Wizerunek Wacława Potockiego przez A. Tyszyńskiego

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Tyszyński
Tytuł Wizerunek Wacława Potockiego przez A. Tyszyńskiego
Pochodzenie Wojna chocimska, poemat w 10 częściach. Merkuryusz nowy. Pełna. Peryody. Wiersze drobne
Wydawca S. Lewental
Data wyd. 1880
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wacław Potocki.

Nader różne są losy poetów. Są jedni, których od pierwszych kroków spotyka poklask, nie opuszcza ich stale do śmierci, a zgon utwierdza tylko i wzmacnia sławę ich i znaczenie; są inni, których ta sława spotyka dopiéro po śmierci; są inni, dla których się kończy z dniem śmierci. Los autora, o którym rzec mamy, do żadnego nawet z tych trzech przypadków odnieść się nie da. Wacław Potocki był bez zaprzeczenia jednym z najobfitszych i jednym z najznakomitszych naszych poetów dawnych; a jednak społeczność nie wiedziała prawie o tém, że był poetą, potomność bliższa i dalsza osądziła, iż był poetą miernym, i oto dopiéro w tych czasach, we dwa blizko wieki po zgonie, uznaje, iż był twórcą i arcydziełek. Kilka piór poświęciło w ostatnich czasach bliższe studya już cząstkom już całości jego utworów; gdy jednak równie i te studya jak i te utwory nieznane są powszechności naszéj, gdy nawet i w historyach naszéj literatury czynność i charakterystyka tego poety lekko tylko są dotykane; sądzimy, iż nie będzie zbyteczném, jeżeli czytelnikom naszym przypomnimy tę osobistość i damy tu poznać bliżéj zasługę jéj i charakter.
O Potockim, jak o większéj części naszych pisarzy dawnych, nie mamy żadnych prawie bliższych wiadomości biograficznych, nawet rok jego urodzenia i śmierci nie są z pewnością znane. To zaś, co ze wzmianek przygodnich, już jego własnych już obcych, da się w téj rzeczy poczerpnąć, zawartém prawie być może w następnych rysach.
Wacław Potocki (mieniący się „Potocki z Potoka“, należy jednak nie do głośnéj w tym rodzie linii Pilawitów lecz Szreniawitów) urodził się około roku 1622 we wsi dziedzicznéj Łużnéj na Podgórzu; tu przebył największą część życia, tu i dokonał go około roku 1697. Urodzony za Zygmunta III, za następców jego Władysława i Jana Kazimierza bywał w potrzebach wojennych, już na północy kraju już na południu; wkrótce jednak, jak się zdaje, wracał do domu i oddany był głównie roli i życiu familijnemu. Miał on dwóch synów i córkę poślubioną miłemu zięciowi Janowi Lipskiemu. W r. 1683 sejm walny dał mu dowód ufności, mianując jednym z delegatów do uregulowania granicy od strony Szlązka; zdaje się jednak, iż niechętnie przyjął tę zadomową czynność, w postanowieniu bowiem następnego sejmu z roku 1685 co do téj sprawy nie znajdujemy go już w liczbie delegowanych, jakkolwiek pozostali inni jego koledzy. Jan III wkrótce po wstąpieniu na tron mianował go podczaszym krakowskim i urząd ten musiał Potocki niekiedy praktycznie pełnić; w wierszu bowiem umieszczonym w dziele swém Poczet Herbów (na str. 278) mówi:

Byłem kolegą panu (królowi) nalewając wina.

W r. 1678 drukował bezimiennie wiersz na pochwałę zwycięztw tegoż króla pod nap. Pełna; roku 1696 obszerną publikacyą, ów „Poczet Herbów“, i w tymże roku przeżywszy żonę, dzieci i braci, życia dokonał.
Po śmierci znaleziono wielką ilość ręki jego rękopismów, a śród tych i obszerne poemata całe; pozostało téż wiele (jak się okazało następnie) i w obcych rękach. Pisząc tyle i w czasie pisania tyle danym utworom poświęcając wytrwałéj pracy, a więc miłości (poemata jego miewały po kilkanaście i kilkadziesiąt tysięcy wierszy) dlaczegóż autor następnie żadnego z nich nie ogłaszał drukiem? Przyczyną tego nie była zapewne niemożność; jeśli kogo stać było na ogłoszenie publikacyi takiéj jak Poczet Herbów (str. 740 folio z figurami) — tego naturalnie stać było i na tańsze. Wiek nadto, w którym pisał Potocki, nie był-to wprawdzie już wiek tego u nas upodobania w poezyi, jakim był Zygmuntowski, lecz nie był to jeszcze ów wiek poetycznej martwości, jakim był Saski; na odbyt poetycznych utworów w tym czasie skazują liczne ich wtedy ukazywania się i prędkie niektórych przedruki: Twardowski, Kochowski, Morsztynowie, Gawiński, Lubomirski, Chrościński, Opaliński, Otwinowski, Bardziński i tylu innych, już liczne oryginalne w tym czasie, już przekładane poemata ogłaszali. Powód, dla którego nie ogłaszał Potocki swoich, nie mógł więc być materyalny, lecz chyba jakiś psychiczny, a krótkie zastanowienie się nad tém bliżéj téż i z indywidualnością poety zapoznać nas może.
Gdzie i jakie Wacław Potocki odebrał był wykształcenie naukowe? nie wiemy; sam jednak ten fakt, iż dokonał był przekładu obszernego poematu Barclay’a Argenis wprost z łacińskiego (pierwszy przekład francuzki tego utworu wyszedł był dopiéro w r. 1728), jest dowodem, że z martwym tym językiem nie powierzchownie tylko był obeznanym, że przeto stopnia tego obeznania mógł chyba nabyć w jakim zakładzie wyższym. Uczęszczanie naówczas zamożniejszych krajowych ziemian na nauki do Akademii Krakowskiéj było dosyć u nas upowszechnioném; było nawet, jak wnieść można z wyrażeń Starowolskiego w piśmie Laudatio Academiae Cracoviensis, prawie powszechném. Tu właśnie, w latach, które przypadają na czas młodości Potockiego, kształcili się między innemi: Wespazyan Kochowski z Kochowa, Gawiński Jan z Wielomowic, Jan Sobieski (przyszły król) i t. p.; tu tém prędzéj, ile w zakładzie tak blizkim swego pobytu, kształcić się musiał i Potocki. Skutkiem-to właśnie akademickiego koleżeństwa być mogło, iż następnie Kochowski (jak to zaraz ujrzymy) wiedział o tém, iż Potocki przekładał Argenidę, i że król Jan po wstąpieniu na tron odznaczył go urzędem dworskim i t. p. Z Akademii jednak mógł tylko powrócić na wieś, nie mamy bowiem śladu, iżby kiedy był za granicą; a dalszém jego kształceniem się być tylko musiała i mogła lektura domowa. Pierwszą piśmienną pracą Potockiego była Argenida, tę dokonał około roku 1665 to jest, gdy miał już więcéj niż lat 40; zabawianie się przeto przezeń samém czytaniem było przeciągłém, a przy swobodzie wiejskiéj, wnieść można, obfitém. Co zaś było przedmiotem tego czytelnictwa i tego kształcenia się, to wnieść łatwo z prac jego następnych. Potocki z zasad wiary chrześcijanin, z powołania obywatel i rolnik, z rodzaju umysłu poeta, za przedmiot swej lektury obierać musiał już przedmioty religijne, już historyczne, już poetyczne; czytywać więc przedewszystkiém musiał księgi Pisma Św. (przynajmniéj niektóre), księgi dziejów już krajowych, już obcych, i wreszcie, co być może było najczęstszém, poezye już domowe już obce. Skutkiem tego czytelnictwa było to najprzód, iż wzniosło się w nim zamiłowanie w tych przedmiotach, w których się rozczytywał, i było następnie to, że zapragnął sam wejść na stopień obudzenia sympatyi w osobach trzecich. Ze wzmianek, które następnie czynił, już w poezyach, już w prozie, widziéć téż można, iż silnie uderzała go myśl: że wtedy, gdy wszelka wielkość i świetność w danéj jednostce — bogactwo, dostojeństwo, imię, – znikają i ryzsypują się w proch; jéj umysłowa cząstka, ujęta pismem, zostaje żywą nazawsze. „Niedosyć — pisał np. następnie w przedmowie do wojny Chocimskiéj — zostawić potomności szerokie włości, wsi i folwarki przestronne; nie đosyć pełną ścianę starożytnością przykurzonych obrazów przodków swoich, po drzwiach malowane, po wietrznikach wybijane herby: pisma (tylko) i litery tą drogą są, a prawie drugą duszą, która między sferami niebieskiemi, gdzie anima nostra rationalis, a między podziemnym Awernem, gdzie ciał naszych putredo... wiekuje na tym świecie po zejściu naszém“. Zdolność piśmiennego tworzenia najwięcéj mu się wydała cudowną własnością w istocie ludzkiéj, i w niéj głównie oglądał wyższość téj istoty nad inne ziemskie. „Mogą — mówi tu daléj — płakać krokodylowie, mogą się śmiać koczkodani... lwi i niedźwiedzie, psi, smocy rozmaitych sztuk, tańców, skoków wyćwiczyć się dadzą — jednego tylko pisma nie pojmą.“
Do tych uwag i do takich wniosków doszedłszy, sam zamierzył spróbować pióra; i czyli to dlatego, że pośród utworów pióra gałąź poetyczną uznawał za najwięcéj odznaczającą cudowność myśli ludzkiéj, czy że najwięcéj w niéj był upodobał; czy téż wreszcie dlatego, iż najwięcéj uczuł się zdolnym do uprawy téj gałęzi i dojścia przez nią do owéj nieśmiertelności: tęż gałąź za przedmiot swego pióra obrał wyłącznie, a w pierwszym swym poetycznym utworze (owéj Argenidzie) myśl powyższą wyraził równie w tych słowach:

