Złodziej kolejowy/6
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Złodziej kolejowy |
Wydawca | Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o. |
Data wyd. | 18.11.1937 |
Druk | drukarnia własna, Łódź |
Miejsce wyd. | Łódź |
Tłumacz | Anonimowy |
Tytuł orygin. | Tytuł cyklu: Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Termin rozprawy wyznaczony był za trzy dni. Nagle odwiedził bankiera w celi jakiś adwokat angielski. Tłumaczył on, że może się przyczynić do wyjaśnienia tajemnicy. Felix Meyer-Wolf ze zdziwieniem przyglądał się dziwnemu gościowi. Czarna broda okalała jego twarz, z poza okularów błyszczały przenikliwe mądre oczy.
— Nazwiska mego pan nie zna — rzekł adwokat — Przybyłem z Londynu, aby pomóc panu w ciężkiej sytuacji.
Głos nieznajomego brzmiał dziwnie swojsko.
— Znalazł się pan w sytuacji prawie bez wyjścia. Dzięki zbiegowi okoliczności mogę panu pomóc. Oczywista, postawię pewne warunki.
— Czego pan ode mnie żąda?
— Czy zna pan miss Hetty Brown?
Na dźwięk tego nazwiska bankier zbladł śmiertelnie.
— Ja... ja... nie przypominam sobie.
— Zostawiam panu pięć minut czasu — rzekł nieznajomy.
— Tak, — odparł z wysiłkiem bankier — nie znam wprawdzie tej pani osobiście, ale byłem w kontakcie z jej rodzicami.
— W stosunkach handlowych?
— Tak.
— Proszę mi o nich opowiedzieć.
— Trzy lata temu pożyczyłem panu Brownowi pięć tysięcy funtów sterlingów — rzekł bankier — jako gwarancję otrzymałem hipotekę na jego majątku. Wdowa jego płaciła mi procenty od tej sumy aż do śmierci, która nastąpiła parę lat temu.
— Co dalej?
Bankier przełknął ślinę.
— Później: wobec niepłacenia procentów, wszedłem w posiadanie oddanego mi w zastaw majątku.
— Przypomina pan sobie prawdopodobnie, że zmarła zostawiła list do córki?
— Klnę się na Boga — tu bankier podniósł ręce jak do przysięgi — że nie znalazłem żadnego listu!
— Niech pan się nie skarży teraz na los, który pana spotkał — rzekł nieznajomy, mierząc bankiera wzrokiem, pełnym pogardy. Gdyby pan wyznał prawdę gotów byłbym panu dopomóc. Raffles, który dokonał włamania do pańskiego banku, oddał mi znaleziony list.
— To kłamstwo! — krzyknął bankier.
— Ja jestem Raffles — rzekł nieznajomy — Powtarzam, że znalazłem list w pańskiej kasie.
Mówiąc te słowa, nieznajomy zdjął okulary i sztuczną brodę. Bankier spoglądał nań z przerażeniem. Chciał wezwać pomocy, lecz uprzedził go Raffles.
— Jeżeli piśnie pan tylko słowo, opowiem władzom o wszystkich pańskich sztuczkach. A wtedy nie wyjdzie pan prędko z więzienia.
Raffles nałożył z powrotem sztuczną brodę oraz okulary i usiadł na krześle.
— Ma pan jeszcze pięć minut do namysłu.
Pod bankierem ugięły się nogi.
— Przyznaję się, — rzekł drżącym głosem — to ja skradłem list.
— Czy tylko list?
Zapanowało milczenie.
— Nietylko list... skradłem również i diamenty, które pan znalazł.
— Podoba mi się pańska szczerość — rzekł Tajemniczy Nieznajomy — Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Jeśli podpisze pan ten dokument, pomogę panu do odzyskania wolności. Musi pan jednak uczynić to, czego od pana żądam.
— Zgadzam się z ochotą...
Bankier przebiegł oczyma pismo, które Raffles wyjął z teczki.
Zimny pot perlił się na czole bankiera.
— Nie mogę tego podpisać, panie Raffles — westchnął — Nie mam już pieniędzy. Wykradziono mi je w pociągu.
Tajemniczy Nieznajomy wybuchnął śmiechem:
— Nie kazałbym panu podpisywać zobowiązań, gdybym nie wiedział, że będzie je pan mógł wykonać. Ja mam pański milion.
— Pan? — bankier spojrzał ze zdumieniem — W jaki sposób?
— W bardzo prosty: Oświadczył pan inspektorowi Baxterowi w Londynie, że skradłem u pana milion funtów. Wiedział pan dobrze o tym, że to nie prawda. Żeby więc uzgodnić to oświadczenie z rzeczywistością, skradłem panu później milion.
— A więc to pan był owym złodziejem kolejowym?
— Tak jest, panie Wolf.
— To pan mnie wtrącił do więzienia?
— Tak. — Zdobyłem się na ten żart.
Bankier zawył z wściekłości.
— Stop! — rzekł Raffles — Niech pan nie zapomina, że w oczach świata pan jest w dalszym ciągu złodziejem kolejowym. Nie odbiega to tak dalece od rzeczywistości, ponieważ pieniądze, które miał pan przy sobie, były istotnie przez pana skradzione. Jeśli kiedykolwiek wróci pan na uczciwą drogę, będzie pan mnie to miał do zawdzięczenia. Czy zgadza się pan teraz podpisać dokument?
— Ale gdzież milion funtów?
— Będzie on do pańskiej dyspozycji w Londynie, aby mógł go pan zwrócić wierzycielom.
— Czy może mi pan przysiąc na to?
— Nazywam się John C. Raffles! — rzekł dumnie Tajemniczy Nieznajomy.
Felix Meyer-Wolf spuścił oczy.. Wziął pióro i drżącą ręką położył swój podpis. Raffles włożył dokument do kieszeni, pożegnał się, wezwał dozorcę i opuścił celę.