[346]ZIMOWY WIECZÓR.
(Z PUSZKINA.)
Zima śnieżne płaty miecie,
Mgłami kręcąc wzdłuż i wszerz;
To zakwili niby dziecię,
To jak dziki ryknie zwierz.
To po dachach z całej mocy,
Kręgiem stoczy się jak wąż;
To jak pątnik o północy,
Do mych okien puka wciąż.
A mój domek... żal się Boże!
Taki smutny, mroczny tak...
Wszystko dziwne o tej porze,
I mej niańce czegoś brak.
Mów gołąbko, czy szalona
Burza, sercu każe drżyć?
Coś tak zmilkła u wrzeciona,
Machinalnie kręcąc nić?
[347]
Ej! wypijem, matko stara,
Na młodości naszej cześć!
Ej! wypijem, — gdzie jest czara?
Byle biedne serce zwieść.
Ty ukoisz je piosneczką,
Jak bywało nieraz już...
Powiedz, jak tam z tą dzieweczką,
Co z koszykiem poszła róż?[1]
Wicher śnieżne płaty miecie,
Mgłami kręcąc wzdłuż i wszerz;
To zakwili niby dziecię,
Tu jak dziki ryknie zwierz.
Ej! wypijem, matko stara,
Byle biedne serce zwieść!
Ej! wypijem! gdzie jest czara?
Na minionej wiosny cześć!
W. Bełza.