Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/107
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 108 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 19 maja 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Śmierć Leszka Białego — nowy obraz J. Matejki zawieszony został przed niedawnym czasem w Salonie Ungra. Przedstawia on księcia uciekającego konno przed pogonią Świętopełka, rządcy Pomorza. Krwawy ten epizod odegrał się w r. 1227. Leszek, ukołysany rzekomą uległością Świętopełka, napadnięty został znienacka w łaźni, a gdy, nagi skoczywszy na konia, ratował się ucieczką, został zamordowany wśród pogoni rzuconemi nań dzirytami. Obraz przedstawia tę właśnie chwilę. Uderzony pociskiem Leszek przechyla się w tył i obsuwa na ziemię z konia, który biegnie w szalonym galopie. Rycerz, który rzucił włócznię, z wyciągniętą jeszcze ręką patrzy na skutek ciosu, drugi naciąga łuk, w dali widać kilkanaście groźnych postaci, zdążających co sił za uciekającym.
Krajobraz jest posępny. Nad jeźdźcami i końmi świeci czerwona zorza wieczorna, rzucająca krwawe blaski na ludzi i przedmioty. W konwulsyjnie wygiętej, nagiej postaci księcia znać ból ciosu i początek agonii. Krew broczy się obficie z rany i krwawi szmatę, którą ofiara zdążyła porwać z łaźni. Całość pełna jest ponurej grozy i dramatyczności. Jedno mgnienie oka więcej, a książę runie na ziemię i dokończy życia pod ciosami, które się nań niemiłosiernie posypią. Ta dramatyczność wybornie odczuta stanowi najcelniejszą zaletę obrazu. Matejko posiada wyjątkowy dar odczuwania wieków średnich, ich żywota, namiętności i jaskrawych kolizyj. Daje to jego obrazom pewien wyłączny średniowieczny charakter, który odbija się w twarzach, całych postaciach ludzkich, w koniach, słowem, we wszystkiem, co do obrazu wchodzi. W Śmierci Leszka charakter ów posunięty jest do tego stopnia, że rzekłbyś, iż to płótno wyszło z pod ręki średniowiecznego mistrza. Jest w odczuciu i wykonaniu jakaś nieokiełznana siła i barwność, posuwająca się prawie aż do granic średniowiecznej prostoty i naiwności. Malarz tak maluje, jak kronikarz pisał. Nie ma tu omówień, cieniowań. Jest to po prostu ilustrowana karta starej kroniki, dająca wrażenie tak potężne, nieledwie barbarzyńskie, że prawie przygniata nowoczesne nerwy. Oto dlaczego w dzisiejszym wycieńczonym cieleśnie i duchowo świecie francuskim Matejko nie podoba się. Jest on po prostu dla ich elegancji i kobiecej wrażliwości tak za ogromny, jakby za ogromny był Michał Anioł. Krytyka, która by go chciała mierzyć wedle dzisiejszych reguł, potrafi w nim z łatwością odkryć pewne wady perspektywy, a nawet i proporcji i kolorytu. Tak np. w Śmierci Leszka koń, na którym książe ucieka, jest za mały, niebo może za jaskrawe. Nikt nie ośmieliłby się dziś tak malować. Ale wady te są zbyt widoczne, by dla mistrza miały być ukryte. Popełnia on je raczej zapewne umyślnie dla nadania obrazom tej kronikarskiej, średniowiecznej prostoty i wyrazistości. Jest to jego mistrzowska maniera, sprawiająca, że obraz nie tylko przedstawia średnie wieki, ale sam zdaje się z nich pochodzić. Jeszcze krok dalej, a ustępstwo to pewnych utartych form dla średniowiecznej duszy przeszłoby może miarę. Ale właśnie w utrzymaniu tej miary leży tajemnica geniuszu — możemy być zatem pewni, że tak prawdziwy geniusz nigdy jej nie przestąpi.