<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Wypisy czarnoksięskie
Rozdział O niektórych chorobach szczególnie
Pochodzenie Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1924
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawniczego „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


O NIEKTÓRYCH CHOROBACH SZCZEGÓLNIE.

Pod ten właśnie czas, gdy w mieście Insburgu inkwizycja strony czarownic odprawowana była, między inszemi przypadkami ten też był ogłoszony. Niektóra uczciwa białagłowa, żonka jednego jednego z dworzan arcyksiążęcych, przy obecności pisarza według prawa zeznała: iż za czasu panieństwa jej, gdy pewnemu mieszczaninowi służyła, trafiło się, że pani jej głowy ciężkie bolenie cierpiała, dla którego bólu uleczenia, gdy jakaś niewiasta przyszła, żeby swojem przymawianiem boleść głowy uśmierzyła, ja (powieda) piskiem się jej sprawie przypatrowała i widziałam, że przeciw przyrodzeniu wody nalanej na jakąś miseczkę, ona woda w garku inszym znaleziona była z przydawaniem pewnych ceremonji, którym tu miejsca niemasz. Ja, widząc, iż pani moja W boleści głowy żadnej folgi nie czuje, nieco się obruszywszy rzekłam do czarownice: nie wiem co czynicie, miła pani, widzę, że czarami jakiemiś się paracie dla pożytku swego. Na co czarownica zaraz odpowiedziała: jeślim jest czarownica abo nie, doświadczysz tego dnia trzeciego; co się jej ziściło. Abowiem dnia trzeciego, gdym usiadła do przędzenia kądziele, okrutna bolość ciało moje opanowała. Naprzód wewnątrz taki mię ból napadł, że nie było miejsca w ciele, w którymbym srogiego kłucia nie czuła. Powtóre tak mi się widziało, jakoby mi kto na głowę, żarzyste węgle sypał. Naostatek na ciele od głowy aż do stopy nie było miejsca igłą pchnąć, gdzieby jątrzystej krosty nie było; w których boleściach krzycząc a śmierci jeno pragnąc, do czwartegom dnia trwała. Potem mąż pani mojej rozkazał mi, żebym do stajni jednej weszła. Któremu rozkazaniu jego posłuszna będąc, jakom nalżej mogła szłam za nim. Gdyśmy przyszli przed wrota stajenne, rzeczo mi: oto węzełek sukna białego jest nade drzwiami stajennmi. Rzekłam ja: widzę, panie mój. Rzecze, on: ile możesz usiłuj, żebyś go zrzuciła, bo podobno lepiej się będziesz miała. Zaczem ja, com mogła, jedną ręką wrót się trzymając, drugąm węzełka dosięgła. Rzecze pan: odwiąż a przypatrz się pilnie, co tam jest.
Tedy ja, węzełek rozwiązawszy, znalazłam tam wiele rzeczy zawiązanych, mianowicie ziarna jakieś białe nakształt krost moich, także nasienia pewne i jarzyny, na którem ja i patrzeć przedtem nie mogła, nie tylkobym miała jeść; widziałam także kości wężowe i inszych zwierząt. Na które rzeczy zdumiawszy się, pytałam pana, coby z tem czynić kazał. Który rzekł, żebym wszytko w ogień wrzuciła. Wrzuciłam tedy, aż oto zaraz, nie w godzinę ani w ćwierć, ale we mgnieniu oka, skorom one rzeczy w ogień wrzuciła, do pierwszego zdrowia zupełniem przyszła.
A iż wiele rzeczy na panią jej urzędownie było powiedzianych, dla których o czary barzo była podejrzana, osobliwie, iż towarzystwo z niemi ustawicznie miała, rzecz jest podobna, że, wiedząc o czarach tam położonych, mężowi o tem powiedziała. I tak po pokazaniu i spaleniu do zdrowia pierwszego przyszła.
Ale gdybym chciał wspomnieć wszytko, co się w tem jednem miasteczku okazało, byłaby książka niemała. Barzo ich abowiem wiele było ślepych, chromych, wyschłych i rozmaitemi chorobami udręczonych, którzy według prawa zeznali, że te wszytkie choroby od czarownic mają, jedni na czas krótki, a drudzy aż do śmierci. Także, iż się im wszytko stało według powieści i pogróżek czarownic, bądź to w chorobie jakiej bądź w śmierci inszym. Co stąd pochodzi, że ziemia ta ma obywatele z więtszej części szlachtę, którzy próżnowaniem się bawią. A iż próżnowanie jest żagwią do grzechu dla życia nieporządnego z białemigłowami; gdy nieuczciwe białegłowy dla uczciwych małżonek porzucali, zrzadka się trafiło, żeby w sposób pomsty od białychgłów porzuconych mąż abo żona uczarowani nie byli, lecz nie tak się często między męską płcią jako między białogłowską najdowało, podobno dlatego, ile się domyślić możem, żeby, żony pomorzywszy abo posuszywszy, do pierwszych swych nałożnic mężowie się wracali.
Są i takie czarownice, które sędziów wejrzeniem tylko samem czarują, że im szkodzić nie mogą, także też o rzeczy główne obwinionym i na próbę danym umieją milczenie sprawić, że ich występki nie mogą być objawione.
Są i takie, które krucyfiks biczmi siekąc abo nożmi koląc dla odprawowania czarów obelżywych słów przeciw błogosławionej Panny czystości i Zbawiciela naszego z Jej niepokalanego żywota narodzeniu zażywają. Słów tych i spraw ich bezbożnych wspominać nie trzeba, ponieważ barzo uszy pobożnych ludzi obrażają, są jednak na piśmie schowane, jako krzczona niektóra żydówka inszych białychgłów nauczyła była. Z których jedna, Walburgis imieniem, w tym roku bliska śmierci będąc, gdy ją do pokuty czynienia upominano, zawołała: ciało i duszę moją oddałam szatanowi, ani mam nadzieje żadnej zbawienia. I tak skończyła.

To wszytko nie ku hańbie, ale ku chwale arcyksiążęcia jegomości napisano jest, ponieważ, jako pan chrześcijański i prawdziwy miłośnik religji katolickiej, dla wykorzenienia ich z biskupem brykseńskim wielkie starania i prace podejmował. Niemniej też to wszytko wspomnieliśmy dla ohydzenia tej bezbożności: żeby ci, którzy krzywd ludzkich srodze bronią, daleko pilniej i srożej krzywdy Boga wszechmocnego i obelżenia wiary katolickiej, bez wszelkiego względu na rzeczy doczesne, bronili, bo wszytkich czarowników naprzedniejszy grunt jest odstąpienie wiary.
(Młot na czarownice, 134-141)


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.