[227]Zmarzluchowi.
Człowiecze! porzuć próżny gniew
I one szlochy dziecięce, —
Że w dzień sierpniowy ostry wiew
Przymusił cię chuchać w ręce!
O, gdybyś jeno przeczuć mógł,
Jak cierpieć od zimna będzie
Twój prapra-prapra-prapra-wnuk
Po długim stuleci rzędzie!
Za milionset miliardów lat
Nastąpi okrutne jutro,
Zeskimosieje cały świat
I włoży niedźwiedzie futro.
Wystąpi mnóstwo czarnych plam
Na całej słonecznej tarczy
[228]
I będzie świecić z mglistych ram
Promień mizerny i starczy.
Nie będą znali słońca łask
Nasi wnukowie dalecy:
Będzie podobny słońca blask
Gasnącej łojowej świecy…
I uwatuje gruby śnieg
Nietylko oba bieguny,
Bo oto szybki przyjmą bieg
Lodu i śniegu całuny…
Z obu biegunów śnieżny ślad
Dosięgnie aż do zwrotnika,
Skupi się wonczas cały świat
Na wąskim pasie równika…
I tam, gdzie dziś jest wieczny żar,
Okrutne nastąpią chłody;
Gdzie piasek kipi tak, jak war,
Olbrzymie powstaną lody!
I będzie prapra-prawnuk twój
Chuchać w skostniałe swe palce…
Będzie podobny ludów bój
Śmiertelnej szkieletów walce…
[229]
I słusznie wówczas powie świat
W ostatniem tchnieniu rozpaczy,
Że prapra-prapra-prapradziad
Nie wiedział, co zimno znaczy!
Więc idąc śród ciernistych dróg,
Nie skarż się nigdy, broń Boże!
Jakkolwiek źle jest, dobry Bóg
Gorzej urządzić nas może!