Teraz kiedy człowieku minęło południe,
Nie wadzi się téż napić z helikońskiéj studnie,
Byle żyjąc na świecie sprawić sobie, że mię
Nie całego po śmierci dzieci włożą w ziemię.

Raz zaś pochwyciwszy za pióro, już nie wypuścił go z ręki: pisał rytmy po rytmach, poemata po poematach, zmieniał formy, zmieniał przedmioty, i lubo nie ogłaszał prawie swych prac, pisał i śpiewał do śmierci.
Z tych kilku uwag widzimy, iż najprzód Wacław Potocki, nie urodził się, że tak się wyrazić można, poetą; w wieku bowiem, w którym „nie minęło mu jeszcze było południe“, w wieku głównych bujań fantazyi, nie pisywał poezyj; że poetą został następnie w skutek rozumowania, w skutek przykładu innych; i że wreszcie, nim przystąpił do wykonania, przez samę przeciągłość kształcenia się wyrobił w sobie pewien ideał piękna, ideał który pojmował, którego doścignąć pragnął, lecz którego, po odczytaniu swego utworu, uczuwał, iż nie dosięgał. Iż ten był powód, dla którego nie ogłaszał swoich utworów, mamy tego prawie literalne jego wyznanie. W roku 1674 jego snać przyjaciel lat dawnych, historyk-poeta Kochowski, w wierszu umieszczonym w zbiorze swych Liryk p. n. Poetowie Polscy, wymawiał mu, dlaczego swój przekład Argenidy ukrywa od świata „choć już dziewiętne minęły mu lata;“ a na to, w swéj odpowiedzi Potocki pośród innych powodów, jakoto, iż pisuje tylko dla swéj rozrywki, iż nie ma dziś wielbicieli poezyi, wyraził i ten, który oczywiście uważał za najważniejszy:

Kto nieuważnie na blask idzie z cienia,
Znieść słonecznego nieraz nie może promienia.

