Z jesiennych zmierzchów

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Markowska
Tytuł Z jesiennych zmierzchów
Pochodzenie Antologia współczesnych poetów polskich
Wydawca Księgarnia Maniszewskiego i Meinharta
Data wyd. 1908
Druk Aleksander Ripper
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cała antologia
Indeks stron
Z JESIENNYCH ZMIERZCHÓW.

Graj mi dzieweczko! graj ciemnowłosa,
Piosenkę smętną, rzewną...

Wieczorna pada chłodna rosa,
Bezgwiezdne, chmurne dziś niebiosa —
Graj mi dzieweczko, graj ciemnowłosa...

Powiędły kwiaty, liść chrzęści suchy,
Opustoszały gaje,
Płyną powietrzem pajęcze puchy,
Od czarnych bagnisk jęk idzie głuchy
Na łąki, na rozstaje!...

Graj mi dzieweczko! —
Czarna rola
Do snu układa skronie,
Śmiercią powiało już na pola.
Skończona dola i niedola.
Zawodzi wiatr po zgonie...
Tka pajęczyna śmierci chusty,
Mogiłę liście ścielą,
A stare wierzby nad topielą,
Gdzie się piaszczyste smugi bielą,
Obumarłemi usty
»Requiescat« szepczą z cicha
I bór za niemi cały wzdycha...


Ach!
Graj, graj dzieweczko!
Tak mi strach
Na duszę dziwny pada
Od tego zgonu, od tych pól.
Gdzie łka, zawodzi trud i ból
I troska wstaje blada...

Graj, graj!
Zaczaruj blaski, wonie,
Majowych tchnień pieszczoty,
Niech się roziskrzy, niech zapłonie
Słoneczny urok złoty,
Graj! —

Gdzie mogiły, chłodne, świeże,
Niech kwiat zapomnień wzrośnie
Niech...
Próżno, próżno!
Nie uwierzę,
Nie uwierzę w pieśń o wiośnie!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Markowska.