Z wygnańczych pieśni
Ecce dolor.
Jęcząc w niewoli przez długie lata,
Martwi dla siebie, zmarli dla świata —
Napiętnowani hańby sromotą,
Powolni katom co nas tak gniotą,
Bez tchu i czucia, odarci z cześci,
Powstańmy dzisiaj mocni w boleści!
Otrząśmy z siebie całun grobowy!
Na hańbę ludom — tam do Jehowy
W naszem wdowieństwie wznieśmy krzyk głośny!
A może przecie Bóg przelitośny
Naszej się wielkiej skargi użali,
I sługi grzechu w prochy obali!
Moc jego tylu wiekami czczona,
Wiodła na wrogów dłonią Samsona!
Od jego słowa drży ziemska pycha;
Rozpadły w gruzy mury Jerycha —
On i o lichym płazie pamięta:
A ludom daje wolność — i pęta!
∗ ∗
∗ |
Zmiłuj się! zmiłuj Panie nad Pany!
Na ołtarz Tobie nasze kajdany!
Gdy innych ofiar dziś nam nie stanie,
Składamy Panie!
A na tłómaczów krzywd naszych — Tobie
Oddajem wszystkich co legli w grobie!
Niestało żywych — przyjm ludu kości,
Boże litości!
A zamiast ognia, wina i wody:
Pożary które niszczą zagrody!
I w pełnej czarze krwi i łez zdroje,
Przed stopy Twoje!
∗ ∗
∗ |
Jako to płótno co dziewczę bieli,
My od łez naszych bledzi stanęli!
A jako trupy co bez pogrześci
Na ziemi swojej gniją w bezcześci
Tako my Panie!
Po za obłokiem
Z jasnych gwiazd tkanym, spojrz ojca okiem
Na dziatwę Twoją — i spraw jej Panie,
Wskrzeszenie albo skonanie!
Czyż pieśni takie miłe Ci Boże!
Co w piersiach ludu tkwią jako noże?
I bliznę świeżą z każdem westchnieniem
Jątrzą zranieniem?
Azaliż ucho Twoje się pieści,
Łkaniami dzieci? jękiem boleści
Matek, i głuchą ojców rozpaczą,
Co sercem płaczą?
Więc wszystkie Tobie krzywdy i blizny!
Wszystkie shańbienia naszej ojczyzny!
Wszystkie wygnańców skargi i jęki!
I płacze sierot, i przekleństw dźwięki
Co z więzień płyną — składamy Panie
W ofiarowanie!
1868.