Nie rad więc z dokonanéj raz pracy, a jednym bodźcem party, autor wnet chwytał za drugą; przerażał się stratą czasu, kształcił się ciągle, a ta staranność i praca wysoko go w końcu wzniosły, wzniosły bowiem do napisania poematu wartości takiéj, jak Wojna Chocimska. Potocki i téj jednak pracy wysoko nie cenił i tę odrzucił — a powodem tego odrzucenia stała się była już nie dodatniość pierwiastków jego umysłu, ale, wnieść tu już wypada, pewna ujemność. Potocki miał umysł czulszy i umysł żywszy, i ten sprawiał, iż się kształcił postępnie; lecz umysł danéj jednostki nie tylko jest cząstką jednostki, ale téż spółjednostek swojego wieku; bieg zaś wieku, jest to bieg różnostronny i różnoskładny, a przeto są w nim i biegi postępne i biegi wsteczne. Faktem było, iż nasza literatura dawna, zabłysnąwszy w wieku XVI pierwszemi kiełkami fantazyi czyli poezyą pierwszą — w połowie XVII przeszła była w okres pewnéj wyższéj powagi, okres, w którym przewagę miéć miały pierwsze objawy krytyki, traktaty bibliograficzne, biograficzne, poświęcone polityce, prawu i t. p.; lecz w którym uczucie piękna, smak estetyczny, w prawach swego pochodu, przeszedł był w swój moment przeczący. W okresie tym, zamiast utworów poezyi, coraz więcej stopniami lubować zaczęto w utworach wymowy, a w téj wymowie za główne warunki piękna uznane zostały: nadętość, szumność, mieszanie do wyrażeń krajowych wyrażeń łacińskich (makaronizm), igranie z dźwiękami słów, z brzmieniem nazwisk, przesadna allegoryczność, do pomocy mitologiczność i t. p. Smak ten nie narodził się wprawdzie był wewnątrz, lecz przyszedł z zewnątrz[1], ale wkroczywszy raz, stał się prawie powszechnym, uległy mu i najwykształceńsze zkądinąd umysły. Sarbiewski np., tak klassyczny w swoich rytmach łacińskich, w kazaniach językiem polskim pisanych stosował się do smaku powszechnego; Kochowski, piszący tak czystym językiem swe liryki i poemata, w przedmowach prozą pisał makaronicznie i t. p. Tylko Stanisław Herakliusz Lubomirski, autor poważnych dzieł łacińskich i polskich, ośmielił się swe Rozmowy Artacesa i Ewandra ogłosić czystym bez makaronizmów językiem, a w nich nie potwierdzać bynajmniéj współczesnego smaku; „co albowiem — pisał tu — po owych dowcipach, co słów się niezmiernych chwytając nie bez niebezpieczeństwa pośmiewiska powszechnego wychodzą.“ Otóż téj nauki i siły do przemożenia wstecznego kierunku epoki nie miał Potocki; miał on tyle ukształcenia i zasad, iż posuwał dodatnio swój własny rozwój, ale nie miał ich dosyć dla odróżnienia tego, co było śród wieku wsteczném, i zamiast pokierowania jego zasadami i smakiem, uległ im. Po napisaniu więc swéj Wojny Chocimskiéj (która była kwiatem jego umysłu) odział ją w makaroniczną przedmowę, wyznał, że pracą jest, chudą; a gdy następnie, po stracie żony i dzieci, z silniejszém zajęciem zwrócił się do utworów swéj myśli, gdy zapragnął je wkońcu dać poznać światu — pochował swe poetyczne strofy z lat młodszych, a wydrukował tylko (w anegdoty, dowcipki a w części i w płaskość smaku przybrany) swój Poczet Herbów. Liczba jednak prac poetycznych, dokonanych przez Potockiego, była znaczna; ilość jego wierszy rytmicznych dochodzi zapewne do trzechkroć, znaczna ich część różnocześnie odkrywana i ogłaszana jest nam dziś znaną. Jakież więc w szczególności były przedmioty ich i charakter?
Potocki był-to umysł czulszy i żywszy, jak uważaliśmy, był więc przyjacielem rozwoju, i podobnie jak wszędzie i zawsze wszelki tėj treści umysł, nie był nigdy rad z téj pracy, którą ukończył, uważając ją jakoby za odbicie umysłu swego w dobie niższości; następstwem tego uczucia było więc, iż się przerzucał z przedmiotu w przedmiot, z formy w formę, a całość prac, które pozostawił, tchnie wielką rozmaitością. Pierwiastki, które był wcielił i które odbijał duch tego poety, były-to najprzód naturalnie te, które odznaczały podówczas duch jego kraju, to jest rycerskość i religijność; a następnie pierwiastek spółczesny i obcy, przez obfitość lektury nabyty: romantyczność.
Co do pierwiastku pierwszego (rycerskości), wiek, w którym głównie pisał Potocki, był-to czas panowania u nas królów Jana Kazimierza i Korybuta; w czasie tym dzieje kraju wyrażały upadek; ale ów pierwiastek (rycerskość) oddzielnie wzięty, był jeszcze w całéj swéj sile im większe były krajowe klęski za Jana Kazimierza, tém większe musiały być powodzenia, które je ukończyły — był-to wiek jeszcze Czarnieckich, nadejść miał wiek Sobieskich. Co do pierwiastku drugiego (religijności), był-to wiek silnéj reakcyi. Sprawcy i zwolennicy w wieku XVI na zachodzie Europy reformy religijnéj, w imię swobody sądu, swobodę tę, jeśli przekraczała rodzaj poglądów ich własnych, karali stosem, wygnaniem; przytułek dla tych wygnańców dawał wtedy kraj polski, a poświęcane szerzeniu ich nauk druki i szkoły (Raków, Pińczów i t. p.) zakwitały tu nawet. Kiedy jednak ostatecznym wypadkiem téj swobody stało się było, iż zamiast zerwania wkońcu ostatecznéj nici, nastąpił był przeciwnie powszechny powrót do wiary ojców — im natarczywszą była przeciw jéj treści akcya, tém silniejsza nastąpiła reakcya. Żar reakcyi, zaprzeczyć nie można, przyniósł był, być to może, nie jednę ujemność śród gruntu religijności; ale zarazem sprawił ten niespożyty skutek, iż wielką, z nader różnych dziejowych pierwiastków złożoną społeczność, przyodział w jedność duchową. Skutek ten, w odniesieniu do przedmiotu, o którym tu głównie mowa (poezyi), objawił się następnie w ten sposób: iż za nadejściem dla kraju epoki żywszéj poezyi, jedność owa ukazała nam tę poezyą jakby złożoną z poezyj kilku (to jest z kilku szkół poetycznych różnych barwą i treścią, a połączonych jedną mową zewnętrznie, a jednym duchem wewnętrznie); za wieku zaś owego, w którym żył i pisał Potocki, odcechował ją tém, iż wszelkie zwroty myśli i zwroty fantazyi odznaczane bywały całą siłą wiary. Co do pierwiastku wreszcie romantyczności, ten był odbiciem i dzieckiem zamiłowania, powszechnego wówczas w Europie, w poematach, czyli powieściach poetycznych, które były przejściem od epopei do spółczesnego nam romansu historycznego, a których najogólniejszą treścią (na wzór Orlanda Aryosta, który im dał początek) bywały: mieszanina wyłącznie scen miłosnych, scen bohaterskich i rezonowań.
W tych ramach i tych przedmiotach rozwijały się więc natchnienia i utwory Wacława Potockiego. Cechą ich, jak mówimy, była rozmaitość, i podzielić się mogą w ogóle na utwory czterech rodzajów, to jest treści religijnėj, romantycznéj, treści historycznéj i okolicznościowéj. Celem naszym nie jest tu czynić wyczerpujące studya nad życiem i utworami poety, o którym mowa, lecz tylko dać go poznać praktycznie; podamy tu więc tylko z kolei po kilka praktycznych rysów główniejszych jego utworów, z każdego z powyższych działów.
Do utworów treści wyłącznie religijnėj śród poezyj Potockiego należą: Nowy zaciąg pod starą chorągiew. Poema na pielgrzymowanie życia ludzkiego. Hymny i ody duchowne. Siedem Psalmów albo Hymnów na pacierza części siedem. Dwadzieścia osiem psalmów pokutnych. Hymny i pieśni na różne teksty ewangieliczne.
O téj części poezyj Potockiego najmniéj tu powiemy, bo téż i najmniéj ją znamy. Prócz poematu Nowy Zaciąg, wszystkie inne dopiéro wymienione są dotad w rękopiśmie i tylko z napisów nam znane. „Nowy Zaciąg“ był ogłoszony wkrótce po śmierci autora (1698) i miał drugie wydanie w roku 1745. Pierwiastek religijny w historycznych poematach Potockiego odbijał się w ten sposób, iż wypadki i charaktery dziejowe kreślił ze stanowiska duchowych przyczyn i celów (jak to było w księgach hebrajskich); w romantycznych, iż w szczegółach ich miał na oku cel obyczajowy, nie naśladując ówczesnych powieści owych, gdzie miłość jest dla saméj miłości, namiętność dla namiętności (jak to było np. w Filomachii Morsztyna); w poemacie znowu religijnym, Nowy Zaciąg, pomocniczką mu była historyczność. Celem poematu tego było skreślenie nowemi słowy historyi męki Chrystusowéj, która w skutkach odniosła tryumf i ztąd ów poetyczny napis poematu, który dosłownie brzmi: Nowy Zaciag pod starą choragiew tryumfującego Chrystusa. Obieranie scen i postaci Pisma Św. za treść poematów nie poczytujemy za przedmiot zbyt wdzięczny, — do słów Pisma, wyrażających równie czyny jak zdania, chrześcijanin każdy takąż przywiązuje wagę, jaką każdy mieszkaniec danego kraju do słów kodeksu; każde np. słowo Chrystusa, każdy czyn jego, są-to reguły myśli, reguły życia dla chrześcijanina. Dlatego téż żadnego z poematów religijnych, chociażby odznaczonych zkądinąd cechą talentu, począwszy np. od Raju utraconego Miltona, do Dzieciątka Jezus ks. Hołowińskiego, nie uważamy za utwór rzetelnie żywotny. Nie uważamy téż tém więcéj za taki i Nowego Zaciagu Potockiego. Poemat ten wprawdzie jest-to ścisłe powtórzenie opowiadania czterech ewangelij o męce Pana-Jezusowéj, począwszy od zatrzymania w Ogrójcu do skonania na krzyżu, a nowością tu tylko jest: iż opowiadanie jest rytmem, iż szczególne obrazy są drobnione i rozszerzane, a do szczególnych rysów szczególne uwagi moralne stosowane. I w tym téż poemacie, jak w innych Potockiego, w kreśleniu obrazów nie można się użalać na brak zupełny fantazyi, a w dobieraniu wyrażeń na brak energii; przystępując tu np. z kolei do szczegółu umywania nóg apostołom i udziału w tym obrzędzie Judasza, autor mówi:

Bez wszelkiéj ceremonii z wczorajszego chodu
Kładzie sobie w miednice nodze aż do spodu.
Wzdyć Goś (Pana) już Żydom człecze zaprzedał przeklęty!
.......dlaczegoż mu pięty
Ścierwa tego myć każesz?...

