Za Drugiego Cesarstwa/Wspaniałomyślność ministra

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gilbert Augustin Thierry
Tytuł Za Drugiego Cesarstwa
Podtytuł Powieść
Wydawca Biesiada Literacka
Data wyd. 1892
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Wspaniałomyślność ministra.

Po wyjściu hrabiego Besnard, minister rzucił się na fotel, a lisie jego oblicze, pogodne i uśmiechnięte przed chwilą, przybrało wyraz troski i niepokoju. Był bardzo wzburzony; świadczyło o tém nerwowe drganie rąk, brwi posępnie ściągnięte i krople potu, które wystąpiły mu na czoło. Zerwał się i zaczął spiesznie chodzić po pokoju, zatrzymując się niekiedy przed portretem kardynała Richelieugo. Chytre i okrutne zarazem rysy Armanda du Plessis musiały rozproszyć wątpliwości jego i skrupuły, gdyż uspokoił się i zająwszy zwykle swoje miejsce, zadzwonił na sekretarza.
— Niech tu przyjdzie pan Marceli Besnard; agenta można odesłać... Oto list do ministra spraw wewnętrznych. Sam go zanieś, baronie i oświadcz mu, że ja odpowiadam za wszystko, ale muszę mieć zupełną swobodę działania. Potrzebuję dwudziestu czterech godzin...
Sekretarz się oddalił, żeby spełnić dane polecenia. Minister został sam i znowu ogarnął go niepokój; ręce mu drżały, mizerne oblicze stało się jeszcze bledszém.
Drzwi otworzyły się z cicha, Marceli Besnard wszedł do gabinetu. Przez kilka chwil patrzyli na siebie w milczeniu: wzrok ministra był ostry i nieubłagany, oczy młodzieńca tchnęły smutkiem i obawą.
— Jesteś wolny — przemówił nakoniec minister z teatralnym gestem.
Zdziwienie i niedowierzanie odbiło się na twarzy Marcelego.
— Powtarzam ci, młodzieńcze, że jesteś wolny... Czyś mię zrozumiał?
Marceli milczał.
— Cóż teraz zamierzasz począć? — zagadnął minister.
— Co mi każą.
— Doskonale... Posłuchaj mnie. Działam na własną odpowiedzialność, jutro, pojutrze mogą cię uwięzić na nowo... Czy rozumiesz? Widzę, że nie, muszę więc jaśniéj się tłumaczyć... Syn dygnitarza cesarstwa nie może zasiąść na ławie oskarżonych... Jakież są twoje zamiary?
— Wyjadę z Francy i.
— Niedorzeczność!... Nie zrozumiałeś mnie, słuchaj więc. Nazywasz się wicehrabia Besnard, jesteś audytorem w Radzie Stanu, a twój ojciec posiada wysoki urząd. Twoja sprawa musi zostać w jakiś sposób umorzoną... Wyrażam się chyba dość jasno.
Umilkł, czekając na odpowiedź. Przez kilka chwil cisza panowała w pokoju, obaj mierzyli się oczyma; Marceli zbladł straszliwie, minister otarł zimny pot z czoła... Tymczasem czas upływał, już dochodzi dwunasta, o pierwszéj jest rada gabinetowa w Tuilleries.
— Ach! nie chcesz pan zrozumieć! — wybuchnął minister — myślałem, że jesteś bystrzejszy, a słyszałem, żeś odważny... Trzeba zniknąć.
Maleli drgnął i, podchodząc do niego, zapytał:
— Żądasz pan, żebym się zabił?
Nieruchome oblicze Ekscelencyi żadnego zdradziło wzruszenia.
— Tego nie mówiłem — odparł zwolna — po wiedziałem tylko: trzeba zniknąć.
Marceli zaśmiał się boleśnie.
— Dobrze, niech i tak będzie... Zrozumiałem.
Założył ręce na piersiach i zagadnął:
— A z księżną Carpegna co się stanie?
— Ta kobieta opuściła Francyą.
Marceli znowu się roześmiał.
— Łaska cesarska, rozumiem... Dobrze! Syn radcy stanu jest gotów umrzeć.
W téj chwili zegar wydzwonił dwunastą.
— Znikniesz pan bez rozgłosu — rzekł minister — żadnych pożegnań, żadnych scen rodzinnych, trzeba oszczędzać ojca... Południe! Panie wicehrabio, masz jeszcze dwadzieścia cztery godziny przed sobą.
Wstał na znak, że rozmowa już skończona.
— Mam twoje słowo — rzekł patetycznie — jesteś wolny.
Syn hrabiego Brutusa skłonił się i wyszedł.
Kiedy drzwi zamknęły się, minister, blady jak chusta, szepnął:
— Okrutne! ohydne może, ale w ten sposób oszczędzam hańby cesarstwu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Gilbert Augustin Thierry i tłumacza: anonimowy.