<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Mátyás
Tytuł Wesele stalowskie
Data wyd. 1895
Druk Józef Jeżyński
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XI. Po weselu — domowe pożycie.

Terá sie wródźmy do młodéch, co uoni täm robiô? Pán młody ju skrzypków odwióz i myślô uo gospodárce. Tydziej, dwa, jakoś to idzie dobrze, dali juz matka na niewiaste krzywo puoglôdá, do komory jé nie puści, i z tego powstaje uobraza Boská. uOciec widzi, ze syn wiecy na swojô strone prowadzi: „Źle jest... trza jéch na swoje uodłôcyć!” Otoz ledwie ze przez zime przecierpieli. Na wiesne postarali sie dla niéch o plac, wystawiéli jém puobudénki — i pośli na swoje.
Terá trza sie brać do pola, zasiéwać, ale cóz? Kiedy uociec päni młody wszyskiego nie zápisáł. Jak zieć jedzie grontu uorać, to uociec z pałom do ziecia! I mówi tak, ze: „Ci nie dám, gałgänie, jaz po mojé śmierci!“ Jak zieć pojedzie w nocy i zuorze zasieje, to uociec jedzie na dniu i drugi ráz orze. Z tego powstajô bijatyki, przekléjstwa, uobráza Boská, konisyje na siebie wywozô...
Zaś z drugi strony uociec chciáłby jesce zyto zebrać, bo dáł synowi ze zásiéwem. Syn idzie na pole: łup ojca w łeb! uOciec lezy, a syn zyto zabiérá.
Terá uociec jedzie do doktora i skar-zy syna, ze mu łeb porozbijał, a syn jedzie po konisyj, ze mu uociec zápisáł gront ze zbiorem, a terá mu nie dá zyta zbiérać. Terá przychodzi do prawa: syn dostał śternáście dni erestu i kosta zapłaciéł, a uociec zapłaciéł konisyi za to, ze synowi zápisáł, a potem mu béło zál, ino chciáł synowi zyto zabrać.
I tak to kilkanáście razy takie kłótnie powstajô, zacem przydzie do zupełny zgody.
Tak sie zacyná i kuójcy w Stalach wesele!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Karol Mátyás.