Wogóle wszakże, podobne rozwlekanie krótkich i dobitnych słów i obrazów Pisma i łączenie do nich uwag i myśli każdemu chrześcijaninowi zbyt znanych, nie wznoszą efektu — i utwór ten Wacława Potockiego, podobnie jak inne podobnéj treści naszych poetów dawnych (Miaskowskiego, Grochowskiego i innych) za utwór więcéj ascetyczny niż poetyczny uważać musimy.
Do poematów treści romantycznéj należą: Argenis przekład z Barklaja, Syloret, Smutna przygoda Wirginiéj dziewice rzymskiéj, oraz Historya Teresy i Gazelli.
Kompozycyi poematów romantycznych Potocki, jak się zdaje, największą część życia poświęcił. Argenida obejmuje wierszy 33,000. Syloret 17,000. Przygoda Wirginii jest-to — jak świadczy Małeckirozległy rękopism, znajdujący się w bibliotece Ossolińskich[2].
Powiedzieliśmy, iż w poematach Potockiego romantycznych celem ich nie jest wyłącznie romantyczność. Ten téż właśnie był przymiot i treści Argenidy, najpierwszego z jego utworów. Treść tego, tak słynnego w swym czasie w Europie poematu, jakaż była? Argenida była-to w literalném brzmieniu powieść o losach Argenis, córki Meleandra, króla Sycylii, a raczéj o erotycznych i bohaterskich czynach i dziejach pretendentów o rękę jéj, któremi byli: Radyrobanes, król Sardynii, Archombrot, królewicz maurytański, Likogenes, podkopujący w kraju władzę królewską, i wreszcie, głównie przez księżniczkę umiłowany a nieznanego pochodzenia, Poliarch. Koniec treści jest ten: iż pokonywa wszystkich rywali (prócz Poliarcha, który zniknął) Archombrot, i Meleander już mu miał oddać rękę córki, gdy wykrywa się nagle, iż jest on synem Meleandra z pierwszego małżeństwa i że Poliarch jest królem Galii; ten więc wkońcu z pociechą wszystkich, a zwłaszcza królewny, mężem jéj zostaje. Taka jest treść tego poematu dosłowna; ale w istocie była to allegorya polityczna. Barclay, autor poematu, był wychodzcą religijnym z Anglii osiedlonym we Francyi i w tych ramach kreślił obraz zaburzeń współczesnéj Francyi z powodu Ligi, z dodawaniem przestróg moralnych. Meleandrem miał być Henryk III (nasz Walezyusz), Likogenesem ks. Guise, Argenidą korona francuzka, Poliarchem Henryk IV. Potockiemu znane były z pewnością te allegorye, spółczesne mu bowiem wydania Argenidy mieściły i Clavis czyli wykład alluzyj; a do przestróg i uwag odnoszących się do Francyi, tłómacz tu dawał i nowe odnoszące się do kraju własnego. Przekład Argenidy, wogóle mówiąc, jest wierny i z obfitością natchnienia dokonany; rozciągłość tekstu nie znużyła tłómacza, gdy, jak mówimy, czynił nadto dodatki; dodatki zaś te były tu nietylko treści politycznéj, lecz téż i czysto poetycznéj[3]. Szata nadto, która w tekście łacińskim jest po największéj części prozą, w przekładzie jest wszędzie rytmem. Wiersz przekładu nie jest wprawdzie zbyt estetycznym, — rymy słabe, wciskanie myśli dla rymów, są jednym z dość częstych grzechów Potockiego, jak wogóle większéj części naszych poetów dawnych; zastanawia jednak, iż wada ta niknie zwykle w Argenidzie w ustępach tłómacza własnych, i rytm jego staje się tu gładkim, dobitnym, niekiedy nawet ozdobnym i przypominającym późniejsze pióro autora Wojny Chocimskiéj. W uwagach swych i przestrogach, zwracanych do kraju, umysł Potockiego był ścisłym i dobitnym wyrazem swojego czasu, są tu jego wszystkie przymioty i wszystkie wady; — autor np. przemawia wymownie za równością praw wszystkich jednostek w kraju i taki tylko (nie nader szczupły) wciska wyjątek: „Chłopstwo tylko wyjąwszy i robotne gbury, Do ziemi i do pługa sprawione z natury“. Jest gorliwym obrońcą elekcyi, wytyka ujemność dynastyi i przytacza, iż i sam papież wybieranym jest przez Conclave; nie tai jednak wad bezkrólewia i przy wzmiance niby o którémś z królestw włoskich, tak mówi między innemi:

Bo tam jak się skoro król z światem pożegna,
Otwierają swéj-woli wrota Interregna;
Gdzie kto droższy, ten lepszy... nuż kaptury owe (sądy kapturowé)
I stoją dotąd (dopóty) owe kaptury bezgłowe,
Aż przyjdzie elekcya, kędy hurmem bieżą,
Konkurenci i w sztukę koronę porzeżą.

Jako przykład dodatku treści wyłącznie poetycznéj możemy tu wskazać ustęp zaraz w księdze pierwszéj. Archombrot i Timoklea dają schronienie ściganemu niesłusznie Poliarchowi i pocieszają go tém, iż „cechą charakteru jego jest cnota, a klęski, które nie są zasłużone, przeminąć muszą“. Tyle tylko powiada tekst; tłómacz zaś uwagę tę następném nadto porównaniem rozszerza i objaśnia:

Pomnij na to — Archombrot rzecze Poliarsze —,
Im dzień z rana piękniejszy, im jest słońce jarsze,
Tym się bardziéj zachmurza, a w okrutnéj burzy,
Piękny się dzień i słońce gorące zanurzy.
Ale co gwałtownego wysilić się musi;
Zaś słońce, zaś się niebo chmurami nie dusi,
I tobie acz do kilku godzin świat zasunie
W téj grubie, wyrzuć cugle igranéj fortunie,
Ufaj, że ją tym samym zbijesz z jednochodzy,
A im się więcéj cierpi, tym wspominać słodzéj.

Takie są rysy tekstu i takie przekładu Argenidy. Mówiąc o tém, co tu jest własném tłómacza, dodajmy jeszcze, iż Potocki tak go zakończył na własny sposób, jak Kochanowski poemat Widy. W odwrót zwykłym zakończeniom powiastek krajowych (które naśladował np. i Pan Tadeusz) o losach dwóch osób, autor dodaje, iż na wesele Argenidy i Poliarcha proszonym nie był, ale iż po zaręczynach wrócił do siebie, do Łużnéj,

Gdzie spraw ludzkich obroty przed ciepłym kominkiem
Rozbierając, wielkim to liczę upominkiem,

że „chociam nigdy nie widział morza, mogłem się cieszyć rzeczywistym losem żeglarzy“,

I toć u mnie żegluga i toć u mnie morze.
Sprawy ludzkie podawać światu w ich kolorze.
Myśl wiatrem, pióro żaglem, papier łodzią, który
W porcie wiecznéj pamiątki takowe figury
Wodą czasu wysadza.

Argenida wydrukowaną została zaraz po śmierci Potockiego i mimo objętość musiała miéć odbyt, w niedługim bowiem przeciągu czasu miała trzy wydania (1697, 1728, 1745).
Nie tak prędko była wydaną druga obszerna romantyczna powieść Potockiego Syloret, albowiem dopiéro w roku 1764. Poemat ten jest w guście Argenidy, treść jego jest bowiem romantyczna i bohaterska; nie miał jednak, jak się zdaje, najmniejszych politycznych alluzyj, a tylko niby obyczajowe cele; właściwiéj zaś był utworem nawet czystéj fantazyi, i wydanie swe był tylko winien zainteresowaniu się młodego umysłu[4].
Treść tego poematu podzielonego na XV części, o ile ją fantastyczne przerzuty pochwycić dają, jest w swych ramach następną: Syloret, obywatel wyspy i miasta Rodosu, wdowiec i ojciec dorosłych synów, poślubia młodą Arsynę. Syn Syloreta, Daulet, ścigany miłością macochy, odtrącając ją i unikając zemsty, ratuje się ucieczką, a przyrządzoną mu przez macochę truciznę wypija brat jego Xifil. Syloret wyjeżdża w świat szukać syna Dauleta; przebudzony Xifil (bo podana przez lekarza trucizna nie była w istocie trucizną) wyjeżdża szukać Syloreta. Arsyna z bojaźni kary pozbawia siebie życia, a Syloret, Daulet i Xifil, jeżdżąc po wodach i krajach, jakkolwiek przebywają i błędne i nieraz rozpaczne dzieje, żenią się jednak z królewnami, zostają królami. Przygody te tak są niekrótkie, że do liczby tułaczy przybywa tu jeszcze i Eumenes, syn już Xifila i królewny Teolindy, i szuka kochanki Meropy. Wszyscy jednak śród wytrwałości, męztwa i nieustającéj wiary w lepszą przyszłość, dobijają w końcu do portu pokoju i cieszą się trwałém szczęściem; ztąd téż i ów obyczajowy tytuł poematu, który dosłownie brzmi: Syloret, albo prawdziwy obraz nieosłabionego najdotkliwszemi przeciwnościami męztwa i uszczęśliwionéj w poddaniu się wyrokom bozkim ufności. Formą wiersza, która najwięcéj była u nas w modzie w poematach wieku XVII, były trzyrymowe oktawy, których dał wzór Piotr Kochanowski, w Przekładzie Jerozolimy. Formy téj użyli byli wówczas między innemi: Kochowski w poemacie swym Wiedeń wybawiony; Stanisław Lubomirski, w poematach biblijnych Tobiasz wyzwolony i Aman poniżony; Chrościński w poematach Aman, Józef i w przekładzie Farsalii; formy téj użył téż i Potocki, jak w Wirginii tak i w swym Sylorecie. Forma to dla języka polskiego przytrudna; jak jednak umiał autor używać jéj gładko, a zarazem opowiadać z prostotą, objaśnić może już samo zaczęcie poematu:

W wielkiéj Grecyéj, przedniém niegdyś mieście,
Rhodos rzeczoném (dzisiaj kilka chatek
Wilkom i liszkom wolne czynią przejście)
Mieszkał człek, w sławę, cnotę, i dostatek
Znaczny...

