[519]
NA CZORSZTYNIE.
Oj! zatęsknił Czorsztyn biały
Na samotnej skale,
Oj! wypuścił wzrok, jak strzały,
Przez Dunajca fale!
Tam na brzegu, jak dziewica
W przezroczystej bieli,
Pluszcze stopy swe Niedzica
W krysztalnej kąpieli.
Oj, zmąciła modra woda
Jasne swoje łoże!
Zakipiała dusza młoda,
Jako sine morze...
— Lećcie, orły, lećcie w swaty
Przez błękitne tonie!
Niech w jutrzennych zórz szkarłaty
Luba ma zapłonie...
[520]
Zwiń się, lesie, nad jej czołem
W zielony wianeczek,
Ty, Dunajcu, zwiń się kołem
W złoty pierścioneczek...
Mgły niech rańtuch jej uprzędą
Powiewny, bieluchny,
Sine wierchy niech jej będą
Za drużby i druchny...
W organ burza niech zahuczy,
Wiater niech zaśpiewa,
Niech rozplecie włos jej kruczy
Błyskawic ulewa...
Niech nam drogę umiatają
Poświstami wiatry,
Niech nam chleb i sól podają
Pieniny i Tatry!
Lećcie orły, proście gości
Na weselne gody:
Mchy siwiutkie od starości,
Żywych źródeł wody,
Drobne, nikłe macierzanki,
Z pod krupiańskich stoków,
Mgły z Lechnicy, zwitej w ktanki[1],
I słonko z obłoków!
Górską ścieżkę — tanecznicę,
Górską dziatwę — jodły,
Jasnookie błyskawice,
Coby orszak wiodły...
Gęślarz — echo się odzywa,
Szumi las dokoła...
Sokolico! matko siwa,
Przeżegnaj nam czoła!