Zdroje Raduni/Część II/6
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zdroje Raduni |
Podtytuł | Przewodnik po Szwajcaryi Kaszubskiej |
Wydawca | Polskie Towarzystwo Krajoznawcze |
Data wyd. | 1913 |
Druk | A. Pęczalski i K. Marszałkowski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część II Cały tekst |
Indeks stron |
Wieś Zawory leży na południowo-wschodnim brzegu jeziora Kłodna, niedaleko ujścia z tego jeziora Raduni, która stąd dąży do Małego i Wielkiego Brodna. Wieś liczy 360 mieszkańców, pomiędzy nimi 6 Niemców, reszta Kaszubi. Dla swego pięknego położenia ściąga w ostatnich czasach wycieczkowiczów Niemców, którzy nawet na dłuższy czas letnią porą tu osiadają. Pomiędzy nimi znajdzie się zawsze kilku malarzy, robiących studya z natury. Chcąc z Chmielna dotrzeć do Zawór, obrać można dwie drogi: albo z powrotem do Tamowej i stąd wzdłuż jeziora Kłodna na południe, albo przez Chmielonko (przy ujściu Raduni do Kłodna) i dalej, okrążając południowy brzeg jeziora. Kto w celu zwiedzenia historycznej tamy i młyna przy Chmielonku obiera drugą drogę, dociera najprzód do położonej na płaszczyźnie części wsi. Radzimy przejść stąd całą wieś, idąc pod górę, i przejść poza nią kawałek drogi, która wiedzie do Tamowej. Następnie wrócimy się ku wsi z powrotem, idąc cienistym wąwozem, który jakby przez zieloną bramę prowadzi do wsi. Przy wejściu do tej naturalnej, z drzew zielonych utworzonej bramy, leży wzgórze, tarasami od jeziora wznoszące się bardzo stromo. A do tej stromej, buczyną i rzadkiemi iglastemi drzewami obrosłej ściany, tulą się domki mieszkańców, gniazda jaskółcze. Od tego górnego wejścia droga wiejska wiedzie szybkim spadem do niżej położonej części wsi, gdzie wśród klonów, brzóz i bzów rozsiadła się reszta chat wiejskich. Charakterystyczna dla tych okolic murowana kapliczka stoi nad drogą, tam, gdzie się ona zbliża do płaskiego południowego brzegu jeziora. Niema na całym obszarze wyżyny nadraduńskiej wioski tak malowniczo i oryginalnie położonej. Czuje się tu człowiek, jakby w jakiemś cichem ustroniu, zdala od wrzasku nowoczesnego życia. Kolejka tylko wązkotorowa, wożąca kilka razy dziennie margiel z pod Zawór aż do Łopalic wzdłuż jeziora, przypomina, że i do tych zakątków sięga chciwa zarobku dłoń przedsiębiorczych ludzi.
Dotąd na wycieczkę wystarcza pół dnia. Kto się nie chce puścić w dalszą drogę, niech, przybywszy do Kartuz, poświęci tej wycieczce godziny przedpołudniowe, a wróciwszy z powrotem, na południe zostawi sobie najbliższą okolicę Kartuz. (Patrz str. 72—4). Na dalszą wycieczkę przez Ręboszewo, Brodnicę dolną do Ostrzyc trzeba poświęcić cały dzień i można w razie potrzeby z Krużyna wrócić około szóstej wieczorem do Kartuz, a stąd tegoż dnia do Gdańska.