[125]ŚLIMAK.
(Bajka).
Gdy gaduła Skowronek opowiadał dziwy
O przestrzeniach olbrzymich, jakie widać z góry,
Żółw zaś sceptyk podrwiwał — na listku pokrzywy
Siedział ślimak i słuchał. A nie wiedząc której
Stronie wierzyć wypada,
By się nie dał ołgać
Pomyślał:
Jedyna rada:
Gdzieś na wyżynę samemu się wczołgać
I sprawdzić osobiście, co tam znów takiego
Widać bardzo ciekawego.
Ślimak — wiadomo — choć się nawet znuży.
Zmęczy okropnie,
Gdy coś postanowi dopnie.
Więc rzeczywiście, po trzech dniach podróży
Nasz pielgrzym stanął na pagórka szczycie.
Był świt. Z wierzchołków śnieżnych dookoła
Już tuman spływał, a gór sine czoła
Nad noc nizinną ranek wydobywał
I stroił w blaski. —
[126]
Ślimak należycie
Wypoczął, podjadł sobie i wystawia rogi.
Patrzy... Tu widzi trawkę, tam znów kwiatek, listek
Ot widok wszystek.
— Nic — rzekł — nadzwyczajnego. Szkoda było drogi.