[323]ŚPIEW NA CZEŚĆ 25 LUTEGO 1861
ROKU W WARSZAWIE.
Dojrzewa owoc łez —
Już blizki bolów kres!
Jęków i łkań,
Zdziwiony słucha wróg —
Z nad grobu woła Bóg:
Łazarzu wstań!
Pochwalne hymny nuć,
Spowicia grobów zrzuć:
Świadectwo złóż:
Że jest na niebie Pan,
Że wielki ból mu znan,
Żeś wezwan już.
[324]
Patrz jaki w koło dziw,
Żeś westchnął, żeś już żyw,
Łazarzu mój!
Toż jam obiecał ci,
Że przejdą bolów dni,
Ze śmiercią bój.
Mówiłem do twych usz,
Harf brzękiem, grzmotem burz:
Tak mówi Pan —
Co bolom stawia kres,
Co liczy krople łez
I ilość ran.
Powstałeś jakoś padł,
I wróg przed tobą zbladł,
I dał ci cześć;
Święty go przejął srom,
Skłonił się twoim łzom,
Ócz nie śmiał wznieść.
Wstydził się swoich strzał,
Boś z nagą piersią wstał,
A miecz twój: jęk!
I tak się spełnił cud,
I stopniał ludów lód
W łez morze zmiękł.
[325]
Bezbożnych zdala rzesz,
Mówiłem: wierz! o wierz!
Jam stworzył świat,
Jam ci odebrał dech:
Proch na cię miótł i śmiech
W żałobie lat.
Byś poznał ludu szloch
Byś poznał, żeś jest proch,
Proch, cień i nic:
Tak pychy twojej róg,
Ukrócił w grobach Bóg
Twych butność lic.
W grób twój złożyłem zwłok;
LezLecz ducha’m obmył wzrok,
By przejrzał raz
W świat potęg, cudów, sił —
Byś z źródła prawdy pił
Na przyszły czas.
I tyś, jak jeleń kniej,
Pił z czystych źródeł jej,
W jej patrzał zdrój!
I cały grobu wiek,
[326]
Tyś krzyża mego strzegł,
Łazarzu mój!
To dziś już grobów dość.
Skruszona wrogów złość,
Coć gniotła krtań —
Spowicia grobów złóż,
Łzom twoim koniec już! —
Łazarzu wstań!
Teofil Lenartowicz.