[36]„WPOŚRÓD DRZEW ZIELONYCH...“
Wpośród drzew zielonych toni
Nuci słowik piosnkę rzewną,
Taką smutną, taką śpiewną,
Że aż serce we łzach tonie.
Dziewczę słucha go w zachwycie,
Brylantowe łezki roni,
Powstrzymuje serca bicie,
Przytulając doń swe dłonie.
„O czem śpiewasz mój słowiczku,
Czy kto gniazdko ci zrabował,
Czy pisklęta wymordował,
Że ci tęskno w tym gaiczku?
Powiedz, powiedz, ma ptaszyno,
Czemu pienia twoje płyną
Tak tęskliwie, tak żałośnie,
Że aż smutek w sercu rośnie!“
— „Smutno, smutno mi dzieweczko
Choć zdrowiutkie me pisklęta,
Chociaż całe me gniazdeczko...
Lecz tęsknota niepojęta
[37]
Co tak razi twoje uszko
Dławi biedne me serduszko...
Swego smutku ja nie nucę,
Bo gdym wolny, ja go nie mam.
Nie swym żalem ja się smucę...
Ja o twoim ludzie śpiewam!
O, bo smutneż jego życie
Chwili w niem wesołej niema —
To, co on wypowie skrycie,
Słowik głośno wnet wyśpiewa...
Więc się nie dziw, że tak smutnie
Płyną moje pieśni w koło...
Wierzaj, radbym ja był chętnie
Zmienić smutne na wesołe!“
Dziewczę łezki z oczek starło...
I słuchało jeszcze chwilkę...
Lecz nie piosnki — echa tylko:
Ptaszę z żalu obumarło!
Więz. pozn., Grudzień 1881.