Zaręczyny Jana Bełzkiego (Weyssenhoff, 1903)/Dnia 13-go kwietnia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zaręczyny Jana Bełzkiego |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1903 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Ilustrator | Konstanty Górski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Kiedy służący hotelowy przyniósł mi dzisiaj list z poczty, nie śmiałem go zrazu otworzyć i zamknąłem oczy. Może mój los się rozstrzygnie? Może chce mnie zobaczyć, albo skazuje mnie na wieczne wygnanie? Spojrzawszy na kopertę, nie poznałem pisma Celiny. Wpadłem w dziecinny gniew i był-bym list podarł, gdybym w czas nie rozróżnił znajomej, przyjaznej ręki Krotoskiego.
List donosi, że Celina zdrowa i jest w Warszawie, ale zarazem podaje nieznośną nowinę: opis mojego pojedynku w Kuryerze. Nie ma wprawdzie całych nazwisk; łatwo jednak zgadnąć, a przytem nad całą historyą rozciągnięto napół przezroczystą zasłonę skandalu: hrabia B. zabił hrabiego V..., jakaś pani przybyła na plac... Wyrażenia takie, jak: »zazdrośny narzeczony...« »skarcił zuchwałość...«
Muszę zaraz ten fałszywy opis sprostować w liście do redakcyi. I Krotoski tak radzi. Zaznaczę szczególnie, że żadnej obchodzącej nas kobiety nie było w Sokalu podczas pojedynku, ani potem... Tak napiszę, ale na co się to przyda? Skoro publiczność jest na tropie, dojdzie do nazwisk i do reszty szczegółów, a treść wytłómaczy sobie, jak zwykle, pospolicie i złośliwie; — i Celinę w tem odnajdzie i splami jakiem oszczerstwem! Napiszę w liście do redaktora, że wyzwanie powstało z opłakanego nieporozumienia, że mi Alfred przebaczył, że nienawiść nasza zmieniła się w przyjaźń po szczerej, przedśmiertnej rozmowie... Dam na to słowo honoru.
I cóż z tego? W oczy mi fałszu nikt nie zada, bo strzelam zbyt dobrze (bodajbym nigdy nie miał pistoletu w ręku!), ale jakiś pan przy kominku, jakaś kumoszka opowie, że dałem słowo tylko dla osłonienia Celiny, ucieszy się z tego zawikłania w romansie i snuć go będzie dalej moim kosztem, jej kosztem...
To nie do wytrzymania! Wracam jutro do kraju. Niech się dzieje, co chce.