[328]Z CYKLU »W OGRODZIE«.
W haremie tęsknot samotna dziś błądzę,
Spragniona świeżych ust, krwi i gorąca,
Z pod kwiatów senną wygrzebałam rządzę
I patrzę smutnie w pobladłą twarz słońca.
Wieczór nadchodzi fioletową chmurą.
Nie patrzcie na mnie dziś oczy bratkowe,
Czemu oblewasz się wstydu purpurą,
Różo, i schylasz w dół królewską głowę?
Odwróć odemnie twarz, daturo blada,
Blade zdziwieniem narcyzowe twarze,
Noc idzie, noc... Nie patrzcie — noc zapada:
Dziś jeszcze zwalić chcę moje ołtarze...
Cicho — to smutny wieczór... Wzrok przesłania
Jakieś krwi morze i iskier migoty.
Napróżno tłumię rozpaczliwe łkania
Napróżno tłumię wielkie łzy tęsknoty.
Cicho — to smutny wieczór... drżące dłonie
Z niemem błaganiem wyciągam nad kwiaty...
Tęsknię... To smutny wieczór... Zachód płonie,
We łzach się łamią złota i szkarłaty.
To smutny wieczór... Z białego kielicha
Woń się wznosiła mgłą lekką, błękitną...
[329]
Wiesz, — kto raz w życiu tą wonią oddycha...
Prawda — te kwiaty dzisiaj już nie kwitną.
Wiesz — ten ostatni zmięłam własną dłonią,
Biały, przeczysty, cudny kwiat — wspomnienie...
Wiesz, kto raz w życiu oddychał tą wonią,
Nigdy już... — Cicho. Idą nocne cienie.