także objawem jednéj i téj saméj zdolności? Tak przypuszczają. Czy rodzaje są formami zmiennemi w świecie organicznym? Tak teraz przypuszczają. Czy więc człowiek mógłby z niższych organizmów powstać? Tak przypuszczają. Czy społeczności i państwa powstały na mocy umowy, czy też sposobem naturalnym jak państwa pszczół i mrówek? Tak teraz przypuszczają. Czy społeczeństwo ludzkie wzięte w całości na kuli ziemskiéj podlega w swoim rozwoju niezmiennym prawom co do cnot i występków, śmierci i urodzin? Tak przypuszczają. Czy światem i człowiekiem rządzą same prawa mechaniczne i chemiczne, czy też potrzeba jeszcze przypuścić i siłę organiczną i jak ona wygląda? Przypuszczają i tak, i nie. Gdziekolwiek się obrócisz, same hypotezy czyli przypuszczenia naukowe.
Z przywiedzionych przykładów można widzieć, jak trudne przed rozumem ludzkim leżą pytania. Nie mogąc ich rozwiązać od razu, próbuje dokonać tego za pomocą przypuszczeń, a jak historya nauk pokazuje, przypuszczenia te w większéj części coraz są zasadniejsze, t. j. zgodniejsze z naturą zjawisk, na które patrzymy. Historya też nauk pokazuje, że umysł ludzki bez przypuszczeń nie mógłby się rozwinąć i postąpić naprzód, że zatém są one zupełnie w nauce usprawiedliwione.
Hypoteza więc czyli przypuszczenie naukowe jest pomysłem mającym tymczasowo tłómaczyć jedno lub więcéj zjawisk, z zastrzeżeniem poprawki, gdyby ów pomysł nie tłómaczył wszystkich z tego szeregu zjawisk, gdyby mu doświadczenie zaprzeczyło. Jest to reguła niezbędna w tworzeniu hypotez. Druga niemniéj ważna a wynikająca z pierwszéj jest ta, żeby domyślna przyczyna zjawiska była taka, którąby można środkami znanemi w nauce wykazać, czyli żeby była vera causa, nie dowolna, lecz zostająca w związku ze znanemi prawami już odkrytemi. Oto co w téj materyi pisze A. Comte: „Użycie tego potężnego sposobu (hypotez) powinno się dziać pod jednym zasadniczém warunkiem, w braku którego sposób ów stanąłby na przeszkodzie w rozwoju prawdziwych wiadomości. Tym warunkiem nie dość jeszcze pojmowanym jest, żeby tworzyć hypotezy takie tylko, które mogą być stanowczo sprawdzone bądź zaraz, bądź późniéj. Innemi słowy, hypotezy prawdziwie filozoficzne, powinny być tylko prostemi przypuszczeniami, (anticipations) względem tego, co rozumowanie i doświadczenie od razuby wyjaśniały gdyby okoliczności problematu były odpowiedniejsze”[2], To pojęcie hypotez i warunków, jakim powinny odpowiadać, Stuart Mill rozwinął i przykładami objaśnił.
Gdyby uczeni chcieli o tych warunkach pamiętać, mielibyśmy prawdopodobnie mniéj przypuszczeń naukowych, mniéj hałasu ze strony niedouczonych stronników i powtarzaczy, którzy zwykle powagą pierwszych się zasłaniają; a więcéj prawdziwych wiadomości. Zbyteczny pośpiech w ogłaszaniu hypotetycznych pomysłów, przekonanie o ich genialności prowadzi do budowania syntezy wiedzy ludzkiéj i zbyt pośpiesznego uogólniania, gdy szczegóły jeszcze nie są dostatecznie poznane.
Jeżeli hypotezę nazwiemy pomysłem tymczasowo tłómaczącym pewne zjawiska i jeżeli odpowiada głównemu warunkowi, t. j. sprawdzeniu przez doświadczenie w bliższym lub dalszym czasie; trzeba się zgodzić, że bez hypotez postęp nauki byłby niemożebny. I rzeczywiście na to jest zgoda uczonych. Lecz gdy przeciwnie jakaś hypoteza w miarę postępu innych nauk coraz mniéj wystarcza do tłómaczenia zjawisk swojego zakresu, tém fałszywiéj była pomyślana. Takich fałszywych hypotez było co niemiara. Między innemi geologia liczy ich wiele i przytaczamy podług Lyell’a niektóre: „Andrzéj Mattioli, znakomity botanik, objaśniacz Dioskorydesa, pochwycił mniemanie Agrykoli, zdolnego niemieckiego górnika, że pewna materya tłusta wprawiona w fermentacyę dała początek formom kopalnym organicznym. Sam znów Mattioli doszedł, że ciała dziurkowate jak kości i muszle mogą się zamienić w kamień dzięki pewnemu płynowi przesiąkającemu w pory, a który to płyn nazwał sokiem skamieniającym”.
