Na pewną Mysz oddawna szlifował pazury Srogi Mruczysław, hetman kociej rzeszy. Myszka, płochliwa z natury Do Szczura po radę spieszy.
A był to frant wierutny, przytem kawał tchórza; Lecz wszędzie głosił niecnota, Że się żadnego nie obawia kota.
Wysłuchawszy skarg Myszy, Jego Wielkość Szczurza:
«Rachuj na mnie, powiada; mam ja pewną władzę
Między braćmi szczurami: wnet wojsko zgromadzę,
I Kota przepędzimy tam, kędy pieprz rośnie.»
Mysz dobrodzieja w łapkę cmoknęła radośnie, A bohater co prędzej do śpiżarni bieży, Gdzie liczna szczurów gromada, Z garnków, półmisków, rynek i talerzy, Kosztem gosposi pije i zajada.
Gdy przybył bez tchu prawie, szczury całą zgrają Z wrzaskiem do gościa przypadły. «Co ci się stało? pytają.
— Bracia, baczność! Szczur rzecze; Mruczysław zajadły, Ten kat, ten djabeł wcielony, Krwią tylko żyje, tylko mordem dyszy I bez litości, rzeźnickiemi szpony Tępi ród myszy. Jakież ztąd skutki? gdy myszy nie stanie, Nas będzie hultaj łowić na śniadanie; Więc baczność, uszy do góry,
I do broni! — Do broni!» wykrzyknęły szczury.
Na to hasło, niejedna zbyt czuła szczurzyca, Łzami zrosiła swe lica; Ale płacz niewiast nie powstrzyma męztwa: Więc szczury, pewne zwycięztwa, Zbroją się; każdy do torby zabiera Kawałek sera, Każdy przysięga, że powróci z chwałą, Lub legnie na bojowisku.
«Naprzód, marsz!» Ruszają śmiało, Alić Kot, już z Myszą w pysku, Zjawia się zdala. Na ten widok srogi
Szczury w pomoc nieszczęsnej szybkim dążą krokiem.
Mruczysław groźnie mruknął, krwawem błysnął okiem I śmiało bieży. Umilkły okrzyki, Drżeć zaczynają harde wojowniki, A wtem Szczur woła: «Lewo zwrot i w nogi!» Powiodła się rejterada: Każdy do swej nory wpada, Odbiegła wszystkich wojenna ochota,
I cicho w jamach siedzą, bo wara od Kota!