Wet za wet (Postrzegszy Włoch...)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wet za wet |
Pochodzenie | Moralia |
Wydawca | Akademia Umiejętności w Krakowie |
Data wyd. | 1915 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tom III |
Indeks stron |
Postrzegszy Włoch, że sąmsiad u żony mu bywa,
Chcąc mu oddać wet wetem, do czasu pokrywa;
Dopiero mając tego znaki nieomylne,
Kiedy go wypuszczała z domu przez drzwi tylne,
Zamknąwszy się w alkierzu bierze ją na pytki,
I słowy naprzód gani tak sromotne zbytki.
Mając korbacz gotowy, pyta, prawda li to?
Zrazu się przała, potym, żeby jej nie bito,
Przysiągszy; że się tego więcej nie dopuści,
Przyzna, upadszy do nóg; a mąż za tym: „Już ci
Odpuszcząm, rzecze, ale kondycyą kładę:
Pośli poń, skoro w rzeczy ja z domu wyjadę;
Zabaw go na kapłonie i na słodkim winie,
A skoro się ja wrócę, zamkni do tej skrzynie;
Potym i żony jego zaprosim do domu,
Że jawnie oddąm, co on czynieł pokryjomu;
Inaczej krewnym wypchnę, osiekszy tą cięgą“.
Ślubuje ta uczynić wszytko pod przysięgą.
Więc skoro czas upatrzy zrobić to najsnadni,
Jedzie, nie obiecując wrócić, aż za dwa dni.
Widzi to ów i ma swe sąsiad na umyśle,
Ale pani uprzedzi i babę poń przyśle.
Idzie z wielką ochotą, wie, co za przyczyna,
Stoi kapłąn na stole, stoi flasza wina,
Do takich bowiem swasze komplementów z gachem,
Wenus każe Cererze przytomną być z Bachem.
Aż baba we drzwi, ledwie poczną komplementy:
„Pąn, rzecze, po coś wrócieł“. Gamrat jako ścięty,
Żeby go kędy skryła, prosi gospodyni.
„Nie wiem, kędy, odpowie, chyba by w tej skrzyni“.
Wymyśli okazyą ów swego powrotu,
Kwoli słabemu zdrowiu i wielkiemu błotu.
„Proś, rzecze, bowiem z sobą bawicie się rady,
Kazawszy więcej z kuchnie dać, paniej sąsiady“.
I ta, nie wymówiwszy, że mąż kędyś bawi,
Ochotnie się z posłańcem do ich domu stawi.
Jedzą, piją, a wiedząc, że też nie odrzuci,
I ów do niej, kinąwszy na żonę, koguci.
W rzeczy mu się opiera z razu, ale potem,
Gdy ją takiem darować obieca klejnotem,
Który za wszytkie skarby książęce jej stanie,
I pokaże na skrzynię, kędy ma schowanie,
Wiedząc ta, że bogaty i ma tego dosić,
Zwłaszcza, gdy jej przysięże, dała się uprosić.
Toż na onejże skrzyni, gdzie mąż więźniem dyszy,
Jako przezeń siano wlókł, bo to wszytko słyszy,
Stało się co miało stać. Zdjąwszy klucze z kołka,
Ale wprzód drzwi otworzy, zawoła pachołka,
I żenie swej do tego aktu przybyć każe,
Odemknąwszy do skrzynie, klejnot ów pokaże.
„Nic droższego nad męża; wszytko równa śmieci
Dobra żona; taki skarb daruję Waszeci“
Tym przywiódszy do skutku swoję obietnicę,
Vicem, Panie sąsiedzie, oddaję pro vice.