[551]
PIEŚŃ XXVI.
O Świętej Rozalii Pannie.
Przezacna Xiężna dziewica,
Rozalija pustelnica,
Ze krwi Karola wielkiego,
Cesarza chrześcijańskiego:
[552]
Pogardziła dostatkami,
Dworem, Państwem, pieszczotami;
Na pustyniąpustynię się udała,
Mieszkaniem jej była skała.
Tam jej z Chrystusem zabawa,
Krynica, ziółka potrawa:
Towarzystwo z Aniołami,
Niebieskiemi dworzanami.
Tamże w Chrystusie zasnęła,
Tam jej pogrzeb, tam mogiła,
Snać rękami anielskiemi,
Gdyż nie mogła być ludzkiemi.
Zatajona przez czas długi,
Trafunkiem Boskiego sługi,
Gdy się nabożnie przechodził,
Wnet na to miejsce nagodził.
Oznajmij się Panno święta,
Której dusza w niebo wzięta:
«Tu moje ciało złożone,
«Rozalii tak rzeczone.
Przeniesione święte ciało
Uczciwie, jak należało,
Do kościoła stołecznego
Panormu miasta zacnego.
Tam odnieśli swe pociechy,
Gdy Pan Bóg karał za grzechy,
Plagą srogą śmiertelności,
Według swej sprawiedliwości.
Jest w Krakowie cząstka znaczna,
Kości tej świętej przezacna,
W kościele świętej Barbary,
O jak to są wielkie dary!
[553]
Piętnaście lat już minęło,
Gdy się już było zaczęło
Powietrze, lecz prędko zgasło,
Gdy tam ludzi z prośbą naszło.
Rozalijo pustelnico,
Chrystusa oblubienico!
Do ciebie się uciekamy,
Ratunku twego żądamy.
Ratowałaś Sycyliją,
Ratuj także Poloniją,
Od powietrza morowego,
I przypadku gwałtownego.
Oto powietrze morduje,
Nie jeden w zdrowiu szwankuje:
Pożera śmierć nieużyta,
I słowa się nie dopyta.
Miasteczka, wsie okopują,
Drzewem i strażą warują:
Nie przystępuj, wara tobie,
Niebezpieczno o tej dobie.
Palą chałupy, strzelają,
Zarażonych wyłączają:
W polu, w budach ich zabawa,
Niewczas, zimno, szczupła slrawa,
Jeden się drugiego chroni,
Daleko od niego stroni:
Nawet kochany przyjaciel,
W takim razie nieprzyjaciel.
Chodząc po zapłociu krzyczą,
A prawie co gardła ryczą:
Wynieś, podaj sztuczkę chleba,
Będziesz miał zapłatę z nieba.
[554]
Strachem wielkim zatrwożeni,
Głodem i nędzą ściśnieni,
Jako bydło umierają,
W polach, w lasach się tułają.
Snać i pogrzebu nie mają,
Ciała zwierze pożerają:
Alboli też osękami
Ciągną w dół, także żerdziami.
Jakie serce przyjacieli,
Pobożnych obywateli,
Patrząc na takie szarpanie
Ciała, członków rozrywanie.
A choć ciało na to przyjdzie,
O duszę strach wieczny idzie,
Bo bez świętych Sakramentów,
Schodzi wielu tych momentów.
Spowiedzi, napominania,
Ktoby czynił rozważania,
Na onę drogę daleką,
Nie masz ktoby żegnał ręką.
Ani świece, ni passyi,
Ani żadnej aspersyi:
Chryste Jezu racz być z niemi,
By nie byli potępieni.
Przyczyna Panny Maryi,
Także świętej Rozalii,
Niech nas od powietrza broni,
Od gniewu twego zasłoni.
Amen z płaczem rzeczmy wszyscy,
Pomarli sąsiedzi blizcy;
Aby się w niebo dostali,
Z Bogiem wiecznie królowali.
|
|