<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Skargi biedaków
Podtytuł Naśladowanie
Pochodzenie Czegóż chcą?
Wydawca Przedświt
Data wyd. 1882
Druk l'Aurore, Genève, Rue des Pâquis, 5
Miejsce wyd. Genève
Źródło skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SKARGI BIEDAKÓW.
(Naśladowanie).

— „Powiedz dla czego się żalą biedacy?“
Raz pan się możny mię pyta,
„Mogą pracować — stworzeni do pracy...
„Czemuż tłum ten skarg się chwyta?“

— „Czemu? Chodź za mną, panie wielmożny,
„A wnet sam poznasz przyczynę“.
Wyszliśmy. — Ciemno. — Wiatr wieje mroźny —
W zaułku stoi dziewczyna...

Oczy zapadłe... wstydu rumieniec
Pali jej lica dziewczęce —
Obok przechodził jakiś młodzieniec —
Oboje poszli pod ręce...

— „Dziewczę! co robisz! Przedajesz ciało!
„Gdzież wstyd twój! Uczucia człowiecze!“
Ona zadrżała i rzecze nieśmiało:
— „Panie! nie jadłam dziś jeszcze!“

Dalej idziemy. Starzec zgarbiony;
Wiatr włos mu siwy rozwiewa,
Widać do kości jest przeziębiony,
Ledwo na kiju się wspiera.


— „Nie lepiej w domu ci siedzieć człecze?
„Wszak słota na dworze taka“.
Łzę tylko otarł i do nas rzecze:
— „Panie! Gdzież dom jest żebraka?“

Chłopczyna — bosy, na nim łachmany. —
— „Co robisz w tak brzydkiej porze?“
— „Żebrzę — kawałka chleba nie mamy,
„Ojciec i matka mi chorzy...

„Co było w domu, tośmy sprzedali —
„Na leki było potrzeba; —
„Już nic nie mamy, więc mnie posłali,
„Bym gdzie wyżebrał choć chleba“.

Latarnia bladem światłem oświeca
Obok stojącą kobietę;
Jej widok litość w przechodniach wznieca,
Lecz tylko litość, niestety!

Na ręku dwoje dzieciaków trzyma,
Padając pod tem brzemieniem,
A dwoje drugich jej sukń się ima,
Tuląc się do niej ze drżeniem.

— „Kobieto! dzieci zamrozisz przecie!
„Miej litość dla nich na Boga!“
— „O dobry panie, pewnie nie wiecie
„Że gniecie dola mię sroga.

„I gdzież się schronię? Wszak nie mam kąta!
„Na wojnę wzięli mi mego,

„I ot już mija niedziela piąta,
„Jak nie mam wieści od niego.

„Może zabity? A ja tu biedna
„W głodzie i chłodzie z dziatkami.
„Wszak sobie rady ja nie dam jedna!
„O Boże! Czuwaj nad nami!“



∗             ∗


— „Cóż?“ towarzysza tedy spytałem,
„Skargi zanosić jest komu?“
Lecz odpowiedzi nie odebrałem —
On milcząc wrócił do domu.

Więz. pozn., 1882.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.