Syloretem się po rodzica mienił,
Więc skoro w wojsku część żywota strawił,
Przez co fortunę z sławą rozprzestrzenił,
Rzeczą się w domu pospolitą bawił
I gospodarstwem, jako się ożenił.
Owo na wszystkim Bóg mu błogosławił[5].
Ale żywszy lat kilkanaście z sobą,
Pogrzebie z wielką małżonkę żałobą.

Miał jednak ulgę w frasunku z téj miary,
Iż mu grzesznego odumarła syna etc.

W dalszych strofach wyraził téż autor zgóry i morał poematu:

Nie zaraz truchléć, nie zaraz się wieszać,
Jeśli fortuna pojrzy na cię krzywo,
Téj to myślistwo: w złoty łańcuch mieszać,
Ludzkich obrotów żelazne ogniwo.
Żalem nas morzyć, a pociechy (pociechami) wskrzeszać.
Milsze po smutnéj gradobici żniwo:
Komu w tym roku powódź żyto zmuli,
Pleńszą go w drugim krescencyą tuli.

Nagi człek nie ma kłów, pazurów, rogu,
Wilk z lasu, pies mu dokuczy z barłogu.
Wżdy wdzięczny widok prezentuje Bogu,
Kiedy na ślizkiéj świata gołoledzi,
Z sroższą nad smoki (bo serce łakomie,
Wydziera z piersi) fortuną się łomie.

W rozumie człek ma pazury i zęby,
Przeciwko zwierzom i bestyom srogim.

W Sylorecie jest więc, jak widzimy, z zadania morał, w treści obfitość fantazyi; iżby jednak z téj treści wynikał z koniecznością ów morał, iżby nawet ta treść była istotnie obrazem znanych w rzeczywistości losów ludzkich, nie łatwo przyznać. Widzimy tu w dziejach wprowadzonych jednostek zmiany tak nagłe, tak bezpowodne i tak nieprawdopodobne, widzimy taki odmęt obrazów, z użyciem wprawdzie nazwań historycznych, ale z takiém zmieszaniem i miejsc i czasów (na placu tu np. jednocześnie: Assyrya, Persya i Pergam, Cyrus, Astyages i królowa Palmiry Zenobia i t. p.), iż obraz cały wydawać się musi nie jako kompozycya artystyczna, logiczna, lecz raczéj jako igrania mar sennych, lub jak zmieniające się nagle krajobrazy panoramy. Anachronizmy, geograficzne bąki i t. p. były-to wprawdzie wady i najznakomitszych poetów (np. u Szekspira, Aryosta i t. p.); sądzimy jednak, że część tych wad policzoną być może i na karb wydawców. Być może, iż nie jeden tu rozdział był szkicem dopiéro, być może, iż to był materyał do dwóch poematów (bohater główny, Syloret, znika tu całkiem w pół powieści); nie wiemy nawet, jaki właściwie napis znajdował się w rękopiśmie, to jest jaką w nim część pomysłów brał autor na siebie. Tytuł bowiem całkowity tego poematu w wydaniu jest następny: Syloret albo prawdziwy obraz etc., zaś w końcu: obraz w starodawnéj historyi z różnych greckich i łacińskich pisarzów wyjętéj, odmalowany, — a przez Imć Pana Wacława z Potoka Potockiego, Podczaszego Krakowskiego, w rymie polskim żywszemi kolorami odnowiony.

Poemat ten, po jego wydaniu, nie miał, jak się zdaje, rozgłosu; — nie otrzymał on wydania drugiego, a zastanawia, iż Krasicki w wydanym swym w roku 1781 Zbiorze wiadomości czyli Encyklopedyi, o poemacie tym (jakkolwiek wydanym już od lat 16-tu) wspomina jako o zostającym jeszcze w rękopiśmie.
Tak jak jest, Syloret nie może się uważać zapewne za utwór znakomity, zawsze jednak ze względu na niejeden w nim szkic charakteru, sceny, ozdobność dykcyi, obfitość fantazyi, nie może się nie uważać za utwór poety.
Do poematów Potockiego historycznych należą: Pełna, Nowy Merkuryusz, Wojna Chocimska, Poczet Herbów, Opisanie Rycerza Chrześcijańskiego[6].
Jeżeli poematom treści romantycznéj najwięcéj zdawał się poświęcać Potocki dni życia, pierwiastek znowu historyczny był cechą, którą najstaléj i najprzeważniéj odznaczały się wszystkie jego utwory. Pierwiastek ten, jak widzieliśmy, wchodził w treść i jego poematów romantycznych i głównego religijnego (Nowy Zaciąg). Poemata swe historyczne wyłącznie drukował Potocki za życia (Pełna, Poczet Herbów). Poemat zaś jego, który był arcydziełkiem w gałęzi téj (Wojna Chocimska), był zarazem i arcydziełkiem wszystkich jego utworów.
Pełna i Nowy Merkuryusz[7] są to krótkie rytmy historyczne, poświęcone opiewaniu zwycięztw króla Jana, poprzedzających wyprawę wiedeńską. Ostatni z nich jest téjże poetycznéj zalety jak Wojna Chocimska. Poczet Herbów jest, jak już wspominaliśmy, najobszerniejszym z ogłoszonych za życia przez Potockiego. Sążnisty jego w guście czasu napis, zaczynający się od słów: „Poczet Herbów, Gniazdo i Perspektywa staroświeckiéj Cnoty, płodnéj matki wszystkich świętych i świeckich ozdób; a kończący się temi: starożytność domów, rodowitość familij, teologiczne, polityczne nauki, żarty, przestrogi, argucye i co się z okazyi którego herbu podało, krótko zwięzłym opisuje wierszem“ objaśnia zarazem i bliższą treść dzieła. Utwór ten uważamy nie za heraldyczny, lecz raczéj za historyczno-poetyczny; każdy herb bowiem opisany tu rytmem określającym zarazem historyą i powód nastania herbu (na zasadzie głównie fantazyi), oraz charakterystyki, anegdoty i t. p. odnoszące się do należących do tego herbu jednostek; jest-to przeto w łącznym i jakoby poetycznym obrazie przedstawienie różnorodnéj dystynkcyi krajowéj. Było-to dzieło poety mającego już (jak sam o tém wzmiankuje) lat 70; treść téż jego różni się od dzieł tegoż umysłu z czasów kwiatu fantazyi. Dzieło-to jest raczéj pod każdym względem odbiciem smaku wieku, którym autor stanowczo w końcu się przejął. Treść jest urywana i konceptowa, rytm częściéj zaniedbany i słaby niż energiczny.
Czas, który był czasem kwiatu dla fantazyi Potockiego, były-to lata, w których kończył piąty krzyżyk swojego życia, to jest lata 1671 i 1672, w których napisał poemat Wojnę Chocimską[8]. Poemat ten, jak dopiéro powiedzieliśmy, jest czołem i arcydziełkiem jego utworów; o jego zawarciu i cechach musimy więc trochę szczegółowiéj tu wspomniéć.
Jakaż jest treść poematu „Wojna Chocimska“? Miasto Chocim było świadkiem dwóch wielkich zwycięztw odniesionych nad przeważną siłą turecką. W poemacie Potockiego jest mowa o zwycięztwie, które miało miejsce za Zygmunta III w roku 1621. Wypadek to był okresowy w dziejach powszechnych. Turcy pod wodzą samego sułtana (Osmana) przeprawiwszy się w liczbie 400,000 z wojskiem ściągnioném w Europie i Azyi, przez Dunaj i Prut, zamierzyli byli dokonać podboju reszty słowiaństwa; lecz wojsko polskie pod wodzą Chodkiewicza, przeprawiwszy się przez Dniestr, oszańcowane pod Chocimem w liczbie 65,000, nie tylko w ciągu kilkunastu dni ponawiane szturmy ich wytrzymało, ale téż działając zaczepnie, do zawarcia pokoju i odwrotu wkrótce zmusiło. Pod umysłowym względem był to czas, w którym przeciągała się w kraju epoka literatury zwana złotą i w którym przeto rozbudzone już było do pewnego stopnia powszechne życie umysłowe; wielka liczba członków tej wyprawy, jedną ręką przytrzymując oręż, drugą zapisywała codzienne wypadki i wrażenia dzienne; te nader liczne notatki, dzienniki, pamiętniki i t. p. dzisiaj wprawdzie zaledwie drukiem w większéj części zaczęły być ogłaszane, niektóre jednak już były ogłoszone i spółcześnie, a między innemi najobszerniejszy, najdokładniejszy z tych pamiętników, a piórem cezarowskiém pisany, przez Jakóba Sobieskiego (ojca króla Jana), który był jednym z komisarzy od sejmu przy boku Chodkiewicza i jednym ze sprawców traktatu. Pamiętnik ten, napisany w języka łacińskim, wydrukowany był w roku 1646 pod nap. Commentariorum chotinensis belli libri tres i tego to właśnie pamiętnika czytanie było natchnieniem, źródłem i stało się główną treścią poematu Potockiego.
Poemat jest podzielony na części czyli pieśni X. Treść ich główna, zacząwszy od rozumowań o początku potęgi tureckiéj, od szczegółów odwrotu przez Dniestr wojska polskiego, jest, co do kolei wypadków, literalném, jak właśnie powiedzieliśmy, powtórzeniem treści pamiętnika; ustęp tylko w części IX o uderzeniu Osmana na Kamieniec, nie znajdujący się ani w Pamiętniku Sobieskiego, ani w innych, zdaje się być rozszerzeniem wzmianki uczynionéj w Kronice Piaseckiego; lecz Sobieski pisał jako historyk, Potocki jako poeta, każdy więc powtórzony szczegół autor przyodziewał, rozszerzał, przyozdabiał w kwiaty fantazyi — i treść tę gładkim, natchnionym i po większéj części przepysznym rytmem polskim od początku do końca opowiedział.
Obrazy rozwinięte w pieśniach, z saméj natury swojéj są pełne rozmaitości, treści, bogactwa szczegółów; lecz poetyczne uczucie łatwo odgadnie, jakie rysy śród tych obrazów głównie uwydatnione zostały. Rozumowania religijne i polityczne dobitne tu są, lecz stosunkowo krótkie, ale przedmioty plastyki: malowidła okolic, wojsk, obu obozów, szczegółów walk, a zwłaszcza głównych figur rozwiniętego dramatu, ich nawet serc, myśli i głównych czynów — mistrzowsko są nakreślone.
Wojna Chocimska nie jest to epopeja, jakiéj nam brakło, jak powiedzieli pierwsi jéj (tak zkądinąd zasłużeni) wydawcy; właściwie mówiąc, nie jest to nawet epopeja, to jest żadna artystyczna, z romantycznych a idealnych szczegółów złożona całość; lecz jest-to tylko opowiadanie językiem poetycznym i z poetyczną fantazyą świetnego historycznego ustępu, we wszystkich szczegółach swoich ściśle historyczne. Pamięć na wzór obrany, na nić przewodnią, nie dozwoliła tu fantazyi Potockiego tak latać błędnie jak w Sylorecie, a dozwoliła natomiast tém więcéj jéj użyć na budowę wiersza, na jego siłę, ozdobę. Opowiadanie dziejów rytmami było modą u naszych pisarzy dawnych, a poetyczność, uważać można, stopniowo w jéj biegu rosła. Rymy, któremi pisane były niektóre części Kroniki Stryjkowskiego, jakkolwiek bogate w szczegóły historyczne, były nader słabe pod względem sztuki; zbyt wyższym poetycznie był już rytm Wojen Kozackich Twardowskiego; o ile zaś te wojny wyższe były nad owę poezyą Kroniki, o tyle jest Wojna Chocimska nad Wojny Kozackie.
Ażeby dać poznać czytelnikowi i dykcyą tego utworu, umieszczamy tu kilka ustępów z charakterystyki głównego bohatera poematu, to jest Karola Chodkiewicza.

