[995]
Głośmy w prawowiernych gronie,
Ewangelicznego męża:
Co stając w bliźnich obronie,
Łzy osusza, złe zwycięża.
[996]
Napróżno chce go przed światem,
Los taić w ukrytym stanie:
Niewinność zowie go bratem,
Ozwało się powołanie.
Jeszcze w poranku młodości,
Wśród rowienników zabawy:
Widać po jego litości,
Do jakiej przeznaczon sprawy.
Duszy i serca przymioty,
Razem z Wincentym wzrastały:
Dla Boga pokochał cnoty,
Dla Boga poświęcił chwały.
Uczuć czystością pierś wzmacnia,
Na licach skromność zasiada:
Prostota umysł uzacnia.
Czynami roztropność włada.
Łagodność nauczycielem,
Święta pokora mistrzynią:
Słowo Boże pracy celem,
Wzorowym kapłanem czynią.
Niestety! lecz Bóg tak zrządził,
Już Turczyn za łupem ściga:
Nasz święty po morzu błądził,
Pojmany, łańcuchy dźwiga.
Wincenty w więzach śle modły,
Bóg wielki, dopełnia dzieła:
Dłoń pana kruszec rwie podły,
Co wiary godło cisnęła.
Pod opieką Matki Boga
Płyną; - po krótkiej żegludze,
Kiedy ominęła trwoga,
Pan składa podzięki słudze:
[997]
Że go na niewinnych łono,
Z bezbożnego wyrwał kraju,
Gdzie za główny punkt kładziono,
W sprosnem życiu szukać raju.
Już cię nie krępują pęta,
Wolny na łonie ojczyzny:
Miłość cię zapala święta,
I cierpiącym goisz blizny.
Co za obfite dlań żniwo!
Nie zna gorliwości granic:
Przejęty wiarą zbyt żywą,
Krew za nią przelać ma za nic.
Wszędy stając w sierot sprawie,
Twojem to dziełem Wincenty!
Żeś nam w Wilnie i w Warszawie,
Założył twój Zakład święty.
My ciebie naszym patronem,
W sprawie wieczności mieć chcemy:
Broń przed Najwyższego tronem
Nas grzesznych, bo poginiemy.
Patrzmy na ten wizerunek,
Co za dobroć się maluje!
W jego oku już ratunek
Nieszczęśliwy wyczytuje.
Boże wielki! Boże wieczny!
Wysłuchaj prośb twego sługi:
Stan nasz tu nie jest bezpieczny,
Boże widzisz te łez strugi.
Błagamy cię Jezu Chryste,
Racz nas wspierać twemi siły:
By przynajmniej chęci czyste,
Przy zgonie nas uwieńczyły,uwieńczyły.