[88]
ŚMIERĆ ŻYŻKI.
Z Czech wyruszyli bracia, panowie
Na Rakuszana[1] w Morawę;
Na bój ich wiodą wielcy wodzowie,
Jan Żyżka[2][3] dzierży buławę.
Jan Żyżka ślepy: niemieckie strzały
Oczu wyżarły mu dwoje,
Lecz widzi duchem jakby w dzień biały,
Gdy przyjdze z Niemcem zwieść boje,
I strasznem wrogów gromi ramieniem;
Szeroko grzmi o tem sława.
Pierś mu goreje wielkim płomieniem:
Ten płomień światło mu dawa.
A tym płomieniem szlachetna, święta
Miłość ojczyzny, cześć Boga.
Wieki hetmana Czech zapamięta
I nie zapomni kark wroga.
[89]
Do Przybysławia przyszli wieczorem
Rozgrzani bojem i drogą;
Wkrąg zatoczyli wozy taborem
I warzą strawę ubogą
I o zwycięstwach gwarzą weseli,
O klęsce Niemców i zgrozie...
Jutro, gdy pierwszy promień wystrzeli,
Będą w Albrechta[4] obozie.
Lecz, cyt, wieść głucha gromady miesza,
Mieszają tłum rozhowory.
Pod namiot wodza ciśnie się rzesza:
„Naz hetman, Żyżka Jan, chory!“
Zaniemógł ZyżkaŻyżka po boju srodze,
Na twardem posłaniu leży;
Dokoła niego strapieni wodze
I orszak smutnej młodzieży.
Ale nie złaman hetman na duszy,
Choć wie, że przyszła godzina:
Z twardego łoża jak lew się ruszy
I wodzów tak napomina:
„Czesi, Morawcy, Polacy[5] mili,
Serdeczny, druży[6] narodzie!
W ostatniej, bracia, proszę was chwili,
Miłujcie wy się we zgodzie!
„Noście otwarte serca przed Bogiem,
Czyste, jak wasze powietrze,
A kto z was kiedy bratał się z wrogiem,
Niech we krwi hańbę tę zetrze!
[90]
„Nie szczędźcie trudu, rąk ni oręża!
Tchórz tylko spokój wybiera.
Kto ród germański w boju zwycięża,
Szatanom głowę ten ściera.
„Oni tu wnieśli hańbę, niewolę,
Jak śmierć szatani do raju.
Kłamstwami bożą zasieli rolę,
Cześć ojców wyparli z kraju.
„Toż w boju z nimi nie odetchniecie,
Nie opuścicie ramienia!
A nienawidzić ród ten będziecie
W setne aż pokolenia!“
I zawsze rolnik w nocy majowej,
Gdy zanocuje na błoni,
Słyszy w powietrzu bęben Żyżkowy,
Bijący na gwałt: „Do broni!“
1862.