<<< Dane tekstu >>>
Autor Robert Bridges
Tytuł Śnieg w Londynie
Pochodzenie Poeci angielscy
Wydawca Księgarnia H. Antenberga
Data wyd. 1907
Druk W. L. Anczyc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kasprowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ŚNIEG W LONDYNIE.
 

Ludzie posnęli; śnieg jął padać świeży,
Szeroką płachtą gród odziewa szary,
Chyłkiem, bez przerwy sypie, warstwą leży


Coraz to grubszą, ostatnie pogwary
Miasta przytłumia; cicho jego płaty
Snują się, pełzną, senne, lekkie mary;

Leniwie, głucho więżą gzemsy, kraty,
Ulice, dachy, cisną się w szczeliny,
W każdym zakątku rozstawiają czaty.

Siedem tak nocy syci swe głębiny
Ten śnieg, aż w mroźnych niebiosów przestrzeni
Obłoków jego kłąb się rozwiał siny.

I wszyscy wstają wcześniej, zadziwieni
Jasnością rana niezwykłą; przed okiem
Oślepiająca oko biel się mieni.

W uspokojeniu powietrza głębokiem
Wrzask dnia rzednieje, nie turkocą koła,
Cisza się kopie w ślad za ludzkim krokiem.

Wtedy to słyszę, jak szkolna, wesoła
Szaleje gawiedź, kryształową mannę
Bierze na język, przykłada do czoła,

Lub na kolanach zabawia się w sannę,
Albo «popatrzcie na drzewa!» tak wszędy
Krzyki z pod śniegu wznosi nieustanne.

Z lżejszym ładunkiem fur wieśniaczych rzędy
Wloką się, skrzypiąc, drogą pustą, białą;
Zaspy tamują ciężkich kół rozpędy.


Tymczasem słońce błysło nad wspaniałą
Świętego Pawła kopułą, do znoju
Dzień przywołując swych blasków nawałą.

Praca ze śniegiem stanęła do boju:
Nieprzeliczone spieszą tłumy ludu
Czarnemi ślady stóp; lecz dziś w tym roju

Umilkło gorzkie przypomnienie trudu;
Dusze, troskami bite powszedniemi,
Dziś się nie skarżą: widok tego cudu

Rwie dzisiaj wszystkie myśli ponad mękę ziemi.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Robert Bridges i tłumacza: Jan Kasprowicz.