Wojna i pokój (Lieberman, 1924)/3
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wojna i pokój |
Wydawca | Spółdzielnia Wydawniczo-Księgarska „Nowe Życie“ |
Data wyd. | 1924 |
Druk | Drukarnia „Robotnika” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Rząd w Sejmie obstawał za wprowadzeniem dwuletniej służby wojskowej, która też, wbrew głosom socjalistów, została uchwalona. Tak tedy nasze państwo ma najdłuższą służbę wojskową w Europie, podczas gdy wszystkie inne państwa, opierając się na doświadczeniach wojny światowej, znacznie skróciły u siebie służbę wojskową, w porównaniu z czasem przedwojennym. Minister spraw wojskowych uzasadniał w Sejmie potrzebę dwuletniej służby tem, iż interes państwa wymaga utrzymywania w czasie pokoju około trzystutysięcznej armji w koszarach. Wedle jego obliczeń Polska rozporządzać musi w razie wojny najmniej trzema miljonami żołnierzy, w stosunku więc do armji w koszarach (300 tysięcy ludzi), liczba rezerwistów i pospolitego ruszenia będzie dziesięciokrotnie większą, co daje w rezultacie stosunek 1 : 10, to jest na jednego żołnierza koszarowego dziesięciu rezerwistów i pospolitaków. Kiedy ze strony socjalistycznej zarzucono ministrowi spraw wojskowych, że nie jest bynajmniej koniecznością tak wielki stan liczebny armji w czasie pokoju, że przeciwnie mógłby on być zmniejszony o połowę, to jest do stu pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy, minister, tudzież przedstawiciele prawicy odparli, że w takim razie stosunek armji koszarowej do liczby rezerwistów i pospolitego ruszenia byłby jak 1 : 20, i że armja z taką przewagą rezerwistów i pospolitego ruszenia okazaćby się musiała zupełnie nieudolna.
Wojna światowa dała jednak dowody przeciwko poglądom tego rodzaju. Po obu stronach walczących, ta część armji, która wprost z koszar przyszła na plac boju, jako wojsko stałe, już po pierwszych miesiącach została zmieciona, a zwycięstwo w 1918 roku wywalczyli rezerwiści i pospolite ruszenie. Francuzi poczynili w początkach wojny w roku 1914 ze swojem wojskiem stałem smutne doświadczenia. Na blisko rok przed wojną wprowadzili zamiast dotychczasowej dwuletniej, trzyletnią służbę wojskową, a to właśnie w tym celu, by w chwili wybuchu wojny mieć w koszarach jaknajwiększą ilość żołnierzy wojska stałego, i rzucić je na front przeciw Niemcom.
Wręcz przeciwnem było postępowanie Niemców: swojej dwuletniej służby wojskowej wcale nie przedłużyli, a nazajutrz po wybuchu wojny rzucili na front miljony rezerwistów i pospolitego ruszenia. Wynik zaś był taki, iż w bitwie pod Charleroi zadali Francuzom druzgocącą klęskę. Pierwsze wielkie paniki w wojsku francuskiem wybuchały w tych oddziałach, w których przygniatającą przewagę miał żołnierz koszarowy z wojska stałego. Klęska, poniesiona pod Charleroi, oszołomiła na długo Francję, pierwsze zaś zwycięstwo po tej strasznej klęsce odniosła nad rzeką Ourcq grupa wojsk francuskich, w której skład wchodzili sami rezerwiści i ani jeden żołnierz koszarowy.
Nieśmiertelny wódz francuskiego proletarjatu, Jan Jaurès, przewidywał te straszne następstwa przedłużenia służby wojskowej i lekceważenia rezerwistów oraz pospolitego ruszenia, jako rozstrzygającego czynnika w przyszłej wojnie. W słynnej swojej mowie, którą wygłosił w r. 1913 w parlamencie francuskim, przepowiedział katastrofę i zaklinał swoich ziomków, by nie opierali obrony narodu wyłącznie na armjach koszarowych, lecz by jako jej podstawę przyjęli uzbrojenie całego narodu. Daremne były jego zaklęcia! Francja zapłaciła setkami tysięcy swoich najlepszych dzieci za błędy Rządu i sztabu generalnego. Po wojnie, generałowie francuscy, słowem i pismem, na podstawie swoich doświadczeń, przyznali słuszność wywodom Jaurès’a.