Chodkiewicz przed bitwą (z części IV).

.................
Już się ptastwo ozwało, już zupełném kołem
Tytan idzie do góry — jeszcze się kościołem
Chodkiewicz bawił, kiedy szpieg na szpiegu jedzie,
Że się Osman u niégo kładzie na obiedzie.
A ten skoro nabożne modlitwy odprawi,
Wstawszy z kolan na nogi: „rad mu będę — prawi —
Tylko niechaj nie mieszka...“
Toż na się zbroję bierze i świetne paiże,
Rzekłbyś, że mu się nazad wróciły trzy krzyże,
Ani lat siedmiudziesiąt twarde blachy gniotły.
Wraz każe w swe uderzyć wsiadanego kotły.
.................
A skoro wszystkie góry i równic po części,
Co ich stawało, ona szarańcza zagęści,
.................
Obróci się Chodkiewicz czołem na swe szyki.
Gdzie widząc zgromadzone wszytkie pułkowniki
I rotmistrze i wielką część z narodów obu
Żywéj młodzi, — starego trzyma się sposobu,
Zawołanych hetmanów, — zdjąwszy szyszak z głowy,
Krótkiéj lecz zwięzłéj do nich zażyje przemowy.

Mowę tę zaczętą od wyrażenia:

„Ani mnie ust natura formowała z miodu“.

stary, zrezygnowany hetman, temi słowy zakończył:

Ja uniżone Bogu czynię dzięki, te mi
Dał żyć na nizkiéj do dnia dzisiejszego ziemi;
Dał na tém stanąć miejscu, zkąd jeżeli żywo
Wrócę, czeka mnie żyzne wiecznéj sławy żniwo.
Jeśli téż tu Bóg schyłki wieku mego zcedzi
I to zysk liczę, gdy mnie nie doma sąsiedzi,
Lecz tak wiele chrześcijan pod tuteczném niebem
I moje martwe kości ozdobi pogrzebem.
Więc, o kawalerowie! w których serce żywe
I krew igra...
Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli,
Że się poganin upstrzy, uzłoci, uskrzydli;
Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły,
To nie bije...

A ty, o wielki Boże! który jedném słowem
Wodzisz wojsk miliony, przeto obozowym
Panem się słusznie zowiesz...

Oni liczbie tak wielkiéj, wozom, koniom, a my
W tobie tylko, jedyny Boże nasz, ufamy.
Racz podrzéć wielkich grzechów naszych katalogi,
Weź im serca, a nam daj.

Z opisu bitwy (część VI).

Chodkiewicz choć go starość, choć go słabość nęka.
Rzekłbyś, że to nie jego głos, nie jego ręka,
Tak swoich napomina, nieprzyjaciół bije,
Gdzie się tylko obróci, lecą głowy, szyje.

Mąż z mężem się zderzają, lecą Turcy z łęku,
Pełno wzdychania, pełno konających stęku!
Trzask potém i zgrzyt ostry, gdy po same pałki
Kruszyły się kopie w trupach na kawałki,
Pełno ran, pełno śmierci, więzną konie w mięsie,
Krew się zsiadła na ziemi galaretą trzęsie.
Ludzie się niedobici w swoich kiszkach plączą,
Drudzy chlipią z paszczęki posokę gorącą.

Jeszcze się bił Chodkiewicz, bo sam Osman z góry
W różne się przetwarzając kształty i figury,
Prosi, żebrze, posiłek śle jeden za drugim.

Śmierć Chodkiewicza[9] (z części VII).

A tymczasem Chodkiewicz, jako więc oliwa
Długo w lampie świeciwszy, nagle dogorywa.

Z tém dziś przed królewiczem staną doktorowie,
Że już Chodkiewiczowe na schyłku jest zdrowie.
Serce tylko, jak iskra w oziębłym popiele,
W piersiach nieprzełomionych w jego żyje ciele.

..........ósmy dzień liczono
Oktobra, gdy to, co mu było pożyczono,
Ze stokrotnym urobkiem oddał w ręce niebu,
Imię światu, małżonce ciało do pogrzebu.