Byli tacy, co utrzymywali, że wszystkie ciała organiczne kopalne były tworami złego ducha, który chciał przedrzeźniać Stwórcę. Był czas, że utrzymywano, iż położenie planet względem ziemi w danéj chwili nietylko stanowi o przebiegu spraw ludzkich w tym czasie, lecz i o losie każdego człowieka urodzonego podczas konjunktury.
Znane są w historyi astronomii wiry Descartes’a, wymyślone dla objaśnienia ruchów ciał planetarnych. Lodovico delle Colombe starał się pogodzić naukę Arystotelesa o księżycu jako planecie doskonałéj ze świeżemi spostrzeżeniami Galileusza, który przy pomocy teleskopu przekonał się, iż powierzchnia księżyca była pełna wklęsłości, a więc niedoskonała. Galileuszowi zarzucano, że burzy najpiękniejsze dzieła natury, i dla tego Lodovico przypuszczał, że owe wklęsłości na księżycu były wypełnione przezroczystą massą kryształowa, i tym sposobem pogodził Galileusza z Arystotelesem[3].
Kilka tych przykładów — a pomnożyć je można w nieskończoność prawie — świadczy, jak pospolite umysły nie mogą się wydobyć z rutyny, jak niedołężne tworzą przypuszczenia, żeby tylko pustki swojéj głowy zatkać. Jak było dawniéj, tak jest i dzisiaj. Każdy nowy pomysł oburza wstecznych, bo przed laty uczyli się czego innego, a dzisiaj gdy nowe przystępują teorye, trzebaby się ich uczyć na nowo i zdjąć okulary szkolne.
Niewielu zaś ludziom chce się uczyć na stare lata, a ztąd wielki hałas przeciw nowatorom.
Wracając do hypotez, wiemy już, że są one nieodzowne w naukowych badaniach dotyczących głównie zjawisk świata nieorganicznego i organicznego; że ażeby były uprawnione do bytu, muszą być następnie sprawdzone przez doświadczenie, czyli muszą nam wyjaśnić wszelkie zjawiska, które się do pewnéj kategoryi odnoszą. Wiemy też, że hypotezy bardzo często obalają jedne drugie, ale wiemy i to, że późniejsze są zasadniejsze, a choćby nie były ostateczne, jednak lepiéj posługują do tłómaczenia zjawisk świata niż poprzednie. Co gdy tak jest, bezrozumne są zarzuty, iż teorya obala teoryę, hypoteza jedna drugą, że zatém nie masz nic pewnego. Drzewo wiadomości ludzkich ma niezliczone liście, ogarnąć ich od razu umysł nasz nie może, musi więc po listku oglądać, i budowę jego i przeznaczenie rozpoznawać. Unikając porównań, powiedzmy, że świat przedstawia nam takie mnóztwo zjawisk, tak poplątanych z sobą, że trzeba było i wielkiéj bystrości genialnych ludzi, i niepoliczonych doświadczeń, ażeby choć cząstkę tych zjawisk wytłumaczyć i objaśnić. Gdybyśmy mogli wszystko od razu ogarnąć, ujrzelibyśmy związek rzeczy i zjawisk tak naturalny i rozumny, że możnaby się obejść bez przypuszczeń.
Dwa wnioski zdają mi się wynikać z tego co powiedziano: Najprzód, że stronnicy nowych hypotez i przypuszczeń nie powinniby tak tryumfująco i stanowczo przemawiać do swoich przeciwników, pamiętając, iż wiele mniemań liczy się do hypotez, a póki hypoteza nie jest sprawdzona, poty wolno każdemu trzymać się innéj. Powtóre i ci, co widzą niepewność tymczasową niektórych hypotez, nie powinniby wpadać w bezwarunkowy sceptycyzm i także tryumfująco potępiać usiłowań umysłu ludzkiego.
Jeżeli pierwsi szkodzą nauce, ogłaszając za dogmata to, co jest dopiero prawdopodobném przypuszczeniem, co jeszcze może być zaprzeczone; to drugich można uważać za nieprzyjaciół nauki, którzy ubolewając nad zmiennością hypotez i systematów, radziby wrócić do stanu pierwotnego. Już zaś ten stan pierwotny pod żadnym względem ani co do wiadomości teoretycznych, ani co do życia obyczajowego, nie jest o ile dotąd wiadomo, tak godnym pożądania. Hypotezy to, zwłaszcza naukowe, pomogły nam do wyjścia z tych błogich czasów, które w fantazyi rajem się wydają, a w istocie były bardzo twarde.








  1. Whewell. History of inductive sciences, v. I, 1857.
  2. A. Comte, Cours de phil. posit, t. II. str 298. S. Mill, system of logic, vol. II, book III.
  3. Oprócz przytoczonéj historyi nauk Whewell’a, czytać jeszcze bardzo dobrą logikę Fowler’a p. t. The Elements of induct. logic. Ustęp o hypotezach.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Franciszek Krupiński.