Więzień miłości

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Czechowicz
Tytuł Więzień miłości
Pochodzenie tomik Kamień
Wydawca Bibljoteka Reflektora
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Sztuka
Miejsce wyd. Lublin
Źródło skany na commons
Inne Cały tomik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WIĘZIEŃ MIŁOŚCI

Kochankowie spotykają się nocą
w październiku spada z nieba dużo meteorów
niejeden już zagasł dymiący kaganek
odkąd Ona przemknęła staroświecką karocą
wśród tętniących warczących kolorów

Najpiękniejsza z niespodzianek

Błękitni spotkaliśmy się nocą
nie feerja czy alkohol
boży błękit
ale nawetbo i poco
nie uścisnęliśmy sobie ręki

Tak było napisane na 18 stronicy
głowa samobójcy leżała na otwartej księdze
w ustach jękjuż niczyj
w dłoniach nie wiem ale pewno niewidzialne ręce

Błękitni spotykają się nocą
rozmowa w gwiazdach widzianych przez poezję

— Tęsknota    Czekanie    Nikt nie wezwie    Czekam    Tęsknota
Kocham    Dalekość    Ty    Gwiazdy złocą    Kocham
Czekanie pieszczot    Nie marzeniem słowa twe szeleszczą
Błękit
Gdzie jest błękitem błękitno
Smagłe ręce    Pieszczota    Zapalone oczy
Pod futrami    Rozkosz    Błyski    Nagie ciało
(Nie tobą sny kwitną
dzieciństwo nie tobą pachniało
choć czekałem    cze   ka   łem     CZE   KA   ŁEM)


Błękitni spo

Wychodził z dancingu
Jej usta w usta położyły się ostro nagle
i był biały kwiat na czerni smokingu

A błękitny został wołał
rozpacz nocą na bagnie

O nie
erotyk nie może się skończyć rozpaczą
są tacy co czytają i płaczą
lepszy jest płacz z zazdrości

Niema ciszy
wiekiem prawiekiem niedzielą nocą wśród prac
wszędzie gonił mnie płomień miłości
pieniła się w girlandach elektrycznych lamp
gorzała jarkim ogniem w wszystkie dalekości
szrapnelami biła w kościół
wszystko moje jest tam

Marysia z Marylami Marie Mary z Marją

Strzelistemi aktami rozmodlonych rąk
piętrzyłem to upalne wiwarjum
przy jednej życia zwrotnicy
pociąg pełen jak strąk

Chrupały miłość z jękiem skargi
czerwone   czerwone   czerwone wargi

Piersi nie poto są by wabić
lecz by się ciężkiem ciałem dławić


Nogi pląsające na łożu pijanem
muszą orgję przesunąć daleko za ranek

Mechanizm miłości dziwnym jest przyrządem
wszystkiego chce zaznać wszystkiego pożąda

Jem długo wilgotne usta są w moich wodnistym miąższem
włosy nie potem benzyną chyba pachną
pod biegnącym nóg i ramion gąszczem
od płomiennych spojrzeń czerwono i jasno
A TO NIE JEST MARZENIE BŁĘKITNYCH WIERSZY

Świat jednym miłości motorem
krzyk mój nad nim ulata
krzyk płomień płowy płodności gore
nie najlepszy nie ostatni nie pierwszy
jestem anteną drgającą tego świata

Upiorną codziennością świeci każda nagość
jak przez pajaca przez żywe ciało przewleczona nić
niema tego w żadnym eposie
takich ksiąg nie wiezie znikąd wagon
że męczyć własną mękę to żyć

Dziewczątka zakonnice i dziwadła z mózgu
smutne damy w żałobie nietoperze o olbrzymich ustach
władacie mną ja władam wami
przedemną odkryte to co wam się z rąk wymyka
kopuła stalowa z gwoździami gwiazdami
która może jest pusta
i strefa od pierwszego do setnego zwrotnika

Gwiżdżą syreny nienawiści
tętnią jeźdźcy tuż koło mnie



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Czechowicz.