Na tém skończymy wspomnienie o historycznych Potockiego poezyach. Co zaś do ostatniego ich oddziału, to jest okolicznościowych, śród tych główne miejsce zajmują Peryody czyli Treny na śmierć syna Stefana — i tak nazwane przez autora Jovialitates.
Peryody czyli okresy żalu, niedawno znalezione zostały. Z liczby, 18-tu (znalezionych w papierach po Onacewiczu) Ludwik Nabielak ogłosił ich 14 w Bibliotece Ossolińskich (z roku 1864 i 1865). Nieznaną więc jest ich całość; z tego co znane, widzimy, iż tak co do samego pomysłu, formy i wielu szczegółów, wzorem głównym były poecie Treny Kochanowskiego. Z dedykacyi Wojny Chocimskiéj Janowi Lipskiému, w której czytamy wyrażenie: „wielmożnemu, a jedynie mnie miłemu synowi“ (to jest milszemu od innych), wnosićby można, iż dziedzic Łużny mógł miewać nieprzyjemności od dorosłych synów; to pewna jednak, że następnie śmierć ich, a mianowicie Stefana (zmarłego w roku 1673 w wyprawie na Tatarów) wymownie opiewał. Ze słów wnosząc, większym nawet był żal Potockiego po synie, jak Kochanowskiego po Urszulce: gdy bowiem Kochanowski w ostatnim trenie uczy, iż lubo doktorem na wszelkie cierpienia jest czas, człowiek jednak powinien rozumem przyśpieszyć ten skutek, — Potocki w ostatnim peryodzie woła:

Precz, precz, wszyscy lekarze, precz apteki, bo tu
Tylko, z samego nieba trzeba antydotu.
Gdy mi mego Stefana przywrócisz o Boże,
Wtenczas dopiero przejrzę...

W ogólności jednak, jeżeli w „Peryodach“ Potockiego więcéj jest sztuki słowa, wyszukanych wyrażeń i rozumowań, w Trenach Kochanowskiego więcéj jest naturalności, prostoty, a ztąd i rzeczywistego uczucia od początku do końca.
Jovialitates są-to wiersze, które najwięcéj były popularne z poezyj Potockiego i długo najwięcéj były związane z jego nazwiskiem. Jeszcze Juszyński wzmiankuje, że widział kilka ich oddzielnych kopij w rękopismach. Przyczyną tego był sam rodzaj wiersza. Jovialitates bowiem, czyli wierszyki ucieszne, były tém samém, czém tak zwane u nas Figliki, Fraszki, Epigrammata i t. p. — to jest wyrażeniem w kilkuwierszowych ramach jakiéjś anegdotki, dowcipnéj myśli, czyjéjś charakterystyki i t. p. a ramy takie dawały treść, prędko i łatwo objąć się mogącą. Jovialitates Potockiego, wypada dodać, zyskały nadto mniéj chlubną sławę, iż brzmienie to stało się typem wierszyków mniéj przyzwoitych; wszakże wypada nam zrestaurować dobrą sławę poety. Nie wiemy, dlaczego dotąd nikt nie chciał zwrócić uwagi na to, iż przy wydaniu Jovialitates Potockiego, znajduje się dodatek do nich innéj ręki, i że właśnie w tym dodatku znajdują się jovialitates, które rażą nad inne doborem wyrazów grubych i wstrętnych. Iż innéj były ręki, ostrzega o tém jasno wierszyk do czytelników położony na czele Przydatku, a który brzmi: „Lecz wybacz jeśli wiersze nie w tym są sposobie, czystym, poetyckim ułożone, jakie Wacława Potockiego, bo téż niejednakie. I ludzie i zwierzęta i ludzkie rozumy — różne są“. Jovialitates własne Potockiego są jednak w liczbie około 700; — wszystkie są przyzwoitsze, a dotykając różnych opinij autora o ludziach i rzeczach, różnych spółczesnych szczegółów krajowych; osób, obyczajów, wydarzeń, są one dobitnym obrazkiem i cząstki wieku. Jovialitates od roku 1747, w którym były wydrukowane, nie miały przedruku i nieznane są prawie; dla dania więc wyobrażenia pióra Potockiego w tym rodzaju przytoczymy tu parę.

Łysy.
(jest to fraszka wątpimy czy historyczna, ale jest dowcipną ironią na uchylających się pod różnemi pozorami od poboru).

Gdy na pogłówne czyniono popisy
Z przeszłego sejmu, nie pozwala łysy,
Żeby tyle w skarb goła głowa wniosła,
Ile ta, która włosami zarosła.
„Wszak kto płonnego nie sieje ugoru,
Od skał, od piasku nie płaci poboru“.
Na to mu mądry marszałek sejmiku:
„Panie! nie wiecie téż o cyruliku; (nie tracisz na fryzyera)
Gdyby te wszystkie pozbierał szóstaki,
Uczyniłyby podatek trojaki.
Nie kupiliście jak żywo grzebienia,
Więc: należycie z nami do płacenia“.

Sofista.
(na mędrkujących).

Przyjechał syn do ojca, długo bywszy w szkole,
I obaczy we środę trzy jaja na stole.
Chcąc rodzicom pokazać, że ma oléj w głowié:
Nie trzy tu ale pięć jaj, panie ojcze! — powie. —
Kto ma trzy, ten ma i dwie, według głowy mojéj,
Kto trzy i dwie, ten ma pięć...“
A tu gdy po wszystkie trzy ojciec jaja sięgnie,
„Ja trzy, ty zjedz tamte dwie, coć się w głowie lągnie“.

∗                    ∗

Takie są wewnętrzne i zewnętrzne szczegóły i taki ogólny charakter utworów Wacława Potockiego. W ostatnich czasach zaczęło się upowszechniać zdanie, iż głównym wyrazem tych jego utworów było odbicie spółczesnéj historyczności, iż był on wyłącznie historycznym i narodowym poetą. Nabielak np. mówi: „Wszystko, co z pod jego pióra wyszło, spojone jest z życiem społeczném, z życiem rzeczywistego wpływu i nawzajem życiu publicznemu przedstawieniem ogólnego dobra usługuje;“ Szajnocha: „wszystkie jego pisma są nieprzebranym skarbem charakterystycznych rysów, wyobrażeń, obyczajów, wysłowienia się czasu swego, prawdziwie poetyczném zwierciadłem swojéj epoki.“ Bełcikowski: „równie w literackich pojęciach jak wyobrażeniach społecznych pozostał (on) wolnym od cudzoziemskiego wpływu i obyczaju“. Charakterystyki te nie są zupełnie słuszne. Widzieliśmy właśnie, że obok pierwiastków krajowych wcielił téż był Potocki pierwiastek obcy, ogólną romantyczność, i że nawet najobszerniejsze poemata jego: Argenida, Syloret, Wirginia i t. p., wyłącznie prawie pierwiastkiem tym oddychają; to chyba tylko słusznie dodać należy, że najwłaściwszém i najszczęśliwszém polem dla natchnienia Potockiego okazała się historyczność krajowa.
Poezya nasza z XVI i XVII wieku nader była bogatą i w liczbę rymotwórców i w liczbę utworów. Z tych utworów wiele było odznaczonych znakomitą cechą i wewnętrznéj i zewnętrznéj poetyczności; lecz jeśliby nam kazano uczynić skrócony i wartościowy wybór, tedy powiedziéćby można: że jeżeli na czele poezyi wewnętrznéj, czyli uczuciowéj, w téj naszéj poezyi dawnéj położone być winny Treny Kochanowskiego i Sielanki Szymonowicza, tedy na czele utworów zewnętrznéj czyli przedmiotowéj: Wojna Chocimska.

Aleksander Tyszyński.









