[71]ZACZAROWANA KARCZMA
Pędzi wiater po ściernisku, krzyczy wrona w gnieździe, —
Spotkali się na rozstaju w czartowskim zajeździe...
Czapy czupryn wiater czochra, strzechy izbom ścina, —
Wytoczyli cztery beczki czerwonego wina!
Dno w szklenicach czeskich łyska łezką-centką krwistą,
Karmazynem przezroczystym i delją złocistą...
Hulaj dusza bez kontusza! Kto żyw rusza w pląsy!
W gęstych miodach umaczali zawiesiste wąsy.
Inszy tańczy, inszy chrapie, spity snem, jak bela,
Stołki w drzazgi porąbała srebrna karabela.
Zamiatali piórem izbę, spraszali uprzejmie,
Szumiał wiatr pijany w czubach, jak w szlacheckim sejmie...
Aż tu naraz świsnął piorun, jakby trzasnął z bicza,
W karczmie gościom zrzedły miny, pobladły oblicza,
Ani zwid ich we drzwiach straszy, ani ćmi się zmora, —
— Czołem! czołem! poznajemy, — imć pan Wernyhora!
A witajże, mości panie, witaj nam, serdeczny,
Odrzuć topór małolepszy, katowski, dwusieczny,
W ręce twoje, mociumpanie! rdza nam troskę zżarła,
Są słoninki wonne połcie, jest czem zwilżyć gardła.
[72]
A posmakuj, stary-jary, winka, dobrodzieju,
Pomruczymy o dawności, wspomnimy o Reju...
W Nagłowicach wypiliśwa świat onego czasu,
Byli-pili z nami zacni, pił Jan z Czarnolasu...
Hej! bywało w złotej Polszcze, jak przystoi, drzewiej,
Przepomniane łońskie dzieje, wżdy nikt o nich nie wie! —
Siła jadła za stołami, pełne fasy na nie:
Grzybki, rybki, ptaszki, panie, — w śmietanie! w śmietanie!
Z kopereczkiem, z pasternaczkiem, jak się jadać zwykło,
I rydzyki posolone i rosołek z ćwikłą,
Meloneczki, ogóreczki, groszki, ziółka wonne, —
O rozkoszna krotofilo! przypomnienia płonne!...
Furda, ciury! Sto fur beczek z osmętnicą swojską!
Król Jegomość trzosem trząśnie na kwarciane wojsko,
Zafurkocą proporczyki Kyrielejson bitwie,
Że libertas non patietur w Koronie i Litwie,
I ad lauream pobiegną chorągwiane hufce,
Fundamentum Niepodległej ustanowią mówce...
Żartem coelum obracabat, kiedy pił Kopernik,
Gryząc magno apetito toruniensem piernik...
W kolczej zbroi tysiąc chłopa na Psiem Polu ubić.
Za porohem krasną dziewkę polubić, hołubić,
Świst i Poświst, wichry morskie, wetchnąć piersią mocną, —
Nie uroczą nas puszczyki w boru porą nocną!...
[73]
Nie uroczą, nie urzekną ich ślepe źrenice,
Nie rozdziobią kruki-wrony, te czarne lotnice!
Słucha zasię Wernyhora, pode drzwiami słucha,
A za oknem wicher wyje, jęczy zawierucha,
Skrzypią krokwie, niby strzyga, piszczy świerszcz zażarcie,
Jak duszyczka pokutnica, jak chichoty czarcie.
Cała karczma idzie kołem, kręci się okrętem.
Owionęło tęgo mrozem, zapachniało smętem,
Czarnym koniem wybębniło, pod oknami prysło,
Potoczyły się ciemności nieskończoną wisłą...
Tirli-tirli na skrzypeczkach śmierć zagrała śpiewnie,
Zawierzbiło fujareczką, wrzasło basem gniewnie, —
I na ustach i na palcach krew pachnie, jak wino,
Zaciążyła chmura czarna czyjąś wielką winą...
Wykrzywiła się ze śmiechu gospodarska gęba, —
Dzisiaj Polsce trzeba krzepy, siły Wyrwidęba!
Niech wybuchną smolne żagwie, co tlą się ponuro,
Niech Wyrwidąb do roboty skoczy z Waligórą!
Basta, basta! gospodarzu, sakramenckie basta!
Zatętnimy czwórką koni po trakcie do miasta,
Do stodoły, do warsztatu, za mostowe przęsła, —
Tam, gdzie siła nas rzuciła i krajem zatrzęsła!
Kary konik niecierpliwy rży, trzaska kopytem, —
Pojedziemy majem-gajem, czerwoniutkim świtem,
Zadzwonimy, dogonimy na rozstajnej drodze,
Jeno świsną bicze z piasku i popuszczą wodze;
[74]
A przed karczmą będzie popas, w czartoskim zajeździe, —
Pędzi wiater po ściernisku, krzyczy wrona w gnieździe! —
Ponad karczmą burza szczeka, wichrom wichry grożą,
Tylko śpiewa skowroneczek pod niebieską zorzą!...
|