Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/258
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 142 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 30 czerwca 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
W sprawie taksy dla dorożkarzy. Pan St. Dr. napisał list do Echa, w którym narzekając na trudności, jakie w razie większego zjazdu w Warszawie ma każdy pragnący znaleźć dorożkę, i na niegrzeczne obchodzenie się dorożkarzy z publicznością, zastanawia się nad środkami poprawienia takiego stanu rzeczy.
Twierdzi, że rozporządzenia i pośrednictwo policji nie na wiele się przyda, każdy bowiem numer Gazety Policyjnej zawiera całą listę dorożkarzy, karanych za gburowate postępowanie, — a jednak złe trwa ciągle.
Jakaż więc na nie rada?
Pan St. Dr. proponuje jedyny środek, a mianowicie zniesienie taksy za kurs.
Obecna taksa według pana St. Dr. jest przy dzisiejszych podniesionych cenach owsa, koni i robót powoźniczych nie wystarczająca, dlatego każdy dorożkarz przede wszystkiem mierzy okiem zbliżającego się do dorożki gościa, dla przekonania się, czy ten wygląda na takiego, który dołoży obfity napiwek — i jeśli przegląd wypadnie niepomyślnie — odmawia jazdy.
Zniesienie taksy, która, jak twierdzi p. St. Dr., w wielu miastach nie istnieje, ma być na to środkiem.
Naprzód, nie przypominamy sobie żadnego ze znaczniejszych miast zagranicznych, w którem by taksa nie istniała, a po wtóre, czy zniesienie jej uczyniłoby dorożkarzy chętniejszymi do posług i grzeczniejszymi dla publiczności — nie sądzimy.
Sądzimy nawet przeciwnie, że brak taksy zdałby absolutnie publiczność na łaskę i niełaskę dorożkarzy, uczyniwszy wszelki dozór nad nimi wprost niemożliwym.
Wówczas to dopiero podczas zjazdów w Warszawie, podczas wystaw, jarmarków, wyścigów, świąt, musielibyśmy nie tylko płacić ceny, o jakich się dorożkarzom dotychczas nie śniło, ale urządzalibyśmy prawdziwe licytacje in plus przy każdej dryndulce.
Zniesienie taksy mogłoby mieć pewien sens, gdyby w Warszawie w stosunku do liczby ludności istniała bardzo znaczna liczba dorożek, możnaby bowiem wtedy liczyć na konkurencję między ich właścicielami, ale w mieście, gdzie na 500 mieszkańców wypada jedna dorożka, brak taksy pociągnąłby za sobą zmowę i zwiększenie się wymagań — nic więcej.
Jakaż więc rada na złe obecne? Powiększenie liczby powozów i jeszcze ściślejszy dozór nad woźnicami.
Pierwsze nie zależy od nas, o drugiem możemy tylko pisać — w każdym razie jednak, we własnym interesie nie namawiamy do zniesienia taksy.