[25]Zwycięstwo Nik
Odchodzę... Idą przy mnie Niki,
Od Olimpijskich wrót.
I wijąc wieńce laurowe,
Laurowy wieszczą cud.
Odchodzę... Mrok przedemną tajny,
Poza mną pył i gruz.
...Zburzyłem wszystko, obudzony
Pocałunkami Muz.
Zburzyłem wszystko!.. Cóż mi życie?
Cóż mi o szczęściu sny?
Gdy wielkość złotą błyskawicą
Rozdarła złudne mgły!
Zawirowało tysiąc światów,
Sto innych legło w zgon!
Ressurecturis!... Oto bije
Poczęcia Twego dzwondzwon.
Powstanież ze snu... Oręż krwawy,
Krwawy na skrzydłach smug,
Będą dowodem, że dla sławy
Poznałeś cierń i głóg.
Odejdą od Cię przyjaciele,
Własny nie pozna brat,
A tylko widma erynjowe,
Twój ukochają ślad.
Będziesz się szarpał ku bezmiarom,
Kajdany zrywał z rąk!
...Aż spłomieniejesz tak, że męki
Nie poznasz w ogniu mąk.
[26]
Zwątpienia mrokiem wykarmione
Na Cheronejską dal,
Powloką wizję Maratonu
I beznadziejny żal.
Wtedy Thanatos, bóg śmiertelny,
Z głębi letejskich wód,
Poda Ci napój niepamięci,
Byś obmył wstręt i brudbrud.
Na Empirejach kwitną pono
Stubarwne kwiaty róż!
Porzuć cierpienie!... Laurów niema,
Laury powiędły już!
O Thanatosie! Słowa twoje
Przedziwny mają czar!
Lecz ja nie pójdę stąd... nie pójdę,
W krainę zjaw i mar.
O Thanatosie!... Jakaś wiara
Pulsuje w młodej krwi,
Mimo że, może ach! z tej wiary,
Ktoś śmieje się i drwi.
Mimo, że rozum doświadczenia
Przeczuciom zadał kłam.
Wierzę, że idą ku mnie Niki,
Od Olimpijskich bram.
Wierzę, że skrzydła srebrno-białe
Wzlecą, gdy przyjdzie czas,
Olśniwszy gwiazdy Empireju,
Pięknością ziemskich kras.
[27]
Może już jutro... dzisiaj może,
W pozłotnym blasku zórz,
Dyonizos winem oszołomnem
Napełni moją kruż.
Odnajdę myśl i świata węgły
Wzruszę!.. Ach! dusza śni,
O tem, że stanie się melodją,
Na harfie Nowych Dni!
Że wszystkie dźwięki urywane,
Akordy ludzkich śnień...
Wchłonie, odczuje i przetworzy
Na sztukę, w twórczy dzień.
———————————
Tymczasem męka oczekiwań,
Gorączką spiekłych warg,
Przyzywa złote skrzydła bogiń,
Pod złotej zorzy ark.
Wołania dotąd nadaremne
Idą i giną w mgle,
Płomieniąc zorze Maratonu,
Na Cheronejskim tle!