Wesoło żeglujmy po falach żywota, Wesoło żeglujmy, wesoło!
Choć dziko wrą fale, choć łodzią wiatr miota, Chmur czarnych nie widzim wokoło!
Na falach, na dalach jak hucznie, jak szumnie To życie, to nasze ucieka,
A fale wzburzone, spienione, jak tłumnie Spiętrzając się, rycząc z daleka!
I płyniem śród morza ludzkości wokoło. Śród dzikich, spienionych odmętów,
I kiedyś nasz żagiel powieje wesoło Na masztach przeznaczeń okrętów!
II.
Wesoło my lećmy, jak ptaki swobody Na lądy i morza, z kolei!
Wesoło my lećmy! Uskrzydla wiek młody
I puszcza z burzami stulecia w zawody Jak ptactwo skrzydlate idei!
Wesoło my lećmy nad tłumy te śpiące, Co legły bez ducha wokoło!
Pod nami tumany przesądów świat ćmiące,
Nad nami w obszarach rozlewa blask słońce, Wesoło my lećmy, wesoło!
Nad skargi serc małych, nad zwątpień otchłanie My dumnie podnieśmy dziś czoło!
Ulecim, jak ptaki, zwiastując świtanie.
Zwiastując ludzkości dziejowe zaranie. Wesoło my lećmy, wesoło!
III.
Wesoło, wesoło!... Brzmi okrzyk radosny,
Jak burza wesela śród szczęścia i wiosny,
Wesoło, wesoło!... Lecz czemu łza w oku
I czemu, ach czemu to czoło w pomroku!...
Ta radość, co w duszy słoneczny żar mieści,
Wykwitła jak róża śród głogów boleści.
Gdzie szczęście? — Ach ono daremnie nas szuka.
Aż kiedyś do naszej mogiły zapuka
Gdy ono w kwiecistej podąży ozdobie
Na czele ludzkości — my będziem już w grobie!