Łokietek — Kazimierz Wielki/Chleb
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Chleb |
Pochodzenie | Legendy, podania i obrazki historyczne Łokietek — Kazimierz Wielki |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1918 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Kazimierz panował, ze szczepu Piasta
Ostatni potomek męski,
Gdy padła klęska na wioski, miasta,
Nad wszystkie straszniejsza klęski.
Bo ziemia, latem zwędzona parnem,
Z długiego słabła pragnienia,
Nie wypłaciła jesieni ziarnem
Wzięte na wiosnę nasienia.
Pierwszym to było w kraju przykładem,
Że Polak, co z łaski Nieba
Chlebem się dzielił z swoim sąsiadem,
Dzisiaj umierał bez chleba.
Wtenczas król chłopków swemu ludowi
Królewskie śpichrze otworzył;
Lud błogosławił temu królowi,
Którego ziarnem on ożył.
Kiedy się bliżsi do króla garną,
On, widząc powszechną nędzę,
Gdzie nie mógł swoje dorzucić ziarno,
Tam on posyłał pieniądze.
Ale kraina rozległą była,
Wisły przepasana wstążką:
Czołem się w wodach Bałtyku myła,
Stopę oparłszy o Śląsko.
A tak powszechny był niedostatek,
I wszędzie równe potrzeby,
Że nie do wszystkich dojść mogły chatek
Pańskie pieniądze, ni chleby.
W onym to roku powszechnej nędzy,
Gdy z głodu naród umierał,
Był panek; zdzierstwem mnogo pieniędzy
I ziarna mnogo nazbierał.
I choć zamożny z łońskiego[1] zbioru,
W kmiecą siermięgę się przebrał;
Do Oliwskiego chadzał klasztoru,
Nędzę udawał i żebrał.
Razu jednego, gdy wracał z miasta,
Chleb niosąc w zawoju szaty,
Z dzieciątkiem w ręku stara niewiasta
Z przydrożnej wybiegła chaty.
I woła: — „Ratuj! jam z głodu chora,
Pan Bóg ci będzie odpłatą:
Ty wracasz z miasta, niesiesz z klasztora
Chleba bochenek pod szatą.
Podziel się chlebem, posil niebogę,
Jeżeli serce masz człeka!
Ja stara jestem, ranną mam nogę,
Droga do miasta daleka“.
„Babo! — rzekł panek — pokój daj święty
I nie zatrzymuj mię w drodze“.
I znów litością niby przejęty,
Dodał: „Zawiodłaś się srodze:
Nie chleb ja niosę, lecz kamień prosty,
U nas bo kamień jest rzadki,
A mam na rzece budować mosty,
Co płynie wedle mej chatki!“
Na to niewiasta: — „Człeku, tyś skłamał,
Bo chleb ty niesiesz, nie kamień;
Lecz chleb, któregoś ze mną nie złamał,
Boże! w kamienie Ty zamień!“
Ledwie to rzekła, panek postrzega,
Że chleba bochen ociężał;
Ciężarem swoim ramię przylega,
Na twardy kamień bo stężał.
Otruchlał, czołem na ziemię padł,
Inne prowadził już życie:
Za wszystkie chleby, co głodnym skradł,
Odpłacił głodnym obficie.
Dotąd w Oliwie, w klasztornym ganku,
Wisi ten kamień na ścianie;
I głośna powieść o skąpym panku
I chleba w kamień przemianie.
Adam Gorczyński.