[157]ŁZY MĘŻCZYZNY.
(TŁÓMACZENIE Z NIEMIECKIEGO Z ANASTAZEGO GRÜN.)
Ty, coś mnie płaczącego niedawno widziała,
Pomnij o dziewczę, że niewieście łzy
Są jak niebieskiej rosy lśniąca kropla mała,
Co śród kielicha liljowego drży!
Czy to ją zimne wiatry chmurnej nocy zniosą,
Czy ją poranku jasna strąci dłoń —
Zawsze kwiat pokrzepiony tą rzeźwiącą rosą,
Wznosi ku słońcu odmłodzoną skroń!
Ale łza, którą oko mężczyzny wylewa,
To balsam drogi, wschodnich krajów łup,
Który tajnie zamknięty gdzieś aż w głębi drzewa,
Spływa — lecz rzadko — u cedrowych stóp!
O! musisz wierzchnią korę przecinać umyślnie,
Sięgnąć żelazem w samą wnętrza rdzeń —
A wtenczas sok szlachetny kroplami wytryśnie
Czysty jak złoto i jasny jak dzień!
Wkrótce zdrój ten wysycha — a drzewo rozkwita
I w sile życia długo może trwać —
Nie jedną wiosnę liściem zielonym powita,
Lecz cięcie, ranę — wiecznie na niem znać!
O! pomyśl czasem, dziewczę, o tej drzewa bliźnie,
O rannym cedrze śród Libanu skał —
O! pomyśl, pomyśl dziewczę! i o tym mężczyznie
Który przed tobą świeżo we łzach stał!
Heidelberg, 1851.