  1. Sprawcami tego smaku u nas według większéj części naszych historyków literatury mieli być Jezuici, a jeden z nich (Rycharski, I. 261) uczy nawet, iż przymiotnik makaroniczny pochodzi od Jezuity Makaro, który, przybywszy do Polski, stał się sprawcą téj mody. Ale suum cuique. Blizki świadek owéj-to wzmiankowanéj epoki, Stan. Konarski, w swém okresowém dziele: O poprawie wad wymowy, tak pisze o historyi powyższego smaku: Smak ten „zrodzony niegdyś we Włoszech, przewędrowawszy przez Francyą i Niemcy, gdy już z tych krain był po większéj części wygnany, przed 80-ą blizko laty przyszedł do nas“ (De emendandis vitiis eloquentiae 1741). Co do owego jezuity Makaro, nie wiemy, co do nas, kiedy i gdzie istniał, oraz, co pisał; ale pewném jest to, że nasza literatura i bibliografia nie znają wcale pisarza tego nazwiska, a także, że ów przymiotnik makaroniczny znany już był wtedy w Europie, kiedy zakon Jezuitów jeszcze nie istniał. Źródłem tego nazwania (jak to naprzykład można czytać w dziele: Genthe’s Geschichte der makaronischen Poesie) było poema Merlina: Coccajo, pisane pół po łacinie pół po włosku i ogłoszone (w r. 1521) pod napisem Macearonea, wziętym od nazwiska ciastek włoskich maccaroni, będących mieszaniną różnych cukierniczych pierwiastków.
  2. Krótkie wyjątki z tego poematu drukowane były w Athenaeum wileńskiém z r. 1841 pod imieniem Kier. Lipskiego. — Hist. Teresy i Gazelli dotąd jest w rejkopiśmie.
  3. Wykrył to pierwszy przez pracowite porównanie przekładu z tekstem Lud. Nabielak w studyach nad Argenidą. (Bibl. Ossolińskich z r. 1863).
  4. Wydawca Syloreta, Kuczkowski, w dedykacyi poematu Kazimierzowi i Konstancyi z Kostków Czartoryskim wyraża, iż z rękopismów prapradziada księżnéj dlatego ten obrał nie inny do druku, iż na jego imaginacyą silniéj podziałał.
  5. Brzmienia te każą wnosić, iż powieść ta mogła téż mieścić w niektórych szczegółach alluzye do własnych losów autora; te jednak są dla nas dziś stanowczo stracone.
  6. Poezyą tę, znajdującą się dotąd w rekopiśmie, domyślnie tylko odnosimy do historycznej; brzmienie bowiem każe przypuszczać, iż jest to przerobienie broszurki Staropolskiego: Prawy Rycerz.
  7. Iż wiersz Pełna, wydany w roku 1678 bezimiennie, jest rytmem Potockiego, pierwszy zwrócił na to uwagę, Ambroży Grabowski (autor bowiem mieni się podczaszym z Potoka i Szreniawitą) i przedrukował go w roku 1845 w Ojczystych spomnikach. Nowy Merkuryusz, to jest opowiadanie w Szczebrzeszynie przez Merkuryusza, czyli posłańca z placu boju o zwycięstwach odniesionych przez Sobieskiego nad Turkami i Tatarami, wydrukowane po raz pierwszy w Bibliotece storożytnéj Wójcickiego z roku 1843; przez oceniaczy Potockiego, Szajnochę i Nabielaka, uznane zostało za rytm jego ręki i wszelkie prawdopodobieństwo za tém przemawia. Trafną wprawdzie jest uwaga Bełcikowskiego w broszurce Wacław Potocki z Potoka, iż Potocki w owym czasie wyprawiwszy synów na wojnę, sam nie mógł brać w niéj udziału; lecz mniéj trafną jest ta: iż słuchacz musiał koniecznie być i spółaktorem czynów, o których słuchał. Potocki, nie należąc do wojska, mógł znalézć się w Szczebrzeszynie, dla prędszego powzięcia wiadomości o wypadkach wyprawy.
  8. Poemat ten znaleziony przed laty 30-tu bez tytułowéj karty, w posiadaniu familii Nowoszyckich, wydany został w roku 1850 we Lwowie, pod nazwiskiem Andrzeja Lipskiego; że jednak rzeczywistym autorem jego jest nie kto inny jak Wacław Potocki, wątpliwość istniéć nie może. Pierwszy zwrócił na to uwagę Szajnocha, a rzecz jest taka: Poemat Wojna Chocimska, przypisany jest przez ojca synowi, Janowi Lipskiemu, staroście czchowskiemu:

    Tobie, mój drogi synu, daruję te karty,

    wyraża dedykacya. Lecz oto z dalszego ciągu téjże dedykacyi (która jest obszerną przedmową, pisaną pół wierszem, pół prozą) okazuje się, iż ojciec Jana Lipskiego już nie żył. „Te zasługi — mówi do niego dedykacya — które położyli: dziad twój,

    jakie po nim
    Syn jego, a kochany ojciec twój Hieronim.
    Nie zamilczy ich muza swoją pieśnią, ani
    Dokąd stoi świat nizki, będą zapomniani,
    Gdyż sława bohaterska z ich czystemi ciały
    W grobie się nie zawarła.

    Jeżeli więc naturalny ojciec już nie żył, któż inny mógł nazwać się tém nazwiskiem, jeżeli nie ojciec żony, teść. Jan Lipski miał dwie żony, a pierwszą z nich, w latach właśnie, które przypadają na czas napisania poematu, była Zofia Potocka, córka Wacława (drugą następnie była Sapieżanka). Domysł zaś ten, iż mówi tu teść do pasierba, zamienia się daléj w literalną pewność, gdy się spotyka następne słowa:

    Miłość twoja przeciwko rodzicom swéj żony
    I we mnie budzi afekt chęci nieskończonej,
    Którym ci tę ofiarę (poemat) — nie prę się, że chuda —
    Palę na znak wzajemnéj miłości...

    Dowód jest zapewne jasny i dostateczny, lecz w kwestyi tak ważnéj dla sławy Potockiego przytoczmy jeszcze, co mówiła strona przeciwna? i jakiéj to jest wagi? Wydawca lwowski Wojny Chocimskiéj, Przyłęcki, przypuścił, iż gdy ojciec Jana Lipskiego już nie żył, ojcem musiał się nazwać stryj jego Andrzéj; wiersz bowiem, znajdujący się przy herbie na czele rękopismu, mieści między innemi to wyrażenie: „I naszéj się dostanie wilgotności Lipie“. Lecz herbem Lipskich była Szreniawa, a Lipie była to majętność Jana, którą większe miał prawo nazwać, „naszą“ ojciec spółwłaścicielki, niż stryj; że zaś była-to dedykacya zwrócona raczéj do zięcia, niż synowca, okazuje to najprzód ciągła w niéj ceremonialność, począwszy od słów: Wielmożnemu, mnie wielce miłościwemu panu... synowi... a następnie dalsze wyrażenia śród wiersza, jak to np.: „Strzelec lubi rucznicę, znać po kości gracza; Żołnierza broń i wojna cny Lipski oznacza“ (imiennik rzekłby: cny Janie), i daléj: „Wielkość domu twojego, który wierzchem siąga... Boś pewnie nie zamącił naszéj spólnéj strugi“ (Szreniawa, herb, który mieścił rzekę, był herbem i Potockiego). Wspomnijmy wreszcie, iż w ciągu dedykacyi mieści się między innemi taki wiersz:

    Dobrześ, zacny starosto, rodzicom swym wróżył,

    i zamiast służyć dworsko, zasłużyłeś się krajowi w wojnach kozackich,

    Coć z wieczną sławą, z wiecznym przyznawał honorem
    On Potocki, szedziwym ozdobiony latem,
    Przed panem męztwo twoje chwaląc i senatem.

    Przyłęcki objaśniał, iż tym Potockim był teść Jana Lipskiego, Wacław Potocki; że zaś ta wzmianka jest w osobie trzeciéj, nie wpadał więc nawet na myśl, iżby autorem mógł być sam Wacław. Ale i w tém była omyłka wydawcy. Wacław Potocki za wojen kozackich miał zaledwie trzeci krzyżyk, nie był więc jeszcze „szedziwym ozdobiony latem“, a nie będąc nigdy dygnitarzem wojskowym, nie mógł nikogo zalecać przed królem i senatem. Za owych wojen kozackich hetmanem wielkim koronnym był Mikołaj Potocki (Pilawita) i ten mógł i musiał zalecać Jana Lipskiego.
    Dodajmy zaś, iż z tym tak jasnym wnioskiem, wypływającym z dedykacyi, w zgodzie zostają i wszystkie inne względy, jako to: podobność stylu i pióra Wojny Chocimskiéj z innemi utworami Potockiego (wskazywał na to szczegółowie Szajnocha); dodajmy, że i podział tego poematu na części nie pieśni jest takiż jak w Sylorecie), jedność zasad, jak to np. uwielbianie Wiśniowieckiego, niechęć dla domu Wazów i germanizmu i wreszcie obojętność zupełna (tak wyjątkowa) na swoję sławę, obok zasługi takiéj. Że zaś w wyliczaniu manuskryptów, pozostałych po Wacławie Potockim, przez Załuskiego i innych, nie było wzmianki o poemacie Wojna Chocimska, rzecz to zupełnie naturalna; autor bowiem raz przesławszy rękopism Lipskiemu, nie zadał byt sobie oczywiście trudu spisania kopii.

  9. Wiadomo, iż dokończenie wyprawy chocimskiéj i zawarcie pokoju było już dziełem nie Chodkiewicza, lecz Stanisława Lubomirskiego, po którym téż został pamiętnik polski o szczegółach wyprawy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Tyszyński.